“Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni Ziemi, człowiekowi pozostaną już tylko cztery lata życia. Skoro nie będzie pszczół, nie będzie też zapylania. Zabraknie więc roślin, potem zwierząt, wreszcie przyjdzie kolej na człowieka” – mówił Karol Darwin. O roli pszczół w naszym życiu mówił Zbigniew Szymański – wielki propagator pszczelarstwa i doskonały pszczelarz z Ostrowi Mazowieckiej.
Nie z byle powodu funkcjonuje powiedzenie “pracowity jak pszczoła”. Człowiek już od wielu tysięcy lat doceniał pracę pszczół oraz korzyści, jakie mógł dzięki nim zyskać. Co więcej, w czasach starożytnych utożsamiano je nawet z bogami.
Jednak wraz z upływem czasu symbioza człowiek – pszczoła zaczęła powoli zanikać, ponieważ siedliska tych złocistych owadów zaczęto przekształcać. Teraz nie mają gdzie mieszkać i zaczyna budować się tzw. hotele dla pszczół. Są to budowle wykonane z naturalnych materiałów, gdzie owady mogą schronić się oraz mają możliwość budowy gniazda.
Takich “mieszkań” jest coraz więcej, jednak ostatnio odbudowany zaledwie tydzień temu hotel dla pszczół przy Forcie Bema w Warszawie znów został zniszczony – wandale podpalili ul, w którym mieszkały pożyteczne owady.
Zbigniew Szymański, pszczelarz, mówi, że mimo “takich katastrof należy nas apelować, żebyśmy takie rzeczy odtwarzali”, ponieważ im więcej będzie tego typu “domków”, tym lepiej i dla pszczół, i dla nas.
- Tu, gdzie mieszkamy, żyjemy, chcemy widzieć zieleń, słuchać ptaszków, a odpowiedź jest prosta – żeby ptaszki latały i śpiewały, to muszą mieć czym odżywiać się. Bardzo dużo z nich odżywia się owocami, nasionami. Żeby one powstały, to ktoś musi zapylić te roślinki. Tę usługę zapylania (…) wykonują albo pszczoły miodne, albo pszczoły samotnice - mówi Zbigniew Szymański.
Tłumaczy, że tego typu hotele są przeznaczone właśnie dla pszczół samotnic, które są niezwykle ważne dla człowieka, ponieważ nie wszystkie kwiaty zapylają pszczoły miodne, np. nie są w stanie zapylić lucerny, ponieważ kwiat ma inną, nietypową budowę. Niektóre z nich wymagają zapylenia przez inne owady.
- Powszechnie uprawiana w Polsce jest koniczyna czerwona. Tak naprawdę jest ona zapylana przez trzmiele, gdyż mają one dużo dłuższy języczek i potrafią dosięgnąć głębiej i pociągnąć nektar z kwiatka, a pszczoła miodna ma za krótki i nie nadaje się do zapylania upraw koniczyny czerwonej - mówi Zbigniew Szymański.
Jednak zapylanie kwiatów, dzięki czemu mamy później owoce, to nie jedyna korzyść, jaką mogą zaoferować nam pszczoły. Słodki, złocisty produkt to przysmak nie jednej osoby. Miód, bo o nim mowa, powstaje z nektaru roślin, który jest zbierany przez pszczoły, a następnie poddawany “konserwowaniu”.
- Głównie polega to na tym, że odparowuje się nadmiar wody, bo żeby miód był produktem trwałym, to stężenie wody nie może być większe niż 20 procent (…). One bardzo precyzyjnie stosują fizykę (…) i przez miliony lat opanowały to do perfekcji. Dodają też enzymy, rozkładają cukry na cukry proste i to konserwują – mówi Zbigniew Szymański, Ojciec „Miodu Kurpiowskiego”, który jest wpisany przez Komisję Europejską na listę produktów regionalnych.
Do produkcji “Miodu kurpiowskiego” mogą być wykorzystywane wyłącznie pszczoły kilku ras: pszczoła środkowoeuropejska, pszczoła kraińska, pszczoła kaukaska, a także pszczoły, które pochodzą z kojarzenia tych ras.
Artykuł w całości skopiowany
Autor Maciej Łubieński RDC Warszawa 101FM