Zarejestruj się, lub zaloguj, jeśli posiadasz już konto by uzyskać możliwość wypowiadania się na forum
Zarejestruj się, lub zaloguj, jeśli posiadasz już konto by uzyskać możliwość wypowiadania się na forum
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksPortalSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj
Witamy na Zagrodzie Mgły, największym, nieoficjalnym forum o Howrse!
Wymień się pocztówką! Klik!
Kanał na YT o Howrse - serdecznie zapraszamy! Klik!

 

 Opowieści /by loveyou

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
love you
Nowy
love you


Liczba postów : 35
Dołączył : 08/04/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostCzw Kwi 28, 2011 11:46 am

Moja twórczosć, wszystko z głowy. Nazwy różnych rzeczy mogą nyć związaane z howrse.pl
„Semifreddo, czyli przygoda z Mgłą i Fire”



Był piękny ranek…. Mała elficzka Semifreddo siedziała w pięknym, ogromnym Ogrodzie jej rodziców-elfa Hebi i elfy[albo pani elf] Chantell. Obok ogrodu stał sobie dwór. Znajdował się na samym brzegu miasta Canticum Venti. Był to dwór pary królewskiej- Hebi i Chantell. Bowiem w tej krainie, krainie elfów królował właśnie Hebi. Mieli tylko jedno dziecko. Dlatego tak o nie dbali. Semifreddo miała wszystkie dostępne wygody, służące, własny, duży pokój, własnych nauczycieli. A także ochroniarzy! Ale najważniejsze, że posiadała własnego Kera. Ker to krzyżówka pegaza i jednorożca. Jej Ker nazywał się Mgła. Była to piękna, czarna klacz ze złotymi podkowami, ogonem, grzywą i rogiem. Jednak uzdę miała inną-białą, wysadzaną diamentami . Semifeddo nie jeździła w siodle, tylko na oklep. Siodła (które było srebrne z diamentami) używała tylko na wyjazdy do Lasu Skyress lub kiedy wyjeżdżała z rodzicami na miasto Canticum Venti. Tam i tak byli witani oklaskami i kwiatami. Jednak Hebi i Chantell rzadko brali ze sobą Semifreddo. Mała często zostawała sama i jeździła w tym czasie po Ogrodzie na Mgle.
To, co wam teraz opowiem, wydarzyło się w pierwszej erze Lakry. Lakra, to kraina obfita, nietknięta przez żadne gnomy, smoki i olbrzymi. Zamieszkana tylko przez lud Elfów.

Pewnego dnia Semifreddo jak zwykle osiodłała swoją Kerę, Mgłę. Dziś jednak Mgła jakoś dziwnie się zachowywała. Semifreddo jednak ufając swojemu Kerowi dosiadła ją bez wachania. I wtedy stało się coś strasznego! Mgła ruszyła z kopyta, biegła, biegła i biegła! Na szczęście Semifreddo opanowała się i złapała się grzywy Mgły. Mgła jakby nie zwracał na nią uwagi. Biegła. A tak naprawdę to szybowała, tylko tak nisko, żeby wydawało się, że biegnie. Nagle poderwała się do góry, poleciała w białe chmury, a Semi biało się zrobiło przed oczami. Już wiele razy latała na Kerze, ale nigdy tak wysoko! Semi już coś zobaczyła! Tęcza! Jednak ogarnęła ją nagła senność i zmęczenie. Zasnęła. Mgła leciała dalej. W końcu dostrzegła Złotą Bramę. Zatrzymała się tuż przed nią .Z obu stron wyszły cztery pegazy. Razem osiem. Sześć otoczyło Mgłę i Semifreddo, dwa otworzyły bramę i popędziły do Anny, królowej pegazów. Jak dobiegły, przysłały do Mgły pegaza. Miał na imię Toy. Toy delikatnie przełożył sobie na grzbiet Semifreddo. Mała ciągle spała. Kera mogła w końcu odpocząć. Pegazy otaczające ją otoczyły teraz Toy-a. Za to do niej podszedł jednorożec.

-Czym mogę służyć, madame?
-Oh. Możesz mnie zaprowadzić do Anny?
-Oczywiście, madame!

Tak wiec Mgła poszła z tym jednorożcem do Anny. Najpierw przeszła przez pierwszą, piękną, srebrną bramę, potem przez złotą, a na końcu przez diamentową. Na samym końcu znajdował się pięknie rzeźbiony przedsionek. Jednorożec poprowadził ją dalej, przez pozłacany salon pełny małych pegazików. Bawiły się radośnie, aż Mgła zaczęła się śmiać. A nawet jeden z tych pegazików przyłączył się do jednorożca.

-Hej!-zarżał
-Śnieżny Płomień! Prosiłem, byś się witał tradycyjnym „Dzień dobry”, nieprawdaż?!-powiedział z nutą nagany jednorożec.
-Ale prze pana…. –wymigiwała się Śnieżny Płomień.
-Śnieżny Płomień! Bez dyskusji!
-A ja prosiłem, by mnie pan nazywał Fire, czyż nie?!
-Spokojnie!-zarżała Mgła, przysłuchując się tej zamianie zdań.
-Fire, w takim razie muszę Ci kogoś przedstawić.
-Taak?
-To jest księżniczka Mgła z rodu Lacostina.
-Dzień dobry, pani Mgło z rodu Lacostina.
-Fire, nie tak oficjalnie-zaprzeczyła Mgła-wystarczy pani Mgło. Witaj Fire!
-A co teraz?-spytał się Fire.
-Teraz to już musisz z nami pójść-powiedział ze śmiechem jednorożec i złapał go zadziornie za ucho.
-Może mnie już pan doprowadzić do Anny?-przejęła temat Mgła.
-Tak, tak!
-Fire?- spytała się Mgła.
-Słucham?- odparł Fire.
-Idziesz z nami, rozumiesz?
-Tak, pani Mgło!

I powędrowali we trójkę do Anny. Anna nie była pegazem ani jednorożcem. Była człowiekiem!

-Witaj, o królowo pegazów, Anno!- ukłoniła się Mgła.
Jednoróg także się przywitał, a potem opuścił salę. Fire za to bąknął „dzień dobry” i się skłonił. Schował się za Mgłę.
-Witaj, księżniczko Mgło z rodu Lacostina! Czemuż przybywasz?
-Przybywam ze złymi wieściami. Armia Mrocznego Kopyta wyszła spod ziemi i szpiegują wszystkich. Słyszałam też, jak rozmawiają o zdobyciu Twego Królestwa, Anno!
-To straszne! Jednak co możemy zrobić?
-Razem ze mną przyjechała pewna elficzka. Ma ona niezwykłą moc. Teraz pewnie odpoczywa, po tym jak przeszła przez Granicę.
-To prawda. Na Granicy chyba za dużo jest tego zioła nasennego…
- W każdym razie, możesz poprosić Toy-a, żeby przywiózł tu ją?

W tym momencie Anna zaćwierkała i natychmiast w drzwiach stanął Toy z już obudzoną Semifreddo. Przywiózł ja do Mgły i postawił obok niej. Semi jednak oczy się kleiły.

-Semifreddo! Obudź się!- powiedziała Mgła i smagnęła ogonem po jej twarzy.
-MGŁO! TY MÓWISZ?!-krzyczała zdziwiona Semifreddo.
-Semifreddo! Uspokój się i nie krzycz. Tak, mówię. Jednak z Tobą nie rozmawiałam, bowiem się bałam.
-Czego?
-Że powiesz ojcu o tym, co ci powiem…
-Czemu?
-Nie wiesz, ale ja nie jestem zwykłym pegazem.
-Nie?!
-Skrzętnie ukrywałam mój róg. Jestem Kerem. O tym wie twój ojciec, król Hebi. Złapał mnie jak przechodziłam koło twej kołyski gdy byłam młoda. Od tamtej pory karał za każde wypowiedziane słowo. Tak więc się nie odzywałam. Od tamtej pory nie widziałam moich rodziców- Polaris-a i Ibee.
-Przykro mi…jednak co tu robię?
-Dowiesz się za chwilę. Słuchaj uważnie!
-Anno, skoro wojska Mrocznego Kopyta atakują Twoją krainę, czemu nie wykorzystać Twej Białej Armii?
-Mgło! Trzeba też pokonać Czarnych Jeźdźców! Jak to mamy zrobić?
-Anno, o wszystkim pomyślałam. Wezwiemy Białą Armie, Młodych Jeźdźców i Zbrojnych.
-ZBROJNYCH ?!!!
-Tak. Wiem co robię! Zbrojni mieszkają kilka krain od Lakry. To niedługa i bezpieczna droga.
-No właśnie!!! W takim razie po co ona?-wskazała na Semi.
-Właśnie dlatego. Ona ma MOC.
-MOC?
-Tak, MOC. To TA. To jest SISSE. To ONA. Będzie walczyć jako jedna z dwunastu Młodych Jeźdźców.
-Ruszajcie w takim razie!
-Daj nam tylko kroplę eliksiru wzrostu dla Fire.
-Dobrze.

Następnego dnia Semi pojechała na Toy-u na przejażdżkę. Z góry tak pięknie było widać całe Królestwo! Lecz nagle..dookoła pojawiły się sylwetki jakichś koni i jeźdźców.

-To wysłannicy Mrocznego Kopyta po Ciebie! -szepnął ze strachem Toy.
-Co teraz?-spytała się po cichu Semfreddo.
-Cii..-zagwizdał- Semifreddo, mocno się trzymaj!

I polecieli w dół, po czym Semifreddo straciła przytomność.
-Semi, obudź się!
-Co..? –odezwała się zaspana Semi-GDZIE JEST TOY ?
-Spokojnie.. odniósł niegroźne rany. Miałaś szczęście! Zaatakowali Was wysłannicy Kopyta! Toy zawołał Fire, który przyleciał. Zrzucił Cie na jego grzbiet, a sam Was ochraniał. Został lekko poraniony przez Mrocznych.
Semi przypomniała sobie. Widziała czarnego jak noc konia i na nim jakiegoś jeźdźca. A ten jeździec była cały czarny. I miał czerwone oczy….

Niedługo potem….

-Wstawaj!- Semi usłyszała jakiś głos, nucący piosenkę:
Wstawaj, wstawaj, słoneczko już wstało,
Już, czas, już czas, wyruszyć w drogę,
Już już, już już, już jest biało,
Już dzień się zaczął, szkoda dnia!


I powtarzający się refren:
Wstawaj, wstawaj, wstawaj!
Leniuchu, wstawaj już!


Semi przetarła oczy, a jak było pięknie dookoła! Ptaszki ćwierkały, pegaziki latały, jednorożki biegały! Doprawdy szkoda dnia!

Już na śniadaniu dobry nastrój znikł. Mgła zaczęła przygotowywać rzeczy na wyprawę. Nie miał być szczególnie długa, ot, dzień podróżowania na pegazie. Tak więc od razu po posiłku ruszyli- Semifreddo, Mgła i Fire. Już po kilku godzinach byli połowie drogi. Nie było na razie widać niczego podejrzanego, więc atmosfera się rozluźniła i zaczęły się rozmowy. Teraz byli już 2 godziny drogi od Miasta Favillea, gdzie mieszkali Zbrojni. Wtedy stała się rzecz niespodziewana! Tuż przed nimi wyrósł jak spod ziemi Mroczny! Semifreddo spała tymczasem, Mgła straciła czujność a Fire był wymęczony długą podróżą jak na jego młody wiek. Chwilę później pojawiło się więcej Mrocznych! Mgła nie miała jak zawołać pomocy, a Fire był tak wycieńczony, ze nie stawiał oporu. W dodatku koło zaczęło się zmniejszać… Drużyna znalazła się w sytuacji bez wyjścia! Poddali wiec się. Zostali rozdzieleni, nawet Mgła od Semifreddo, więc były niespokojne. I tak szli, aż doszli do dziwnej chmury, która była dziwnie nisko nad ziemia… Chmura rozdzieliła się na dwie części. Już, już Semifreddo była w środku, gdy usłyszała rżenie i odgłosy szamotaniny. Nie miała jednak jak się odwrócić-Mroczni nadal ją poganiali. Po chwili się zatrzymali. Semi ogarnęła spojrzeniem całe wnętrze-najprawdopodobniej był to jakiś zapuszczony zamek, ściany szaro-czarne z powieszonymi czarnymi flagami z czerwonymi dziwnymi zwierzętami. Niespodziewanie ktoś złapał ją za rękę. Drugi ktoś za drugą. Semi nie mogła ruszać rękoma. Kopała, szamotała, wyrywała się, jednak silne ręce trzymały ją mocno. Poczuła coś twardego oplatającego jej ręce. –Sznur!- pomyślała. Usłyszała Fire’a. Czuła jego oddech. Był obok niej, ona się w niego wtuliła jak mogła. Usłyszała kroki. Kto to wszedł do sali ? Czyżby sam Mroczne Kopyto? Nie, to był Hidder, jak się później dowiedziała. Był to sekretarz Mrocznego Kopyta. Zapanowała cisza. Wyglądał trochę jak elf, trochę jak człowiek. Nie można tego było określić, bowiem miał na sobie czarne ubranie. Spojrzał się na Semifreddo i Fire’a.

-Cóż to ? Sir Mroczne Kopyto kazał tylko złapać SISSIE. Co ten pegaz tu robi?!
-Byli razem. Był też Ker, ale zdołał uciec, dzięki nieostrożności żołnierzy.
- MILCZEĆ! Zaprowadzić ją do ósemki, a tego pegaza do piątki.

Kiedy Semifreddo dotarła do ósemki, okazało się, że jest to szara, ciasna klitka, bez okien. W jednym kącie stało drewniane łóżko, w drugim półka z jakimiś książkami, w trzecim stolik i krzesło, a w czwartym stała lampa.
***


-Pobudka! Wstawać! Ruszać się!

Semifreddo zerwała się na nogi. Co, gdzie, jak ?! Zauważyła tylko, jak drzwi się otworzyły, widać było przez nie kilku innych więźniów oraz paru Mrocznych. Poczuła też, że ktoś jej zatyka buzię jakimś czymś nasączonym ziołami i osunęła się bezwładnie na ziemię…

Obudziła się w ciemnej sali. Siedziała na fotelu. Ręce były przypięte. Co jest?! W drugim końcu sali ujrzała… Króla Mroczne Kopyto i Czarnego Ogiera!

-Czemu zawitałaś do mojego pałacu, Semifreddo?-spytał

----------------------------------------------------------------------------------------------





OWSZEM, jest niedokończone Twisted Evil

myślalam, żeby to dać na konkurs. czy będzie OK ?


Ostatnio zmieniony przez love you dnia Czw Kwi 28, 2011 9:50 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Star-x3
ZAGRODZIANIN
Star-x3


Nick w grze : Star-x3
Liczba postów : 2045
Dołączył : 21/03/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostCzw Kwi 28, 2011 12:07 pm

Pomysł dobry, ale jak dla mnie mogłoby to być bardziej dopracowane - widzę wiele powtórzeń i błędów. Już pierwszy akapit mnie zniechęcił do dalszego czytania Wink
Powinnaś bardziej uważać. Najlepiej gdybyś po napisaniu jeszcze raz sobie całość przeczytała - błędy się wtedy wyłapuje łatwo Smile
Powrót do góry Go down
http://gwiazdkax3.deviantart.com/
love you
Nowy
love you


Liczba postów : 35
Dołączył : 08/04/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostCzw Kwi 28, 2011 12:09 pm

jakiś pomysl, co zmnienić?
Pisane na szybko ^^
Powrót do góry Go down
Star-x3
ZAGRODZIANIN
Star-x3


Nick w grze : Star-x3
Liczba postów : 2045
Dołączył : 21/03/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostCzw Kwi 28, 2011 12:12 pm

Ogólnie popracować trzeba. Popoprawiać, bo tak to nie zachęca Wink
Powrót do góry Go down
http://gwiazdkax3.deviantart.com/
GaryX
Raczkujący
avatar


Liczba postów : 88
Dołączył : 23/03/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostCzw Kwi 28, 2011 1:29 pm

Szczerze mówiąc to opowiadanie ma jeszcze dlugą drogę przed sobą, na początek cała ta historyjka kupy sie nie trzyma moim zdaniem, jak by była posklejana z kilku, kilka błędów i co mnie najbardziej drażni w tekstach to stosowanie jednego słowa na określenie postaci czy miejsca, nie wiem czy wiecie o co mi chodzi ale nie chce mi sie tłumaczyć Smile to wszystko sprawia ze jakoś odchodzi ochota do czytania...

mam nadzieje ze ta krytyka będzie budująca, bo nie ma sie co zniechęcać Smile
Powrót do góry Go down
love you
Nowy
love you


Liczba postów : 35
Dołączył : 08/04/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostCzw Kwi 28, 2011 9:51 pm

pewnie ^.^
czemu inaczej włożyłam to tutaj ?
Powrót do góry Go down
love you
Nowy
love you


Liczba postów : 35
Dołączył : 08/04/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostPią Maj 13, 2011 12:06 pm

Był piękny ranek…. Mała elficzka Semifreddo siedziała w pięknym, ogromnym Ogrodzie jej rodziców-elfa Hebi i elfy[albo pani elf] Chantell.
Obok ogrodu stał sobie dwór. Znajdował się na samym brzegu miasta Canticum Venti. Był to dwór pary królewskiej- Hebi i Chantell. Bowiem w tej krainie, krainie elfów królował właśnie Hebi. Mieli tylko jedno dziecko. Dlatego tak o nie dbali. Semifreddo miała wszystkie dostępne wygody, służące, własny, duży pokój, własnych nauczycieli. A także ochroniarzy! Ale najważniejsze, że posiadała własnego Kera. Ker to krzyżówka pegaza i jednorożca. Jej Ker nazywał się Mgła. Była to piękna, czarna klacz ze złotymi podkowami, ogonem, grzywą i rogiem. Jednak uzdę miała inną-białą, wysadzaną diamentami od elfów. Semifeddo nie jeździła w siodle, tylko na oklep. Siodła używała tylko na wyjazdy do Lasu Skyress lub kiedy wyjeżdżała z Hebi i Chantell na miasto Canticum Venti. Tam i tak byli witani oklaskami i kwiatami. Jednak Hebi i Chantell rzadko brali ze sobą Semifreddo. Mała często zostawała sama i jeździła w tym czasie po Ogrodzie na Mgle. Mała zwykle jeździła w swojej atłasowej sukience w kolorze jasnego różu, jasnoniebieskiej lub białej. Zawsze miała na sobie toczek z diamentu, złota i domieszki srebra.
To, co wam teraz opowiem, wydarzyło się w pierwszej erze Lakry. Lakra, to kraina obfita, nietknięta przez żadne gnomy, smoki i olbrzymi. Zamieszkana tylko przez lud Elfów.
Pewnego dnia Semifreddo jak zwykle osiodłała swoją Kerę, Mgłę. Dziś jednak Mgła jakoś dziwnie się zachowywała. Semifreddo jednak ufając swojemu Kerowi dosiadła ją bez wachania. I wtedy stało się coś strasznego! Mgła ruszyła z kopyta, biegła, biegła i biegła! Na szczęście Semifreddo opanowała się i złapała się grzywy Mgły. Mgła jakby nie zwracał na nią uwagi. Biegła. A tak naprawdę to szybowała, tylko tak nisko, żeby wydawało się, że biegnie. Nagle poderwała się do góry, poleciała w białe chmury, a Semi biało się zrobiło przed oczami. Już wiele razy latała na Kerze, ale nigdy tak wysoko! Semi już coś zobaczyła! Tęcza! Jednak ogarnęła ją nagła senność i zmęczenie. Zasnęła. Mgła leciała dalej. W końcu dostrzegła Złotą Bramę. Zatrzymała się tuż przed nią .Z obu stron wyszły cztery pegazy. Razem osiem. Sześć otoczyło Mgłę i Semifreddo, dwa otworzyły bramę i popędziły do Anny, królowej pegazów. Jak dobiegły, przysłały do Mgły pegaza. Miał na imię Toy. Toy delikatnie przełożył sobie na grzbiet Semifreddo. Mała ciągle spała. Kera mogła w końcu odpocząć. Pegazy otaczające ją otoczyły teraz Toy-a. Za to do niej podszedł jednorożec.
-Czym mogę służyć, madame?
-Oh. Możesz mnie zaprowadzić do Anny?
-Oczywiście, madame!
Tak wiec Mgła poszła z tym jednorożcem do Anny. Najpierw przeszła przez pierwszą, piękną, srebrną bramę, potem przez złotą, a na końcu przez diamentową. Na samym końcu znajdował się pięknie rzeźbiony przedsionek. Jednorożec poprowadził ją dalej, przez pozłacany salon pełny małych pegazików. Bawiły się radośnie, aż Mgła zaczęła się śmiać. A nawet jeden z tych pegazików przyłączył się do jednorożca.
-Hej!-zarżał
-Śnieżny Płomień! Prosiłem, byś się witał tradycyjnym „Dzień dobry”, nieprawdaż?!-powiedział z nutą nagany jednorożec.
-Ale prze pana…. –wymigiwała się Śnieżny Płomień.
-Śnieżny Płomień! Bez dyskusji!
-A ja prosiłem, by mnie pan nazywał Fire, czyż nie?!
-Spokojnie!-zarżała Mgła, przysłuchując się tej zamianie zdań.
-Fire, w takim razie muszę Ci kogoś przedstawić.
-Taak?
-To jest księżniczka Mgła z rodu Lacostina.
-Dzień dobry, pani Mgło z rodu Lacostina.
-Fire, nie tak oficjalnie-zaprzeczyła Mgła-wystarczy pani Mgło. Witaj Fire!
-A co teraz?-spytał się Fire.
-Teraz to już musisz z nami pójść-powiedział ze śmiechem jednorożec i złapał go zadziornie za ucho.
-Może mnie już pan doprowadzić do Anny?-przejęła temat Mgła.
-Tak, tak!
-Fire?- spytała się Mgła.
-Słucham?- odparł Fire.
-Idziesz z nami, rozumiesz?
-Tak, pani Mgło!
I powędrowali we trójkę do Anny. Anna nie była pegazem ani jednorożcem. Była człowiekiem!
-Witaj, o królowo pegazów, Anno!- ukłoniła się Mgła.
Jednoróg także się przywitał, a potem opuścił salę. Fire za to bąknął „dzień dobry” i się skłonił. Schował się za Mgłę.
-Witaj, księżniczko Mgło z rodu Lacostina! Czemuż przybywasz?
-Przybywam ze złymi wieściami. Armia Mrocznego Kopyta wyszła spod ziemi i szpiegują wszystkich. Słyszałam też, jak rozmawiają o zdobyciu Twego Królestwa, o Anno!
-To straszne! Jednak co możemy zrobić?
-Razem ze mną przyjechała pewna elficzka. Ma ona niezwykłą moc. Teraz pewnie odpoczywa, po tym jak przeszła przez Granicę.
-To prawda. Na Granicy chyba za dużo jest tego zioła nasennego…
- W każdym razie, możesz poprosić Toy-a, żeby przywiózł tu ją?
W tym momencie Anna zaćwierkała i natychmiast w drzwiach stanął Toy z już obudzoną Semifreddo. Przywiózł ja do Mgły i postawił obok niej. Semi jednak oczy się kleiły.
-Semifreddo! Obudź się!- powiedziała Mgła i smagnęła ogonem po jej twarzy.
-MGŁO! TY MÓWISZ?!-krzyczała zdziwiona Semifreddo.
-Semifreddo! Uspokój się i nie krzycz. Tak, mówię. Jednak z Tobą nie rozmawiałam, bowiem się bałam.
-Czego?
-Że powiesz ojcu o tym, co ci powiem…
-Czemu?
-Nie wiesz, ale ja nie jestem zwykłym pegazem.
-Nie?!
-Skrzętnie ukrywałam mój róg. Jestem Kerem. O tym wie twój ojciec, król Hebi. Złapał mnie jak przechodziłam koło twej kołyski gdy byłam młoda. Od tamtej pory karał za każde wypowiedziane słowo. Tak więc się nie odzywałam. Od tamtej pory nie widziałam moich rodziców- Polaris-a i Ibee.
-Przykro mi…jednak co tu robię?
-Dowiesz się za chwilę. Słuchaj uważnie!
-Anno, skoro wojska Mrocznego Kopyta atakują Twoją krainę, czemu nie wykorzystać Twej Białej Armii?
-Mgło! Trzeba też pokonać Czarnych Jeźdźców! Jak to mamy zrobić?
-Anno, o wszystkim pomyślałam. Wezwiemy Białą Armie, Młodych Jeźdźców i Zbrojnych.
-ZBROJNYCH ?!!!
-Tak. Wiem co robię! Zbrojni mieszkają kilka krain od Lakry. To niedługa i bezpieczna droga.
-No właśnie!!! W takim razie po co ona?-wskazała na Semi.
-Właśnie dlatego. Ona ma MOC.
-MOC?
-Tak, MOC. To TA. To jest SISSE. To ONA. Będzie walczyć jako jedna z dwunastu Młodych Jeźdźców.
-Ruszajcie w takim razie!
-Daj nam tylko kroplę eliksiru wzrostu dla Fire.
-Dobrze.
Następnego dnia Semi pojechała na Toy-u na przejażdżkę. Z góry tak pięknie było widać całe Królestwo! Lecz nagle..dookoła pojawiły się sylwetki jakichś koni i jeźdźców.
-To wysłannicy Mrocznego Kopyta po Ciebie! -szepnął ze strachem Toy.
-Co teraz?-spytała się po cichu Semfreddo.
-Cii..-zagwizdał- Semifreddo, mocno się trzymaj!
I polecieli w dół, po czym Semifreddo straciła przytomność.
-Semi, obudź się!
-Co..? –odezwała się zaspana Semi-GDZIE JEST TOY ?
-Spokojnie.. odniósł niegroźne rany. Miałaś szczęście! Zaatakowali Was wysłannicy Kopyta! Toy zawołał Fire, który przyleciał. Zrzucił Cie na jego grzbiet, a sam Was ochraniał. Został lekko poraniony przez Mrocznych.
Semi przypomniała sobie. Widziała czarnego jak noc konia i na nim jakiegoś jeźdźca. A ten jeździec była cały czarny. I miał czerwone oczy….
Niedługo potem….
-Wstawaj!- Semi usłyszała jakiś głos, nucący piosenkę:
Wstawaj, wstawaj, słoneczko już wstało,
Już, czas, już czas, wyruszyć w drogę,
Już już, już już, już jest biało,
Już dzień się zaczął, szkoda dnia!
Semi przetarła oczy, a jak było pięknie dookoła! Ptaszki ćwierkały, pegaziki latały, jednorożki biegały! Doprawdy szkoda dnia!
Już na śniadaniu dobry nastrój znikł. Mgła zaczęła przygotowywać rzeczy na wyprawę. Nie miał być szczególnie długa, ot, dzień podróżowania na pegazie. Tak więc od razu po posiłku ruszyli- Semifreddo, Mgła i Fire. Już po kilku godzinach byli połowie drogi. Nie było na razie widać niczego podejrzanego, więc atmosfera się rozluźniła i zaczęły się rozmowy. Teraz byli już pare minut od Miasta Favillea, gdzie mieszkali Zbrojni. Wtedy stała się rzecz niespodziewana! Tuż przed nimi wyrósł jak spod ziemi Mroczny! Semifreddo spała tymczasem, Mgła straciła czujność a Fire był wymęczony długą podróżą jak na jego młody wiek. Parę chwil później pojawiło się więcej Mrocznych! Mgła nie miała jak zawołać pomocy, a Fire był tak wycieńczony, ze nie stawiał oporu. W dodatku koło zaczęło się zmniejszać… Drużyna znalazła się w sytuacji bez wyjścia! Poddali wiec się. Zostali rozdzieleni, nawet Mgła od Semifreddo, więc były niespokojne. I tak szli, aż doszli do dziwnej chmury, która była dziwnie nisko nad ziemia… Chmura rozdzieliła się na dwie części. Już, już Semifreddo była w środku, gdy usłyszała rżenie i odgłosy szamotaniny. Nie miała jednak jak się odwrócić-Mroczni nadal ją poganiali. Po chwili się zatrzymali. Semi ogarnęła spojrzeniem całe wnętrze-najprawdopodobniej był to jakiś zapuszczony zamek, ściany szaro-czarne z powieszonymi czarnymi flagami z czerwonymi dziwnymi zwierzętami. Niespodziewanie ktoś złapał ją za rękę. Drugi ktoś za drugą. Semi nie mogła ruszać rękoma. Kopała, szamotała, wyrywała się, jednak silne ręce trzymały ją mocno. Poczuła coś twardego oplatającego jej ręce. –Sznur!- pomyślała. Usłyszała Fire’a. Czuła jego oddech. Był obok niej, ona się w niego wtuliła jak mogła. Usłyszała kroki. Kto to wszedł do sali ? Czyżby sam Mroczne Kopyto? Nie, to był Hidder, jak się później dowiedziała. Był to sekretarz Mrocznego Kopyta. Zapanowała cisza. Wyglądał trochę jak elf, trochę jak człowiek. Nie można tego było określić, bowiem miał na sobie czarne ubranie. Spojrzał się na Semifreddo i Fire’a.
-Cóż to ? Sir Mroczne Kopyto kazał tylko złapać SISSIE. Co ten pegaz tu robi?!
-Byli razem. Był też Ker, ale zdołał uciec, dzięki nieostrożności żołnierzy.
- MILCZEĆ! Zaprowadzić ją do ósemki, a tego pegaza do piątki.
Kiedy Semifreddo dotarła do ósemki, okazało się, że jest to szara, ciasna klitka, bez okien. W jednym kącie stało drewniane łóżko, w drugim półka z jakimiś książkami, w trzecim stolik i krzesło, a w czwartym stała lampa.
***
-Pobudka! Wstawać! Ruszać się!
Semifreddo zerwała się na nogi. Co, gdzie, jak ?! Zauważyła tylko, jak drzwi się otworzyły, widać było przez nie kilku innych więźniów oraz paru Mrocznych. Poczuła też, że ktoś jej zatyka buzię jakimś czymś nasączonym ziołami i osunęła się bezwładnie na ziemię…
Obudziła się w ciemnej sali. Siedziała na fotelu. Ręce były przypięte. Co jest?! W drugim końcu sali ujrzała… Króla Mroczne Kopyto i Czarnego Ogiera!
-Czemu zawitałaś do mojego pałacu, Semifreddo?-spytał z nutą ironii w głosie Mroczne Kopyto.
Semi się nie odezwała.
-Cóż to, nie chcesz porozmawiać?
-Niech pan raczy mnie zostawić.
-Jak chcesz!
Rozległ się przeszywający zgrzyt rozpinających się klamer trzymających Semi. Ona szybko wyjęła dłonie i zaczęła je masować.
-Czy powiesz mi wreszcie, co robiłaś, gdy cię złapałam?
-Nie powiem nic. Ani, ani!
-A jak to się odzywamy, co?
-Wrrr…
-To może ja zacznę.
Cisza.
-Twoi rodzice pewno bardzo się o ciebie martwią. Ty jesteś SISSIE, wiesz to. Masz moc, która unosi przedmioty, zmienia nawet wolę innych. Jednak ty jesteś mała i naiwna. Ty jesteś też bardzo cenna. Dlatego posłużysz mi jako argument. Dla ciebie wszystkie narody gotowe są wypełnić każdy mój rozkaz! TY to potężne narzędzie!
-Jak mogłeś!-Semi zerwała się-Ty, ty… nikczemny…!
-Mój Koniu, czy można ją odprowadzić?
-Oczywiście, panie!
-No to…!
-Tak, już, już! Chodź panienko!-zawołal do dziewczyny.
-Wiesz, jak chcesz uciec, mogę ci pomóc…
-Jak to? Myślałam, że jesteś razem z Mrocznym Kopytem!-Semi miała mętlik w głowie.
-Niby tak, ale ostatnio w ogóle o mnie nie dba!
-To pomóż mi uciec!
-Dobrze.-powiedział- Straże! Chcę wylecieć na dwór, razem z nią, otworzyć bramy!
-Taaaak jest!
-Teraz zamknij oczy. Inaczej cię oślepi!
Semi wsiadła na Czarne Kopyto, jedyne co poczuła to gorąco, podmuch wiatru i jasność.
-Możesz otworzyć.
-Jesteśmy już na zewnątrz?
-Tak, ale..
-Co to ?!!!
-Co?
-No, tamta plama zbliżająca się do pałacu!
-O, nie! To Są Zbrojni, Młodzi Jeźdźcy i Biała Armia! Odkryli drugie przejście do Pałacu!
-Czemu „o, nie!” ?
-Bo szukają ciebie, mogą wszystkich pozabijać. Szybko tam podlecę!
***
-Semifreddo?
-Anna ?!-powiedziała Semifreddo, gdy zauważyła, że jest w łóżku.
-Semifreddo, stracha nam narobiłaś! Jak ten koń podleciał tutaj, myśleliśmy, że chce nas zabić! A tu się okazało, że to ty na nim siedzisz! Wiesz, że właśnie wykorzystałaś swoją MOC? Zmieniłaś mu myśli!
-A co ja tu robię?
-Jak przyleciałaś, przestałaś panować nad mocą. Takie są „skutki uboczne”! Ha, ha, ha!-Zaśmiała się serdecznie.
-A co z wojną?
-Spokojnie. Gdy zobaczyli Zbrojnych, poddali się od razu. Mroczne Kopyto został pojmany. Będzie osądzony niebawem, ale nie bój się, nie zostanie zabity!
-Czy mogę już wrócić do domu?
-Właśnie chciałam ci powiedzieć, że masz w tej chwili wrócić. Odwiozą cię Polaris i Ibee, rodzice Mgły.
-Naprawdę?
-Tak, ale ich nie zobaczysz.
Dziewczyna ujrzała tylko dwa, złoto-białe konie, i znalazła się w ogrodzie Skyress.
***
Jabłko. Pyszne, zielone jabłko. Czy może być coś smaczniejszego? Semi siedziała pod jabłonką z Mgła i rozmawiały. Mała jadła jabłko.
-Semi, zerwiesz mi jeden owoc?
-Oczywiście.
Rwut! Jabłko zostało oderwane od drzewa. Chrup! Mgła jadła je ze smakiem.
-wiesz, że to nie koniec twojej „kariery”?
-Nie?
-Tak. Urwij jabłko.
Semifreddo spojrzała się na jabłonkę, sięgnęła po jabłko, gdy..
-Tu coś jest napisane!
-Co?
A na jabłku widniało:

WYRUSZAJ W DROGĘ. POTRZEBNA POMOC.
Powrót do góry Go down
love you
Nowy
love you


Liczba postów : 35
Dołączył : 08/04/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostPią Maj 13, 2011 12:08 pm

hehe=)
Powrót do góry Go down
love you
Nowy
love you


Liczba postów : 35
Dołączył : 08/04/2011

Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipostPią Maj 13, 2011 12:26 pm

cvhyba musze umieszczać pod nimi :
____UWAGA_____
Opowiadanie nudne i głupie. jak takich nie lubisz, nie czytaj ^^
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Opowieści /by loveyou Empty
PisanieTemat: Re: Opowieści /by loveyou   Opowieści /by loveyou I_icon_minipost

Powrót do góry Go down
 
Opowieści /by loveyou
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Opowieści z krainy fantazji
» Opowieści z krainy fantazji
» Komiks o kawałku Opowieści Wigilijnej

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: ARCHIWUM :: Archiwum-
Skocz do: