Lubelak Administrator
Liczba postów : 2816 Dołączył : 18/01/2011
| Temat: Krótka rzecz o tym jak walczono kosą w 1939 roku Nie Wrz 11, 2016 5:22 am | |
| Kampania polska 1939 roku pełna była niezwykłych epizodów, które współcześni wojskowi uznaliby zapewne za akty szaleńczej odwagi lub też totalnej desperacji w obliczu nieprzyjaciela. Trudno o lepszy przykład, niż udział w walkach obronnych na Wybrzeżu ochotniczego oddziału„kosynierów gdyńskich”.Polskie ośrodki nadmorskie nie stanowiły może głównego terenu działań militarnych we wrześniu 1939 roku, ale przecież ich obrona decydowała o naszym “być albo nie być” nad Bałtykiem. Dla walczących tam polskich oddziałów jak najdłuższe utrzymanie okna na świat było sprawą prestiżową.Z całą świadomością powagi sytuacji, już pierwszego dnia walk do dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża – pułkownika Stanisława Dąbka – zameldował się działacz socjalistyczny Kazimierz Rusinek. Zgłosił on gotowość utworzenia dodatkowych oddziałów wojskowych składających się z robotników. to niemałych oddziałów, bo ponoć ochotników miały być nawet dwa tysiące! Rozmowa z pułkownikiem miała na celu zdobycie broni dla rwącego się do boju proletariatu. Słysząc propozycję, Stanisław Dąbek ponoć odparł: Broni? Nie ma broni. Żołnierze jej nie mają.W tej sytuacji ochotników skierowano nie na front, lecz do budowy fortyfikacji. Ci dzielnie się spisali podczas przygotowywania wszelkiego rodzaju umocnień, ale ich ostateczny cel wcale nie uległ zmianie: wciąż chcieli chwycić za broń i podjąć walkę z wrogiem!Z braku karabinów i kosa dobraWówczas narodziła się koncepcja wykorzystania do walki kos postawionych na sztorc. Wystosowano nawet specjalną odezwę Komendanta Drużyn Robotniczych, która miała zachęcić ochotników do wstępowania w szeregi nowo tworzonej formacji. Możemy w niej przeczytać m.in:Towarzysze! Robotnicy Gdyni! Obok ludzi z łopatami stanie batalion kosynierów z bronią. Zrzućmy cywilne ubrania i przywdziejmy mundury naszej dzielnej Armii. Dziś w niedzielę, dnia 10 września wszyscy stawią się na ul. Morską 98, bloki Gdyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, przy Komendzie Drużyn Robotniczych. Zarządzam zbiórkę. Stawcie się wszyscy natychmiast po przeczytaniu tej ulotki.Na dowódcę batalionu złożonego z ochotników już wcześniej został wyznaczony ppłk w st. sp. Stanisław Wężyk. W jej składzie znajdowały się cztery kompanie oraz pluton żandarmerii.W dniu 11 września kosynierzy dostali pierwszą okazję do sprawdzenia się na polu bitwy. 1. kompania kosynierów wraz z 2. kompanią odwodową wspartą przez pluton kolarzy dostała rozkaz odbicia z rąk Niemców miejscowości Łężyce. Pierwszy pluton kosynierów miał za zadanie przedostać się przez las, drugi zaś miał stanowić ubezpieczenie dla 2. kompanii. Jak wyglądało to osobliwe starcie?Taktyka działania kosynierów była niezwykle prosta, aczkolwiek przynosiła efekty. Przede wszystkim ochotnicy posuwali się w ukryciu za piechotą, aż do momentu, gdy padał rozkaz przyjęcia postawy szturmowej. Wówczas zewsząd padało gromkie, polskie „hura” i przystępowano do walki. Kto zabił wroga, natychmiast przejmował jego broń, a pozostawioną kosę zabierał następny ochotnik. Tym oto sposobem uzupełniano braki w uzbrojeniu.I tak walczono. Walczono, aż do samego końca, do chwili kiedy upadło Oksywie i polskie jednostki zostały rozbite. Pułkownik Dąbek – świadomy, że zbliża się już ostateczna klęska – miał powiedzieć do komisarza rządu, Franciszka Sokoła:Ja, chłop ze Stalowej Woli spod Niska, mam pełną satysfakcję, że dowodziłem obroną Gdyni, że chłopskie kosy dzwoniły mi wśród szumu fal naszych lazurowych wód Bałtyku.Źródło:
- Apoloniusz Zawilski, Bitwy polskiego września, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2011.
Artykuł skopiowany Autor: Paweł Łyzińskihttp://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/07/18/krotka-rzecz-o-tym-jak-walczono-kosa-w-1939-roku/ | |
|