Ulotki

Nie mam planów na większość wakacji, a pieniądze by się przydały. Na spełnienie marzeń potrzebuję około 400-500 polskich złotych. A że jestem człowiekiem leniwym i mam lekkie problemy z kręgosłupem, to nawet nie pchałam się na zbieranie owoców. 
Czy ktoś z Was ma doświadczenia w ulotkowym biznesie? U mnie w mieście raczej nie będzie problemu ze znalezieniem pracy, więc o to nawet się nie martwię. Ile można na tym zarobić? W internecie zdania są raczej podzielone i chciałabym zdobyć informacje od kogoś kompetentnego

Nie mam doświadczenia, ale:
czy dostarczą ulotki na miejsce, czy masz trzymać paczki w domu. Zarabiaj, jak najbardziej, tylko ustal z nimi zasady. Jak nie zrozumiałe to tak: nie dasz rady dźwigać 25 kilo ulotek kilka kilometrów i rozdawać chodząc z nimi, zaplecze niech zapewnią.
To takie na szybko.

E tam, skoro przez tyle lat noszę książki do szkoły, to i z 25 kg na plecach nie będę miała problemu

Będziesz chodzić z ulotkami w nierzadko gorące dnie, potem jak niektórzy te ulotki wezmą, to co zobaczysz? Że leżą na ziemi albo w śmietniku. Chce ci się stać ileś godzin bez przerwy w upale? Weź sobie coś lżejszego - na problemy z kręgosłupem długie stanie raczej nie pomoże. Serio, weź jakąś lekką pracę, na której nawet możesz więcej zarobić - chociażby wyprowadzanie psa sąsiadki czy nawet opieka nad dziećmi, cokolwiek

Droga hanka1998, nami się nie przejmuj, działaj

Dobra, rób co chcesz, fakt. Zrobisz co uznasz za stosowne.

Ależ ja chcę właśnie poznać Wasze zdanie  
Nil'Chi- długie stanie/chodzenie w upale i patrzenie się na porozrzucane ulotki nie robi na mnie specjalnego wrażenia. W różnych wolontariatach nastałam się wiele godzin w upały i mrozy, przygotowana na to jestem  Tylko rzecz w tym, że nie wiem jak się mają stawki. A, powiedzmy sobie wprost, to mnie najbardziej interesuje  Chyba po prostu przejdę się po paru miejscach i popytam ulotkowiczów, bo tak najszybciej się rozeznam w tym wszystkim.

Haniacz. 
Jak jesteś przygotowana na ekstremalne warunki to dasz radę. Stawki, z tego co się orientuję, to granice 7-15 zł/h.

Zdecydowanie nie pchaj się w ulotki. Naprawdę, olbrzymia paczka do tachania po domkach na obrzeżach miasta to masa kilometrów w nogach (trening masz przy okazji - marszobiegi z obciążeniem). A przy problemach z kręgosłupem nawet "stacjonarne" wpychanie chłamu ludziom wykańcza.
Lepszą opcją jest rozdawanie bezpłatnych gazet na większych skrzyżowaniach (ludziska same się pchają, gazetki masz w wózku, na miejsce też cię dostarczają)

A nie myślałaś nad hotelikiem dla zwierzęcej drobnicy (jeśli masz miejsce w domu)? Sporo schronisk zbiera takie oferty na czas wakacji, stawki ustalasz samodzielnie, wszelkie warunki również (wyżywienie, zakres opieki itd). Ale polecam jednak sporządzanie z każdym umowy i pobieranie zaliczki. Licz się z tym, że czasem jednak właściciel nieszczególnie się spieszy je odebrać (stąd zawrzyj w umowie zapis, że jeśli w ciągu tygodnia czy dwóch po ustalonym terminie nie odbierze zwierzaka oddajesz fundacji / do schroniska / najbliższego zoologa)

Osobiście pracowałam przy rozdawaniu ulotek dwa razy - dwa lata z rzędu, z okazji organizacji Biegu Św. Dominika (Jarmark Dominikański). Wspominam to dość dobrze. Ulotki dostarczone przez organizatora, teren działania - centrum Gdańska (Starówka), więc nie musiałam się nachodzić, uśmiech i wciskanie ludziom kartki, której losy sekundę później nieszczególnie mnie obchodziły. 
Jeśli miałabyś działać na podobnej metodzie, czyli przemieszczanie się w promieniu jednej ulicy i szczerzenie się do tłumu ludzi z katarynkowym "proszę!" - może warto o tym pomyśleć. Jeśli jednak miałoby to odbywać się na zasadzie a'la domokrążca - osobiście bym podziękowała. Wysiłek niewarty zachodu, zwłaszcza że - jak sama piszesz - masz problemy z kręgosłupem.

no, ale nie przesadzajcie, przecież oni płacą ile 5-6zł za godzinę za roznoszenie tych ulotek... Chcę sobie kupić olej z czarnuszki egipskiej to powiedzcie mi ile musiałabym na to zbierać, ile godzin pracować? Sami widzicie. A teraz jakbym była studentką zaoczną i musiałabym wynajmować mieszkanie, jeść, pić, bilety miesięczne, internet itd. Skąd na to wszystko pieniądze brać? Już nie mówiąc o przyjemnościach.