Zarejestruj się, lub zaloguj, jeśli posiadasz już konto by uzyskać możliwość wypowiadania się na forum
Zarejestruj się, lub zaloguj, jeśli posiadasz już konto by uzyskać możliwość wypowiadania się na forum
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksPortalSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj
Witamy na Zagrodzie Mgły, największym, nieoficjalnym forum o Howrse!
Wymień się pocztówką! Klik!
Kanał na YT o Howrse - serdecznie zapraszamy! Klik!

 

 Szczęście - opowiadanie.

Go down 
AutorWiadomość
Mała Sarenka
Nowy
Mała Sarenka


Nick w grze : Incrediible
Liczba postów : 2
Dołączył : 29/03/2014

Szczęście - opowiadanie.  Empty
PisanieTemat: Szczęście - opowiadanie.    Szczęście - opowiadanie.  I_icon_minipostSob Mar 29, 2014 12:03 pm

- Czterdzieści osiem, czterdzieści dziewięć i pięćdziesiąt... - wręczałem kolejne, zielone banknoty oprawcom. - Pięćdziesiąt złoty... - podsumowałem zdenerwowany.
To nie był pierwszy, ani też ostatni raz, kiedy „koledzy” zabierają mi gotówkę. Ale to jedyne wyjście, jeżeli nie zapłacę im „haraczu”, źle się to da mnie skończy.  
- A-ale... Wiesz, to pieniądze moich rodziców, więc... - dodałem przestraszony gestykulując trzęsącymi się dłońmi. 
W tym dniu miałem zapłacić za dwudniową wycieczkę do Kołobrzegu. Niestety, skończyło się na czymś zupełnie innym. 
- Więc... Oddasz je szybko, nie?
Właściwie pytanie było zupełnie naiwne. Doskonale wiedziałem, że nie oddadzą mi pieniędzy. Tak było, jest i będzie. Nic nie mogę na to poradzić. 
Żal mi było tylko mojej mamy, która pracowała od rana do nocy, bym żył jak „inni”. Nie chciałem znów jej kłamać, że zgubiłem owe banknoty.  Zna mnie od urodzenia na pewno już się czegoś domyślała. Najwyraźniej czekała, aż sam jej powiem, co się dzieje.   
- Nie ufasz mi?! - krzyknął do mnie Adam. Nim zdążyłem odpowiedzieć, zamachnął się i trafił mnie nogą prosto w żebra. 
Nie jestem odporny na ból. Wręcz przeciwnie, nawet lekkie uderzenie – boli mnie niemiłosiernie. 
Toteż momentalnie osunąłem się na beton. 
Odchodząc splunął mi tylko na twarz, chciał mnie poniżyć. Co zresztą znów mu się udało. 
Po paru minutach udało mi się podnieść. Siedziałem sam, pośrodku łąki uścielonej kwiatami. 
Z nosa strumieniem leciała mi krew, ale to nieistotne. Wyłączyłem się, nie widziałem nic, słyszałem tylko śpiew ptaków. 
Bajkowy sen o świecie bez bólu, cierpienia, z tego spoczynku duszy wybudziła mnie chusteczka, która opadła na moje kolana. Rozejrzałem się dookoła, spojrzałem w górę, nade mną stała dziewczyna o kruczoczarnych włosach. 
- Dziękuję – uśmiechnąłem się i przyłożyłem ściereczkę z gwiazdkowym nadrukiem do ust.
Chciałem zapytać ją o imię, lecz ona pobiegła w stronę rzeki nieopodal. 
- Czekaj! - krzyknąłem. Nie zatrzymała się.
[…]
Gdy krwotok ustał - wstałem. Było po  piątej, może czwartej. Słońce lekko świeciło, w końcu była jesień. Pozbierałem rozrzucone książki, po czym wstałem i wydeptaną dróżką ruszyłem do domu. 
Co ja teraz zrobię? Wciąż dręczyła mnie sprawa pieniędzy. W końcu, nie było to pięć, czy dziesięć złoty, a pięćdziesiąt. 
Po chwili zatrzymałem się. 
Stała tam, nad rzeką. Wyglądała jak anioł szykujący się do lotu. 
- Cześć... Um... Dziękuję za chusteczkę... - za jąkałem się. Nic nie odpowiadała, zupełnie jakby dla niej czas się zatrzymał.
-No to... idę, cześć – dodałem zmieszany.
- Ej, ty – zwróciła się do mnie. - Wiedziałam – otworzyła oczy. Lecz zamiast na mnie, patrzyła na niebo. - Też jesteś po tej gorszej stronie, prawda? 
Zupełnie nie rozumiałem o czym do mnie mówiła. 
- Słucham? - zapytałem nieco zdziwiony. - Po gorszej stronie? 
- Tak. Po tej gorszej stronie. 
W tym momencie odwróciła swoją głowę w moją stronę. Jej oczy były przepełnione bólem, cierpieniem i Bóg jeden wie, czym jeszcze. 
Miała zadrapany policzek, rozciętą wargę, siniaki na rękach... Pierwsze co przeszło mi przez myśli – ktoś ją bije. Jak później się okazało – nie myliłem się. 
- W zeszłym tygodniu skończył się stary świat. Array skoczył.
- Array? - uniosłem brwi. - Mówisz o Array'u z tego zespołu? 
- Tak, to jego święte miejsce – odpowiedziała poważnym tonem. 
– Pamiętam! Mówili o tym w telewizji! - olśniło mnie. 
Rzeczywiście, tydzień temu, we wtorek, oglądałem TV. Wspominali o samobójstwie jakiegoś członka zespołu rockowego. - A więc to tu! 
W odpowiedzi kiwnęła tylko głową. Już po pierwszych minutach „rozmowy” dało się wywnioskować, że jest osobą małomówną. 
W jakimś talk show była krótka wzmianka o samobójstwie popełnionym przez Array'ego, wokalistę zespołu rockowego „Bara no Requiem”. Owy mężczyzna skoczył z mostu wprost do rzeki, przy której staliśmy. 
Grupa ta, była niezwykle popularna kilka lat temu, podczas mody na rocka. Jednak ostatnio, zainteresowanie nim osłabło. 
- W sumie nigdy niczego ich nie słyszałem – wtrąciłem bezmyślnie.
- Masz – małymi dłońmi podała mi słuchawki. 
- Dzięki. 
- Ten album nazywa się „Oxydoll”, a piosenka „Sacrifice” - poinformowała mnie,z wymuszonym uśmiechem puszczając muzykę z MP4. 
Chwilę słuchałem kolejnych wersów, jednakże gdy usłyszałem jedną zwrotkę natychmiastowo wyjąłem słuchawki z uszu. 
- „To tylko śnieg, który pada na oszalały świat, więc dlaczego jest taki piękny?” - zacytowałem. – - Niezły tekst.
- Rzeczywiście jesteś chłopakiem po tej gorszej stronie – podsumowała mnie, zupełnie trafnie. - - Array miał naprawdę ciężko na tej oszalałej ziemi. Ten świat, może być ocalony poprzez „ofiarę” złożoną z samego siebie. To o tym śpiewał – dodała z uśmiechem, tym razem szczerym. - Dlatego też skoczył! Teraz świat się odrodził! 
- Mówisz, że świat się odrodził... - dopytywałem z niedowierzaniem. Przecież to brednie. 
- Patrz – zamachała mi przed oczyma zgiętym, fioletowym kwiatem. - Kiedy wczoraj się modliłam, zgiął się, tak po prostu. Mówiąc inaczej, świat stał się miejscem, w którym wszystko jest możliwe! 
- Czy to prawda? - zapytałem zmieszany. 
- Tak, to prawda. Chodźmy – pociągnęła mnie za rękę w stronę drogo, od której odszedłem. 
Dla mnie był to zupełnie nowy świat. Dla chłopaka, który tylko czyta książki i ogląda programy przyrodnicze, było to niesamowite! 
Znowu wyjęła z kieszeni małe, douszne słuchawki. 
- Każdy po jednej – sprecyzowała dając mi jeden kabelek. – „A więc jesteś taki sam, też jesteś po tej gorszej stronie. Jesteś apostołem. Święte skrzydła oderwane upadły na ziemię, jesteś ostatnim człowiekiem” - śpiewała wraz z Array'em. Miała piękny głos. 
- Jako dziecko, też był bity i zastraszany. Tak więc ofiary zastraszania, ludzie po tej gorszej stronie, są jedynymi, którzy są w stanie zrozumieć jego teksty – dodała. - Właśnie tacy ludzie, jak ty, czy ja – po tych słowach z jej oczu zaczął przelewać się cały smutek, złość, frustracja. - Wkładają mi pinezki do butów, wyzywają! 
- Ten chłopak, którzy wcześniej mnie pobił... Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi w podstawówce, w gimnazjum wszystko się zmieniło. 
Załamałem się. 
- Hej, Kamil... Ucieknijmy razem – mówiła wciąż ciągnąc nosem. Nie mam pojęcia, skąd znała moje imię. W tamtym momencie nie zastanawiałem się nad tym.
- Ucieknijmy? - podniosłem głowę. 
- Myślałam o tym, odkąd Array skoczył – sprecyzowała. 
- W sumie... - zacisnąłem zęby. 
- Dziś w nocy... Uciekniemy! W końcu nasi rodzice, znajomi... dowiedzą się jak cierpieliśmy! 
- T-tak... 
Wcale nie byłem przekonany co do tego pomysłu. Choć z drugiej strony, może tak będzie lepiej? 
- Za bardzo się boję, żeby zrobić to samej! - z jej oczu znów popłynęły łzy. Nie zostawię tak tego.
[…]
Jeśli mogę uciec razem z nią, nie będę niczego żałował. Nigdy nie pomyślałem o czymś takim, a w jednej chwili okazało się to idealnym rozwiązaniem. 
- Jak już spakujemy nasze rzeczy, spotkajmy się nad rzeką – uprzedziła mnie.
Staliśmy przed moim domem, miałem małe wyrzuty sumienia, że to ona odprowadza mnie, a nie na odwrót. 
Powoli zapadała noc, pakując się, wciąż powtarzałem sobie „Zrobię to! Zrobię to!”. 
Nie! To nie jest wyjście! Może ona jeszcze się nie spakowała? Powinienem powiedzieć „Hej, nie uciekajmy! Postawmy im się!”. 
Mimo wszystko, nawet jeśli tego nie zrobię, muszę spotkać się z nią nad rzeką. Nawet nie mam jej numeru telefonu. 
Zbiegałem po schodach, ciamajda ze mnie. Upadłem. 
Od dziecka uwielbiałem karetki, szkoda tylko, że nie pamiętam mojej pierwszej jazdy w niej. 
U mnie zawsze wszystko zgrywa się beznadziejnie w czasie. 
Podczas pobytu w szpitalu, śniła mi się. Jej kruczoczarne włosy, porcelanowa cera, ciemne oczy przyozdobione firaną gęstych, czarnych jak węgiel rzęs i te czerwone usta... 
Może to były fantazje, może koszmary. Nie potrafię tego dokładnie określić. Powtarzał się nieustannie, dziesiątki razy, ten sam sen. Jej twarz, wykrzywiona jakby zaraz miała się rozpłakać. Chcę ją jeszcze raz zobaczyć... 
W końcu kość zrosła się na tyle, że mogłem samodzielnie się poruszać. Niestety trwało to na tyle długo, że do szkoły mogłem pójść dopiero, gdy świat przysypany śniegiem, był cały biały. Minęły trzy tygodnie. 
Nieśmiało wszedłem do klasy. Wszyscy od razu zwrócili na mnie uwagę. 
- O, Kamil! Jak tam Twoja noga?
Wszyscy byli dla mnie tacy mili. To było niewiarygodne. 
W bibliotece szukałem wzmianek o poszukiwaniu – jak się później okazało – Magdy. Nie było o tym żadnej wzmianki. 
Wciąż przychodzę nad tą samą rzekę. Magda... Sądzę, że naprawdę uciekłaś. W ciągu zaledwie trzech tygodni świat się zmienił. Nie wiem, czy to dzięki Tobie, czy komuś innemu, ale świat stał się naprawdę piękny. Nikt mnie już nie bije. Zrozumiałem, że tłamszenie bólu w sobie, prowadzi do jednej drogi – zamknięcia się w sobie. O wszystkich sytuacjach poinformowałem rodziców. „Koledzy” przeprosili mnie. Z Adamem znów jesteśmy dobrymi znajomymi. 
Najwyraźniej ktoś, nawet nieumyślnie, musiał pokazać mi, jak żyć. 
Dziękuję Magda. Dzięki Tobie życie stało się znacznie łatwiejsze.
__________________________
Liczę na wytknięcie błędów. Smile
Powrót do góry Go down
 
Szczęście - opowiadanie.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Schronisko "Szczęście"
» FORUM - Mikołajowy konkurs na opowiadanie
» konkurs na opowiadanie
» KONKURS NA OPOWIADANIE
» Blo Erki, a w nim opowiadanie.

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOPIC :: Rozmowy :: Twórczość zagrodowiczów :: Pisanie-
Skocz do: