Witamy na Zagrodzie Mgły, największym, nieoficjalnym forum o Howrse! Wymień się pocztówką! Klik! Kanał na YT o Howrse - serdecznie zapraszamy! Klik! |
|
| Kuro tworzy fantastykę | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Kuro Yoru Nowy
Nick w grze : Kuro Yoru Liczba postów : 22 Dołączył : 05/07/2013
| Temat: Kuro tworzy fantastykę Nie Lip 07, 2013 3:54 pm | |
| Ostatnio wzięło mnie na pisanie, no więc nie chcąc sprzeciwiać się instynktowi postanowiłam ,,coś'' nabazgrać. Czy moglibyście to ocenić i powiedzieć co poprawić lub zmienić? Bardzo bym Was o to prosiła ^^ - Spoiler:
Ogromny i zniewalający swoją urodą księżyc górował ponad wszystkim rozświetlając ciemność. Wspaniała noc. Właśnie takie lubię najbardziej. Tajemnicze i magiczne. Może to nie przypadek, że właśnie do takich widoków mnie ciągnie? Wszystko co jest mroczne, owite sekretem i upiorne zawsze mnie przyciąga, zupełnie jak ćmę do światła. Mam na imię Kage Enma*, ironicznie prawda? Znajomi potocznie przezywają mnie Akuma*, ma to związek z moim wyglądem, nie charakterem. Jestem wysokim i szczupłym chłopakiem o półdługich kruczych włosach z kilkoma czerwonymi pasemkami. Moja skóra jest całkowicie blada i zawsze zimna. Jestem również heterochromikiem – jedno moje oko ma barwę enigmatycznej zieleni, a drugie królewskiego kobaltu. Moje usta zazwyczaj są suche i blade, jakbym już od dawna nie żył. Oczywiście od razu można zauważyć, że tylko jedna moja połowa pochodzi z Japonii, druga jest z Transylwanii. Nie lubię o tym wspominać, ale niestety muszę to robić przy każdej okazji jaka się napatoczy – a to w szkolę nauczyciele mnie o to wypytują, innym razem gdy chcę wyrobić jakiś dokument, nawet w sklepie zdarzyło mi się, że kasjerka zaczęła dociekać jakie są moje korzenie rodowe. Niech szlag trafi takich ludzi. Czemu nie zajmą się sobą? Czy nie wiedzą, że od takich rzeczy dostaje się kociej mordki? Szczerze to ja jakoś nie darzę wielką sympatią osób które znajdują się w moim otoczeniu i poza nim. To nie tak, że robię to bo lubię, po prostu nie chce narażać się na ryzyko zranienia lub odrzucenia. Teraz jest dobrze. Mam u swojego boku kogoś kogo kocham i szanuję, kogoś kto zawsze przy mnie jest i pociesza w trudnych chwilach. Jedyna osoba która zawsze mnie wysłucha i dochowa każdego powierzonego sekretu. Tą wyjątkową osobą z pewnymi przywilejami jest mój kot – Tenshi*. Wydaję się to dziwne, prawda? Samotnik, który kocha kota… Na pierwszy rzut oka tak właśnie jest. Dwuletni kot rasy korat o umaszczeniu srebrzysto-niebieskim, satynowym futerku, i jaskrawozielonych dużych oczach jest moim najlepszym przyjacielem. Śmieszne, nie? Na tym to właśnie polega, żeby nikt się niczego nie domyślił. Ludzie którzy od czasu do czasu odwiedzają mnie w moim malutkim domku zasadniczo położonym w środku lasu, uważają, że imię Tenshi jest przypadkowe, a sam zwierzak to jedynie nic więcej jak domowy pupil. Właściwie to tak jest, z wyjątkiem tego, że w pewnych sytuacjach, ten malutki i śliczniutki kociaczek zmienia się w człowieka o wdzięku godnemu zachodowi słońca. Może wyjaśnię o co chodzi? Więc tak – pewnego grudniowego dnia postanowiłem wybrać się na spacer, tak dla zabicia uczucia zimowej bierności. Szedłem w głąb boru, zauroczony przepięknymi widokami. Trochę przeceniłem moje umiejętności poruszania się w terenie… Po około godzinie marszu zorientowałem się, że zabłądziłem. Rozpaczliwe zacząłem szukać drogi powrotnej, ale niestety, na marne. Powolutku ogarniała mnie ciemność. Słyszałem dźwięk łamanych z trzaskiem gałęzi, wycie wilków i różnorakie inne przerażające odgłosy. Nawet ja nie jestem super odważny. Zakamuflowałem się w jakiejś jaskini, czy nie wiem co to było i zacząłem płakać. Tak, płakać. Wcale się nie zamierzam tego wypierać, ponieważ to normalna ludzka reakcja na takie sytuacje. Wtedy była taka sama noc jak dziś – magiczna. Księżyc był w pełni, a emitowane przez niego promienie, w pewnym momencie padły na miejsce w którym się ukrywałem. Byłem przerażony, a jednocześnie zdumiony. Wszystko nagle stało się piękne. Robaczki świętojańskie okrążyły mnie, radośnie zataczając koła nad moją głową. Nagle usłyszałem szmery przy jednym z drzew. Spojrzałem w tamtą stronę i oniemiałem – z cienia ogromnej sosny wyłonił się wysoki chłopak o przecudownych złotych włosach dostających mu do ramion, ametystowych oczach, perłowej cerze i ciepłym uśmiechu. Gestem dłoni przywołał mnie do siebie. Sądziłem, że to sen lub halucynacja wywołana nadmiarem emocji. Sam nie wiem czemu, ale poszedłem wtedy za tym tajemniczym osobnikiem, wcale się nie bałem. W pewnej chwili straciłem poczucie świadomości i wpadłem w stan podobny do omdlenia. Obudziłem się rankiem w łóżku otulony kołdrą. W moje ciało leżał wtulony kot. Powoli zacząłem przypominać sobie zdarzenia z poprzedniej nocy i jakoś nie mogłem w to uwierzyć, aż do pewnego incydentu tydzień później. Tego dnia wróciłem ze szkoły typowo zdenerwowany i poirytowany, ponieważ mój kochany ,,kolega’’ postanowił zrobić mi kawał i rozgłosił pewną plotkę. Plotkę która przekreślała całkowicie moje spokojne i ciche szkolne życie. Jego wymysł spowodował, że wolałem ze sobą skończyć, niż narażać się codziennie na prześladowanie i molestowanie ze strony rówieśników abym przyznał się do tej absurdalnej rzeczy. Trzymałem nóż przy gardle. Zamknąłem oczy i już miałem odebrać sobie życie, gdy poczułem na ramieniu dotyk. Uczucie któro mnie wtedy przepełniło spowodowało, że ostrze wyślizgnęło się z mojej dłoni i z brzdękiem upadło na podłogę roztrzaskując się na małe kawałeczki, zupełnie jak szkło. Spojrzałem na osobę która mnie dotykała – był to ten sam chłopak, którego widziałem w lesie. Na jego twarzy widniał ten sam uśmiech, a oczy błyszczały tym samym blaskiem. Jego głos był kojący i pełny ciepła, a mówił mi żebym się nie martwił, że wszystko będzie dobrze. Oczy zaszły mi łzami. Nikt mnie jeszcze nigdy nie pocieszał. Nawet nie zastanawiałem się kim jest, ani skąd pochodzi. Po prostu przytuliłem się do niego, a z moich oczy popłynęły kryształowe krople, spływające po zarumienionym policzku. W jego objęciach było mi tak dobrze i ciepło. Powiedział mi, że ma na imię Shiro i został zesłany na mojego Anioła Stróża. Uwierzyłem w to bo czemu niby nie? W końcu to on mnie ocalił dwa razy i pomógł się podnieść. Nie wiem co zrobił, ale gdy następnego dnia poszedłem do szkoły nikt nic nie pamiętał. Znowu mogłem prowadzić normalne życie, z moim własnym uosobieniem dobra u boku. Tak zaczęła się moja przygoda… *** *Kage Enma – Cień Diabła / Diabelski Cień *Akuma – Demon *Tenshi – Anioł / Dobry Duch
Ostatnio zmieniony przez Kuro Yoru dnia Pon Lip 08, 2013 8:07 am, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Moonlit Już coś wie
Nick w grze : Moonlit Liczba postów : 259 Dołączył : 06/07/2013
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę Nie Lip 07, 2013 4:34 pm | |
| Ciekawe, ciekawe... czy to będzie yaoi? Jest parę błędów ortograficznych, ale nie będę Ci ich wypisywać, bo nie są rażące (no chyba że chcesz to mogę Ci je spisać ) Powiem jedynie, że w moim odczuciu akcja na końcu trochę za szybko się potoczyła. Ale i tak jest świetne i niecierpliwie czekam na dalszą część | |
| | | Kuro Yoru Nowy
Nick w grze : Kuro Yoru Liczba postów : 22 Dołączył : 05/07/2013
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę Nie Lip 07, 2013 4:40 pm | |
| Dziękuje za opinię i jeżeli byś mogła to napiszesz mi te błędu na PW? Bardzo bym o to prosiła ^^ Yaoi to raczej nie, wolałabym pójść w klimaty shōnen-ai albo w ogóle zrezygnować z tego typu stylizacji. Szczerze to i tak za dużo perwersyjnych tekstów zawala mój dysk. Pozdrawiam ~ | |
| | | Cosiek Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : versalie Liczba postów : 135 Dołączył : 30/10/2012
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę Pon Lip 08, 2013 4:26 am | |
| | |
| | | Kuro Yoru Nowy
Nick w grze : Kuro Yoru Liczba postów : 22 Dołączył : 05/07/2013
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę Wto Lip 09, 2013 10:11 am | |
| Mam tutaj następny fragment opowiadania. Nie klei się zbyt dobrze, dlatego proszę o krytykę i drobne wskazówki co poprawić^^ Na wstępie przepraszam również za wszelkie literówki ~ - Spoiler:
- Enma co z tobą? Czy zrobiłem coś nie tak i dlatego karcisz mnie ciszą? – do moich uszu dobiegł cichy głosik. Odwróciłem głowę i spojrzałem prosto w wielkie ametystowe oczy Shiro. Czułem na twarzy jego gorący oddech, i blond włosy łaskoczące mój policzek. Ciągle mu powtarzam aby nie naruszał mojej przestrzeni osobistej, on jednak nadal tego nie rozumie i gdyby mógł wszedłby mi na głowę. - Tenshi? Odsuń się trochę, to dziwne gdy tak blisko stoisz…– przewróciłem oczami i delikatnie odepchnąłem chłopaka. - Nie nazywaj mnie tak! Jestem Shiro! – tupną nogą jak małe dziecko i zrobił nadąsaną minę. - Wybacz, ciągle zapominam... A tak poza tym nie jestem na ciebie obrażony, po prostu zastanawiam się... – odpowiedziałem i na powrót spojrzałem w okno. Księżyc wydawał mi się tajemniczy i ujmujący swoją urodą... -Co się stało? Czy mogę ci jakoś pomóc? Nie lubię gdy taki jesteś... – chłopak wyszeptał ze spuszczoną głową. Jak zawsze martwi się o mnie. Mój kochany aniołek. Często się na nim wyżywam, ale on i tak mnie nie opuścił, zupełnie jakby go coś tu trzymało. Nie rozumiem, przecież sam mówił, że nikt go nie zmuszał aby został moim Stróżem, więc może w każdym momencie się ode mnie uwolnić i nie musieć wysłuchiwać moich lamentów. Dziwna istota... - Nie, to nic... Przypomniałem sobie co mi mówiłeś... – odpowiedziałem nawet nie patrzą na jego osobę. Wiedziałem, że on cały czas przygląda mi się swoimi wielkimi dziecięcymi oczami. - A co ci takiego mówiłem, że aż tak się tym przejmujesz? – spytał badawczo. - Chodzi o słowa ,,zostanę przy tobie już na zawsze’’... a zresztą nie ważne – westchnąłem i odwróciłem się w jego stronę. - To prawda, zostanę z tobą dopóki śmierć nas nie rozłączy – powiedział a mnie przeszedł dreszcz. Zarumieniłem się i nerwowo zachichotałem – Co się stało Enma? Jakoś tak spąsowiałeś, czy coś ci jest? – podszedł do mnie i spojrzał z nonszalancją prosto w moje oczy. Jego ręka powędrowała na mój policzek, a on sam był jak zawsze za blisko. - To... to nic t-ta-takiego po prostu... Ten, no takie rzeczy… Takie rzeczy mówi się osobie kt-którą k-k-kochasz... – wyjąkałem czując na sobie jego gorący oddech. - Kochasz? Czy u was to znaczy coś złego? – spytał nadal wpatrując się w moją twarz i dotykając mojego ciała. Mimo tego, że jest wysoki, ja jednak mierzę kilka centymetrów więcej, dlatego aby dosięgnąć mojej buzi musi stanąć częściowo na palcach. - Shiro odsuń się... to dziwne... – wyszeptałem, a on zabrał dłoń i posmutniał – Przepraszam, nie chciałem ci zranić. Nie lubię gdy ktoś mnie dotyka, to dlatego – on tylko pokiwał głową, uśmiechną się słabo i przemienił w swoją niepozorną kocią postać, po czym pobiegł gdzieś nie wiadomo gdzie. Próbowałem wyrównać oddech, i uspokoić kołaczące serce. Zawsze tak reagowałem na bodźce tego typu, ponieważ stale mi ich brakowało. Życie mnie nie rozpieszcza – moi rodzice zmarli gdy miałem trzynaście lat i od tamtej pory pozostałem na pastwę losu. Musiałem radzić sobie sam, a trudno było mi pogodzić pracę i szkołę jednocześnie, zresztą teraz również nie jest różowo. Jedyną dobrą myślą jest to, że mam osobistego Opiekuna, który zawsze pomoże w potrzebie. Nie da mi pieniędzy, ani stereotypowego życia, ale może ofiarować przyjaźń i pocieszenie w najgorszej sytuacji. To najważniejsze. *** Ogarną mnie chłodny jesienny wiatr. Moje włosy rozwiewały się na wszystkie strony, sprawiając, że już po chwili cały byłem rozczochrany. Jak zawsze o piętnastej kończyły się zajęcia i wszyscy uczniowie naszej szkoły rozchodzili się do domu. Wyszedłem z budynku jako ostatni, aby nie narażać się na ryzyko rozmowy z chłopakami. Ostrożnie wyjrzałem zza ściany i ujrzałem grupkę moich ,,znajomych’’. Nie chciałem tam iść, no bo po co? Pewnie zaraz by chcieli pogadać i poplotkować, a ja tego nie lubię. Jakoś mnie nie kręci myśl rozmów na temat dziewczyn, czy obgadywania innych. Szczerze to mnie nawet nie interesuję. Mam dużo innych ciekawszych zajęć, niż wysłuchiwanie narzekań innych. Schowałem się z powrotem i przykucnąłem , czekając aż odejdą. Nie miałem nic lepszego do roboty, więc chcąc czy nie chcąc musiałam posłuchać ich rozmowy... - Słyszeliście już chłopaki? – spytał nieśmiało Chibi. To nie było jego prawdziwe imię, jedynie przezwisko nadane przez uczniów. Przyczyną tego był jego wyjątkowo niski jak na swoje osiemnaście lat wzrost – 150 centymetrów sprawiało, że prawie nikł wśród rówieśników. Czasami stawał się obiektem żartów i prześladowań, ale dzięki bratu, który był wpływową osobą zazwyczaj kończyło się na ,,Co tam u ciebie maleństwo?’’ - O czym? – wszyscy spojrzeli na czarnowłosego, który trochę się speszył, ale i tak mówił dalej. - Podobno do szkoły ma przyjechać jakiś nowy chłopak z wymiany. Słyszałem, że pochodzi z Transylwanii – powiedział a na moją twarz wpełzł mimowolny, nieznaczny uśmiech . Miło by był poznać kogoś kto również pochodzi z tego kraju co ja. Może jestem w połowie Japończykiem, ale bardziej czuję się mieszkańcem Transylwanii. Ciekawe tylko czy to co mówi Chibi jest prawdą... - Ho ho! Nasz kochany dziwak będzie miał swojego ziomka! A no właśnie, kto go dzisiaj widział? Czyżby się ukrywał przed nami? – Itachi zachichotał . - Kto? Chodzi o Akume? Czemu ty go tak nie lubisz? Jest nawet niczego sobie... – odezwał się Aiko, ale szybko przerwał widząc jak pozostali na niego patrzą. - Posłuchaj mnie - Akuma jest dziwny i tyle, sam się o tym przekonałem, więc nie radzę ci się z nim zadawać– spojrzał na chłopaka z pogardą. Itachi to jednak kawał tchórza. Czemu nie powie mi tego w twarz, tylko gdy mnie widzi na korytarzu uśmiecha się słodziutko i jak gdyby nigdy nic mówi ,,Cześć’’’? Denerwujący człowiek, aczkolwiek bardzo pamiętliwy. Przecież ta sytuacja miała miejsce kilka lat temu… Pamiętam to doskonale. Upalny lipcowy dzień, sprawił, że wszyscy urwali się z lekcji aby pojechać nad jezioro. Również nie chciałem być gorszy, no więc również postanowiłem pokazać moją buntowniczą stronę i olać szkołę. Dojechaliśmy nad jakiś zbiornik wodny na godzinę szesnastą, ponieważ w pobliżu naszego miasta nie było dużo wody, więc trzeba było jechać trochę dalej. Dziewczyny jak zawsze za nim cokolwiek zrobił musiały poprawić makijaż, ułożyć włosy i sprawdzić nienaganność swoich strojów kąpielowych. Nie rozumiem ich mentalności, przecież i tak zaraz się zmoczą… No mniejsza z tym. Jako, że ja z Itachim dostaliśmy za zadanie pójść znaleźć jakiś chrust na ognisko, musiałam znieść jego towarzystwo. Weszliśmy do nie wielkiego lasku, właściwie może lepszym określeniem byłby sad. Jak już mówiłem- zaczęliśmy zbierać drewno na opał i w pewnym momencie poczułem coś dziwnego. To ,,coś’’ wydawało mi się nastawione wrogo. Kątem oka spojrzałem na Itachiego. Nucił cicho pod nosem tekst jakiejś piosenki, skupiając się na poszukiwaniu suchych patyków. Stał pod dużym drzewem sakury*, kwitnącej wyjątkowo obficie. Nagle w mojej głowię pojawił się obraz potężnej gałęzi, opadającej na chłopaka i miażdżącej jego wątłe ciało. Pod wpływem impulsu rzuciłem się na niego odpychając gdzieś w dal i wrzeszcząc ,,uważaj’’. Czarnowłosy upadł na ziemię i rozciął sobie kolano o ostry brzeg kamienia. Z rany sączyła się szkarłatna krew, a on sam sykną z bólu. Wskazałem palcem w stronę uschniętej gałęzi , jednak nic się nie stało, nie licząc tego, że malutki bielik w popłochu sfruną z konara i zataczając kółko w powietrzu poleciał gdzieś poza zasiąg mojego wzroku. Oczywiście musiałem się jakoś wytłumaczyć, więc po prostu powiedziałem czemu to zrobiłem. Nie mam w zwyczaju kłamać. Gdy tylko skończyłem, Itachi spojrzał na mnie jak na wariata, po czym wybuchł śmiechem. Szczerze to mu się nie dziwię, w końcu to zabrzmiało idiotycznie. Czemu ja właściwie mu o tym wtedy powiedziałem? Niby obiecał, że nikomu nie powie, ale nie jestem co do tego przekonany. Zapewne czeka na odpowiednią chwilę aby to zrobić. Na moment kiedy się potknę i będę najsłabszym celem... - Dobra chodźmy już, bo mi zimno. Nie zamierzam się znowu przeziębić – Chiby machną ręka w stronę głównej bramy wyjściowej i spojrzał na resztę, która tylko w milczeniu podążyła we wskazanym kierunku, i rozeszła się po opuszczeniu terenu szkoły. Odetchnąłem z ulgą i również skierowałem się w kierunku wyjścia. Cały czas myślałem o tym nowym uczniu który prawdopodobnie ma zawitać do naszej szkoły. Ciekaw jaki będzie? Czy uda mi się znaleźć z nim wspólny język? Może wreszcie ktoś kto będzie umiał mnie zrozumieć? Zresztą czas sam pokaże… ---- Sakura - japońska nazwa ozdobnych drzew wiśniowych i ich kwiatów [cytat - Wikipedia]
| |
| | | KaVcia Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : KaVcia Liczba postów : 731 Dołączył : 31/08/2011
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę Wto Lip 09, 2013 12:55 pm | |
| Jak na razie przeczytałam pierwszą część i widzę wiele brakujących przecinków oraz jeden błąd innego rodzaju. Brzmi dobrze, choć nie przepadam za tego typu opowiadaniami. Jutro wezmę się za drugą część i wypowiem się o całości. | |
| | | Moonlit Już coś wie
Nick w grze : Moonlit Liczba postów : 259 Dołączył : 06/07/2013
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę Sro Lip 10, 2013 9:20 am | |
| Świetny rozdział, bardzo ciekawy :3 I znowu muszę czekać na następny Jest kilka błędów i rzeczywiście brakuje kilku przecinków, jutro mogę Ci znowu wysłać wiadomość z tym co wypatrzyłam (jeżeli sobie życzysz oczywiście ) Ach, no i miałam Ci powiedzieć, że zachęciłaś mnie i piszę coś własnego, chciałaś żebym Ci pokazała. Może za kilka dni skończę i wyślę ^.^ | |
| | | Kuro Yoru Nowy
Nick w grze : Kuro Yoru Liczba postów : 22 Dołączył : 05/07/2013
| | | | Kuro Yoru Nowy
Nick w grze : Kuro Yoru Liczba postów : 22 Dołączył : 05/07/2013
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę Pią Lip 19, 2013 9:54 pm | |
| Ano mam tu wreszcie nowy rozdział opowiadania ^^ Zapraszam do czytania ~ - Spoiler:
Kolejny szkolny, nudny dzień. Siedzę w sali szkolnej i jak zawsze słucham pana profesora robiąc notatki. W pomieszczeniu oprócz suchego głosu nauczyciela, panowała bezwzględna cisza. Słychać było stukot deszczu, który leniwie obijał się o szklane powłoki okien. Całe miasto owiła gęsta mgła, która przysłaniała wszystko. Drzewa kiwały się to w lewa to w prawa stronę zdane na porywiste podmuchy wiatru. Jeszcze tylko trzy godziny i będę mógł wrócić do domu. Do mojego Shiro. Ciekawe co on właściwie robi, gdy jest sam. Może czyta książki? Nie wiem. Czasami widzę go jak przegląda moją biblioteczkę, ale nigdy jeszcze nie widziałem go zanurzonego w lekturze. Muszę go o to spytać, bo zawsze mnie to bardzo ciekawiło. Do moich uszu doszedł odgłos kroków dobiegających zza ściany. Nagle ucichły. Drzwi od sali w której się znajdowałem wolno otworzyły się. Stał w nich niewysoki czarnowłosy chłopak. - Dzień dobry! Czy to klasa pana Murasakiego? – spytał nieśmiało, widząc jak oczy wszystkich uczniów skierowały się w jego stronę. - Zgadza się chłopcze, ty jesteś zapewne nowym uczniem? – profesor również spojrzał w na niego. Chłopak trochę speszony staną pod tablicą podając swoje akta. Nauczyciel szybko je przejrzał po czym skiną głową – Jesteś Usagi, tak? – czarnowłosy przytakną, a przez klasę przebiegły chichoty. Przecież to damskie imię. Dziwnie to trochę brzmi jak chłopak się tak nazywa – Usiądź tam obok Akumy… to znaczy Ennmy – mężczyzna wskazał puste miejsce obok mnie i wrócił do wyjaśniania jakiegoś zagadnienia z matematyki. Przyzwyczaiłem się, że nawet nauczyciele gdy się zapomną mówią do mnie po przezwisku. Nawet mi to nie wadzi, nie zwracam na to uwagi. Usagi spojrzał na mnie po czym ruszył w moją stronę. Jak tak z bliska na niego spojrzałem to nie był aż tak podobny do mojej osoby. Jego skóra może i miała taki sam odcień, ale reszta to już zupełnie co innego. Mógł mieć może 169 centymetrów wzrostu, więc nie był tak wysoki jak ja. Oczy miały kolor głębokiej i tajemniczej czerni, które okalały gęste rzęsy. Włosy miał pół-długie schludnie ułożone, i podpięte kilkoma czarnymi wsuwkami. Usta małe i wąskie, chyba pomalowane jakimś ochronnym specyfikiem. Jego ciało wyglądało dosyć pociągająco. Smukła szyja, lekko umięśnione ramiona, szczupły tors i zgrabne nogi idealnie się ze sobą komponowały, sprawiając, że chłopak nabierał wyglądu modela. Jednym słowem był przystojnym młodzieńcem. Dojście do mojej ławki zajęło mu dosyć długo ponieważ nie tyle, że stała ona na końcu sali to on poruszał się bardzo wolno. Jego ruchy były kocie, zupełnie jakby całe swoje życie spędził na doskonaleniu ich. Gdy wreszcie dotarł posłał mi oziębłe spojrzenie, po czym z gracją usiadł na krześle któro stało po mojej prawej stronie. Wypakował ze swojej torby książki do matematyki i zeszyty po czym skierował wzrok na mnie. Jego oczy były chłodne. Mimo tego, że w pomieszczeniu znajdowało się kilkanaście kaloryferów odkręconych na maksa moje ciało przeszedł dreszcz. - Cześć –powiedział szeptem nadal lustrując mnie przenikliwym wzrokiem. W odpowiedzi tylko się uśmiechnąłem. Chciał chyba coś powiedzieć, ale w tej samej chwili rozbrzmiał dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy i wychodzić z sali mówiąc za sobą od niechcenia krótkie ‘do widzenia’. Jak dobrze kojarzyłem teraz powinna być przerwa obiadowa. Dobrze. Umierałem już z głodu. - Jesteś Enma, tak? – do moich uszu dobiegł oschły głos czarnowłosego. Spojrzałem na niego i pokiwałem głowa na ‘tak’. Nadal siedział na krześle, bez krępacji wpatrując się w moje oczy. Nic nie mówił, więc sądziłem, że to już koniec naszej konwersacji. Odwróciłem się w stronę wyjścia, ale w tej samej chwili poczułem na dłoni dotyk zimnej ręki – Gdzie idziesz? – spytał ciekawsko. - Zjeść obiad. Wiesz od tego zazwyczaj jest długa przerwa – przewróciłem oczami, wyszarpując się z jego uścisku i zmierzając do drzwi. - Mogę iść z tobą? – ponownie zadał pytanie. Przystanąłem i spojrzałem na niego przez ramię. - Posłuchaj mnie - nie lubię ludzi, więc to uszanuj i nie łaź za mną. Rozumiesz? – odparłem ostrym głosem po czym szybko wyszedłem z pomieszczenia, słysząc jeszcze za sobą zdanie mówione przez profesora ‘Nie przejmuj się nim Usagi, on już taki jest z natury’. Westchnąłem i jak zawsze o tej godzinie podążyłem w kierunku dachu szkoły gdzie mam w zwyczaju jeść posiłki. Dzielnie wspinałem się po schodach, które wydawały się nie mieć końca. Nigdy jakoś nie byłem specjalnie wysportowany, więc nienawidziłem niczego co miało związek z wysiłkiem fizycznym. Szczerze to jakby tak patrzeć jestem lepszy z nauk przyrodniczych typu biologia czy geografia. Czemu? Właściwie to nie wiem. Tak już jest. Gdy tylko otworzyłem drzwi prowadzące na dach owiał mnie ukochany zimny i porywisty jesienny wiatr zmieszany z zapachem deszczu. Wziąłem głęboki wdech i od razu się uśmiechnąłem widząc jaką mamy dzisiaj pogodę - zero szans na to słońce któro sprawia, że jestem cały przepocony po zrobieniu zaledwie kilku kroków. Gdy na dworze jest tak jak dziś włącza się moja optymistyczna strona, która mówi, że to będzie udana doba. Usiadłem pod ścianą ochronioną przez daszek z plastiku i wyjmując z torby moje bento*. Otworzyłem je i wziąłem do rąk pałeczki, po czym zacząłem łapczywie jeść sałatkę, którą przygotowałem rano. Nie chwaląc się powiem, że jestem dobrym, nawet użyję określenia ‘świetnym’ kucharzem. W przyszłości chciałbym otworzyć własną restaurację, albo coś w tym guście. Już widzę te wszystkie pięciogwiazdkowe recenzję w różnych magazynach. Tak sobie z nudów ostatnio kupiłem gazetę, taką dla nastolatek, tak właśnie kupiłem gazetę dla bab, nie osądzajcie mnie, bo nie o to mi teraz chodzi. Wracając do tego czegoś co się nazywa czasopismem plotkarskim było tam wiele zdjęć modelów, takich w moim wieku i chyba jeszcze młodszych. Tak patrząc na te wszystkie fotografię pomyślałem sobie, że może miałbym szansę zabłysnąć w branży modelingowej? Tak, otoczony przez hordy dziewczyn i z kupą kasy na koncie... nie, no to mnie jakoś jednak nie kręci. Chociaż myśl, że mógłbym poudawać rozkapryszonego bachora jest całkiem pociągająca. Raz w życiu trzeba mieć taki moment w którym ma się wszystko w głębokim poważaniu. Ja jeszcze do tej pory nie dostąpiłem tego zaszczytu. Zawsze musiałem się o wszystko martwić. A zresztą co ja będę teraz poruszał ten temat? Kogo to właściwie obchodzi? Cieszmy się! Deszcz pada, wiatr wieję, nie ma słońca... To musi być jeden z tych idealnych dni. - Matko ile tu pajęczyn! – usłyszałem czyjś lekko stłumiony przez ściany głos – Enma, jesteś tu gdzieś? – ponownie ten sam głos wymówił moje imię. Tak się właśnie skończył mój idealny dzień. Pierwsza myślą która przyszła mi do głowy - ‘jak on tu przylazł’. - Tu jestem – odpowiedziałem cicho w nadziej, że nie usłyszał. Przytknąłem rękę do czoła i czekałem na jego reakcję. - Och, tam jesteś – usłyszałem dźwięk zamykanych z trzaskiem drzwi, po czym ujrzałem blondyna, co więcej blondyna w moich ciuchach - Czemu siedzisz na deszczu? Przeziębisz się i będziesz musiał siedzieć w domu... a ja będę znowu się tobą zajmować. Wiesz co? Zostań tutaj jeszcze trochę... - Shiro co ty tu do cholery robisz? Nudziło ci się samemu w domu, czy jak? W ogóle jak ty się tu… Nie ważne – przerwałem w połowie zdania, bo przecież wiedziałem jak tu przyszedł, to znaczy jak się tu znalazł. Głupie, dziwne anielskie zdolności teleportacji, czy czegoś tam. Jak mi o tym opowiadał nie słuchałem, bo wszystko inne wydawało się ciekawsze. - Enma, dobrze wiesz, że w domu nie ma nic ciekawego do robienia. Przyszedłem do ciebie, bo wiem, że tu jest fajnie – uśmiechną się po czym usiadł obok mnie. - Czemu nosisz moje ciuchy? Przecież kupiłem ci jakieś bluzy, spodnie, buty… Nie nosi moich rzeczy. Tylko ja mam takie prawo – spojrzałem w jego stronę, a on wybuchł gromkim śmiechem - No i co cię tak śmieszy? - Nic, uroczy jesteś – nadal się śmiejąc położył głowę na moim ramieniu. - Kurde! Opanuj się! – syknąłem, odsuwając się od niego. Znowu przesadza, a jak on przesadza nie jest dobrze. Jak na anioła jakoś dziwnie na mnie patrzy... - Udajemy niedostępnego, co? Człowieku, ja jestem Aniołem mi się nie da opierać – powiedział przysuwając się do mnie i ponownie kładąc głowę na moim ramieniu. Jeśli mówię ‘nie’, mogę zasugerować, że on słyszy ‘tak’. Czemu jak go nie ma zaczynam za nic tęsknić, a jak już jest to doprowadza mnie do białej gorączki? To mnie chyba właśnie w nim najbardziej denerwuję. - Powiedz mi kochany, czemu cały czas musisz się do mnie tak kleić? Przytul sobie jakiegoś pluszaka, albo co. Mogę ci takiego kupić jak chcesz – zaproponowałem jeszcze bardziej się odsuwając. Tak, wiem, że dotyk to nic złego, ale jak będzie chciał czegoś więcej? Czy ktoś o tym pomyślał? Chyba raczej nie, więc właśnie. - Jestem twoim kochaniem?! Od kiedy? Czy coś mi umknęło? Wiesz jak się cieszę? – teraz całkowicie się na mnie rzucił obejmując za szyję. Za blisko, stanowczo... - Co?! To...to była ironia! Nie jestem żadnym moim kochaniem! – próbowałem się wyszarpać, ale on trzymał mnie w stalowym uścisku i nawet nie zamierzał puścić. W pewnym momencie spojrzałem w stronę drzwi którymi się tu wchodzi i co zauważyłam? Tego nowego dziwnego chłopaka Usagiego! Stał tam i uśmiechał się obrzydliwie. Jestem pewien, że w tym samym momencie gdy nasze sparzenia się spotkały moje policzki zaszły pąsową barwą. Szybka odepchnąłem od siebie blondyna nerwowo chichocząc. - Widzę, że się dobrze bawicie, prawda? – spytał nawet nie ukrywając uśmiechu. Jego twarz nie zdradzał zaskoczenia, ani oburzenia faktem, iż przyłapał nas w tak dwuznacznej sytuacji. Jedynie był rozbawiony, co mogło wyrażać więcej niż tysiąc słów. - To nie tak jak myślisz... to... to jest mój kuzyn! Tak właśnie, mój kuzyn Shiro! – zająknąłem się, po czym skłamałem w nadziej, ze w to uwierzy. Tenshi nie odzywał się, bo wiedział, że to ja jestem od mówienia, a on tylko od przytakiwania. Tą jedną rzecz zrozumiał i tak już zostało. - Nie musicie kłamać, ja osobiście nic nie mam do homoseksualnych par, co więcej sam taki jestem – wyznał po czym usiadł obok nas. Naprawdę miło, że mi to powiedział, bo nie mógłbym życie bez tej informacji. - My nie jesteśmy parą! – oburzyłem się, a moja twarz nabrała bardziej widocznych rumieńców. - Mnie się nie da oszukać, ja wiem swoje - zachichotał po czym skierował wzrok na blondyna, który zdawał się być nieobecny – Cześć, jestem Usagi – przywitał się z nim. - Ja ma na imię Shiro – odpowiedział i uśmiechną się w swój charakterystyczny słodki sposób. - Fajnie żeście się zapoznali, ale mam pytanie – po co tu przylazłeś? Miałeś jakiś specjalny powód? – zwróciłem się do czarnowłosego patrząc na niego z obojętnością. - Nie bądź nie miły Enma! To nie ładnie z twojej strony! – Tenshi zwrócił mi uwagę. On jak zawsze musi ciągle wtrącać się we wszystko co mówię i robię. - Wiecie, ja tu przyszedłem do Akumy – spojrzał na mnie w drwiący sposób. - Musisz mnie tak nazywać? – spytałem poirytowany. - Wybacz. Mniejsza z tym. Powiedz mi - ty również jesteś z Transylwanii? – zadał mi pytanie na któro po prostu krótko przytaknąłem – Chłopaki coś mi już o tym wspominali, więc chciałem się upewnić – odpowiedział i uśmiechną się – Wiesz ładny jesteś – dodał po chwili, a ja spojrzałem w jego stronę zdezorientowany. - Kolego on jest mój, Enma miał jednak rację. Idź już – blondyn posłał mu spojrzenie, któro nie koniecznie pasuję Aniołowi po czym ponownie przysuną się do mnie, wchodząc mi prawie, że na kolana. - Nie nigdzie nie idź! Zostań tu z nami. Pogadamy sobie, pośmiejemy się we trójkę. Zabawnie będzie – próbowałem zatrzymać chłopaka, bo nie chciałem zostać sam na sam z tym... No już nie będę mówił kim. - Twojemu chłopakowi...to jest przyjacielowi to się nie spodoba, a ja nie chcę się narzucać – odparł puszczając do mnie oczko – Dobrze się bawicie…to znaczy do zobaczenia! – krzykną i zgrabnym krokiem odszedł w kierunku wyjścia. Posłałem mu błagalne spojrzenie, ale on na pewno go już nie dostrzegł. Znowu sam na sam z Shiro? Wszystko tylko nie to. - Zostaliśmy tylko we dwójkę, to musi być przeznaczenie, a ja o tym wiem dużo – uśmiechną się szelmowsko zbliżając soją twarz do mojej. Czułem na sobie jego gorący i o dziwo pachnący miętą oddech. Jego ciało całkowicie zmieniło pozycję w taki sposób, że wgramolił się na moje nogi i objął mnie za szyję. - Odejdź! Nie zmuszaj mnie do tego aby cie zrzucił! – prawie to wykrzyknąłem. Na jego włosy opadły krople deszczu, które w mgnienia oka sprawiły, że blond końcówki były całkowicie mokre. - W końcu to ja się przeziębię będziesz musiał się mną zająć – wyszeptał mi uwodzicielsko do ucha, muskając je ustami. - Jesteś Aniołem, przecież nie możesz... – urwałem zrozumiawszy dwuznaczność jego słów. To było okropne! Czemu nagle wszyscy lgną akurat do mnie? Mając na myśli ‘wszystkich’ chodzi mi głównie o osobników płci męskiej. - Wiesz Enma, lubię cie – wyszeptał ponownie, tym razem w moje usta, które ze zdziwienie całkowicie się otwarły. Czemu on mi mówi takie rzeczy? Przez niego czuję się dziwnie... to dziwne uczucie to obrzydzenie? Może jednak coś innego? Głupie. Na pewno takie jest. Bezsensowne. Szalone. Absurdalne. Nie znam go na tyle dobrze żeby ten cichy głos w moim sercu zaczął krzyczeć jego imię. Nienawidzę go. Jest jak okropna piosenka od której nie da się uwolnić. Melodia której nie da się zapomnieć. On właśnie taki jest... - Nie chce mi się z tobą rozmawiać...Idź sobie, zniknij czy co tam jeszcze. Ja idę na lekcję – odpowiedziałem cierpko, bezwzględnie patrząc w jego piękne ametystowe oczy w których ukrywała się miłość. Gorące uczucie którym darzył... mnie?
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kuro tworzy fantastykę | |
| |
| | | | Kuro tworzy fantastykę | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|