Wada wzroku...

Nie wiem czy tutaj powinnam to napisać, a nie znalazłam podobnego tematu, więc...

Otóż tak. Dzisiaj byłam u okulisty. Wyniki badania mnie zdziwiły. Wada wzroku : 0,75. Do tej pory nie miałam żadnych problemów ze wzrokiem, sokole oko i brak "rozmazanego obrazu".
W wieku 3-4 lat miałam coś w stylu "ukrytego zeza", czyli przy oglądaniu np. obrazków w gazecie jedno oko mi uciekało, ale dzięki ćwiczeniom z długopisem i w przychodni na specjalnym sprzęcie, oraz rocznej udręki z okularami udało się u mnie całkowicie wyeliminować tą wadę. Co rok chodziłam do okulistki i wyniki były pozytywne, czyste 0.0.
Mam teraz takie pytanie. Lekarz powiedział mi, że nie ma potrzeby bym nosiła okulary. Od czego zależy czy ktoś musi je nosić czy nie mimo tego, że ma taką samą wadę?

Wydaje mi się, że zależy od wady. Masz samą wadę, która nie wykracza poza 1.0, więc chyba nie ma potrzeby. Ja sama mam blisko zera, ale, niestety, mam astygmatyzm, przez co okulary nosić muszę. : x Ale gdybym nie miała to prawdopodobnie nie musiałabym nosić. Więc wydaje mi się, że to zależy od wady i tym, czy są jakieś inne choroby.

Ja ci zazdroszczę tak niskiej wady, nie musisz okularów na to. Ja mam np. na lewe oko -3 a na prawe -0,5.
To dopiero masakra.

Ja mam ponad dwa, wiec okulary nosze, brat na jednym oku ma niby malo, ale astygmatyzm, i musi nosic. Jak masz czyste 0.75 to nie kazdy nosi okulary. Przy astygmatyzmie juz bys musiala nosic

Od wady i dodatkowych chorób. Ja mam - 20 na obydwa oczy, i okulary - 14