Zarejestruj się, lub zaloguj, jeśli posiadasz już konto by uzyskać możliwość wypowiadania się na forum
Zarejestruj się, lub zaloguj, jeśli posiadasz już konto by uzyskać możliwość wypowiadania się na forum
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksPortalSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj
Witamy na Zagrodzie Mgły, największym, nieoficjalnym forum o Howrse!
Wymień się pocztówką! Klik!
Kanał na YT o Howrse - serdecznie zapraszamy! Klik!

 

 Staroc z konkursu polonistycznego - oczywiście o KONIACH !

Go down 
AutorWiadomość
Madela
Już coś wie
avatar


Liczba postów : 111
Dołączył : 13/04/2011

Staroc z konkursu polonistycznego - oczywiście o KONIACH ! Empty
PisanieTemat: Staroc z konkursu polonistycznego - oczywiście o KONIACH !   Staroc z konkursu polonistycznego - oczywiście o KONIACH ! I_icon_minipostSob Maj 12, 2012 11:41 am

Jako że w szkole raczej dobrze mi idzie , to biorę udział w wielu konkursach
ostatnio polonistka zaangażowała mnie i koleżanki do konkursu o sporcie
no o czym mogła napisać Madelka - oczywiście o ukochanych , najwspanialszych koniach
ale Mad wszystko robi na ostatnią chwilę , więc ten tekst dzień przed końcem terminu , w niecałe 3 h napisany


no to przejdźmy do tekstu (bo przecież kto to będzie czytał ? najwyżej początek , bo to nuda xD):

Legenda mówi, że Bóg po stworzeniu człowieka, postanowił podarować mu bezinteresownego przyjaciela, dzięki któremu jego życie miało się stać lepsze
i przyjemniejsze. I Bóg stworzył z mgły konie. Dzięki temu są piękne, a ich galop jest pełen lekkości i niezwykłej gracji. Konie rozbiegły się na cztery strony świata, aby służyć człowiekowi, a ich pokolenia nigdy nie zapomniały, że mają być jego najlepszym przyjacielem. Teraz te wspaniałe zwierzęta nie tylko towarzyszą człowiekowi, ale także pozwoliły się oswoić na tyle, by człowiek mógł ich dosiadać. Wielu jeźdźców wraz z końmi bierze udział w zawodach i o tym właśnie opowiada historia Marty i Mefista.
Marta ma 16 lat, konno jeździ od 5 roku życia . Sport ten wypełnia jej całe życie, nigdy nie miała przyjaciół lepszych niż konie. Wraz z Mefistem wygrała wiele zawodów, teraz przygotowywała się do konkursu, który był zarazem eliminacjami do zawodów wyższej rangi. Dziewczynka była wniebowzięta, gdy dostała pozwolenie na udział w nich. Była pewna, że wygra. Pracowała na tą szansę cały rok, była to nagroda za jej trud. Tak jej się przynajmniej wydawało. Nie rozważała nawet możliwości porażki.
Prowadziła właśnie Mefista na wybieg treningowy. Przy barierce stało kilkoro jej znajomych ze stajni. Wszyscy byli ciekawi, jak dziś będzie skakać. W końcu do zawodów zostało tylko kilka dni. Na wybiegu rozstawione były trzy niskie płotki i pięć wysokich przeszkód, w tym budzący przestrach Triple Bare, który zawsze sprawiał Marcie problem. Dziewczynka pewnie wjechała na ujeżdżalnię i szybko zrobiła rozgrzewkę. Popędziła Mefista do kłusa i skierowała na niższe płotki. Koń przeskoczył bez problemu, więc Marta przyspieszyła do galopu
i wykonała zwrot na wysokie przeszkody. Mefisto nadal bezbłędnie przelatywał nad przeszkodami , nawet ze sporym marginesem, ale widać było, że teraz musi się wysilić. Skacząc przez ostatnią przeszkodę, niepokonany Triple Bare, koń strącił górną poprzeczkę. Martę bardzo to zestresowało, nie mogła pozwolić sobie na takie błędy, jeśli miała wygrać. Kazała Mefisto skakać przez prawie godzinę, choć wiedziała, że na konia tak młodego jak
on, to o wiele za dużo. Zwierzę zmęczyło się tak bardzo, że po prostu położyło się na piasku, mając nadal jeźdźca na grzbiecie. Dziewczynka była przerażona – dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła. Ostrożnie poprowadziła konia do boksu, gdzie go rozsiodłała. Podczas czyszczenia cały czas myślała o tym, co przed chwilą się wydarzyło. Doszła do wniosku, że zrezygnuje z zawodów. Z zamyślenia wyrwał ją głos koleżanki :
- O czym tak intensywnie myślisz ? – zapytała Zuza
- O Mefiście , o zawodach i o zdarzeniach na wybiegu – odparła Marta
- A co się dokładnie stało ?
- Trenowałam z Mefistem, skakaliśmy przez przeszkody. On zaczął strącać poprzeczki, a mnie to bardzo zdenerwowało. Przestałam logicznie myśleć
i kazałam mu skakać przez kolejne pół godziny. Za bardzo go to zmęczyło, położył się na piasku ze mną na grzbiecie.
- I do jakich wniosków doszłaś ?
- Zrezygnuję z zawodów, nie mogę tak zamęczać Mef...
- Jak to zrezygnujesz ?! – przerwała jej - Doszłaś już tak daleko, a teraz nagle się poddasz? Chcesz zmarnować szansę Mefista i swoją ?
- To co według ciebie powinnam zrobić?
- Dla mnie to oczywiste – trenuj z instruktorem , albo niech ktoś będzie z tobą podczas treningów. Wiesz, on po prostu pomoże ci dobrać ćwiczenia i ewentualnie cię przystopuje.
- Wiesz, muszę się nad tym zastanowić. Zaraz wracam do domu, mam lekcje do odrobienia
- Ok. , ja też mam jeszcze kilka spraw do zrobienia w stadninie – to powiedziawszy Zuzka udała się do siodlarni .
Marta jednak nie poszła do domu. Przesiedziała w boksie Mefista kilka godzin. Wyczyściła jego sierść najlepiej jak umiała, nakarmiła, zmieniła ściółkę. Przy tym cały czas miała
w głowie słowa koleżanki „trenuj z instruktorem”, „teraz nagle się poddasz ?!” , „niech ktoś
z tobą podczas treningów będzie”. A może to i dobry pomysł ? Bo chyba Zuza jednak ma rację – Tak nagle się podać ? To by było bez sensu, a na dodatek kompletnie nie w jej stylu. A ty Mefisto ? Co ty byś zrobił ? – pomyślała. Jednak ona już wiedziała, jak należy postąpić.
Następnego dnia szybko odszukała Zuzkę. Musiała ją zapytać o coś ważnego:
- I jak ? Przemyślałaś sprawę ? – zapytała koleżanka, gdy tylko ją zobaczyła
- Tak, wczoraj cały dzień nie mogłam się na niczym innym skupić. Chciałabym cię zapytać, czy nie miałabyś ochoty potrenować ze mną ?
- Chętnie. Kiedy chcesz zacząć ?
- Najlepiej od zaraz. Pójdę przygotować konia, będę gotowa za 15 min. I dzięki za wszystko !
- Nie ma za co ! To ja czekam na maneżu.
Marta szybko pobiegła do boksu Mefista. Pośpiesznie go osiodłała i wyprowadziła na wybieg, gdzie Zuzka już rozstawiła przeszkody. Z jej pomocą trening faktycznie jest przyjemniejszy - stwierdziła Marta. I miała rację, bo koń skakał wiele lepiej niż poprzedniego dnia. Po skończonym treningu Zuza odprowadziła ją i Mefista do boksu. Marta rozsiodłała konia i podczas jego czyszczenia rozmawiała z koleżanką:
- Bardzo ci dziękuję ! Mefisto był dzisiaj, jak zupełnie inny koń ! I to dzięki tobie.
- Bez przesady. To ty dobrze go prowadzisz. Ja tylko dałam ci kilka wskazówek.
- Niech ci będzie, ale ja i tak twierdzę, że zrobiłaś dużo więcej. Chciałabyś już zawsze ze mną trenować ?
- Jasne ! Będziesz tu codziennie ? Bo ja tak, spędzam tu większą część dnia.
- To tak samo jak ja ! To do zobaczenia jutro !
Dziewczynki trenowały razem aż do dnia zawodów. Wprowadziły Mefista do przyczepy
i pojechały na konkurs. Udane treningi przez ostatnie kilka dni podbudowały pewność siebie Marty. Chciała wygrać i wiedziała, że może to zrobić. Musiała się tylko postarać. Przed rozpoczęciem zawodów koń zachowywał się wspaniale, tak jak zawsze. Także podczas rozgrzewki skakał wysoko i z entuzjazmem.
Aż w końcu nadszedł czas startu. Marta wjechała na tor i zaraz po sygnale sędziego ruszyła w kierunku przeszkód. Były tak wysokie, jak podczas treningów, niektóre nawet wyższe, ale wiedziała że Mefisto poradzi sobie z tym bez problemu. Przefruwali nad kolejnymi przeszkodami, zbliżali się już do ostatniej. Nagle Marta zauważyła leżącą na ziemi poprzeczkę – poprzedni uczestnik musiał ją strącić i nie została ona odstawiona na miejsce. Nie miała nawet czasu na podjęcie decyzji, co zrobić. Mefiście zostało już tylko kilka kroków do ostatniego oksera. Może nam się poszczęści i ominiemy poprzeczkę ? - myślała gorączkowo Marta. Wiedziała, że nie zdoła już go zatrzymać. Musiała podjąć to ryzyko. Już myślała że się uda, ale nie – w chwili odbicia koń potknął się i upadł prosto na przeszkodę. Zaraz potem przybiegła do nich obsługa zawodów i Zuza.
- Nic ci się nie stało ? Dobrze się czujesz ? Możesz wstać ? – jak przez mgłę widziała twarze ludzi, a ich słowa ledwo do niej docierały. Co tak właściwie się wydarzyło? Wciąż zadawała sobie to pytanie.
Marta podniosła się i jej wzrok od razu padł na Mefista. A czy jemu nic się nie stało ? Nie interesowało jej, co robią i mówią wszyscy wokoło. Pośpiesznie obejrzała jego nogi i z ulgą stwierdziła, że oprócz kilku skaleczeń nic mu nie jest. Przytuliła się do jego pyska. Dyszał ciężko, trzeba było go zbadać. Zaczęła pytać obsługę o weterynarza. Chcieli zabrać ją do lekarza, ale ona nie zgadzała się – jak mogła w takiej chwili zostawić Mefista ?! Weterynarz pojawił się po chwili i przebadał konia. Pół godziny później przekazał Marcie dobrą wiadomość – nic mu nie jest. Dziewczynka zmartwiła się wypadkiem , dlatego ta wiadomość bardzo podniosła ją na duchu. Godzinę później byli już z powrotem w stadninie. Marta od razu zajęła się Mefistem, masowała jego nogi, przemywała skaleczenia, czyściła go .
Niecałe dwa tygodnie po zawodach w stadninie spotkała Zuzę .
- Tak się o ciebie martwiłam ! Nic ci się nie stało wtedy na zawodach ? Ja musiałam wcześniej wyjechać, a potem w stadninie nigdy nie mogłam cię znaleźć. – powiedziała.
- Nic mi się nie stało, Mefisto na szczęście też wyszedł z tego bez szwanku, nie licząc kilku skaleczeń, ale to było chyba oczywiste. Zresztą teraz nie ma już po nich śladu, wszystko się zagoiło.
- A chcesz teraz pojeździć ? Mefiście chyba przyda się trochę ruchu, skoro nic mu nie jest.
- W sumie masz rację, pójdę go osiodłać.
- Ok, czekam na padoku.
Dziewczynka szybko osiodłała konia i wyprowadziła go na wybieg. Siadła w siodle i powoli ruszyła stępem. Zuza w tym czasie ustawiła kilka niskich płotków. Gdy Marta przeszła do kłusa, koleżanka podpowiedziała jej, by teraz skierowała konia na przeszkody. Dziewczynka skręciła i nagle zatrzymała konia tuż przed płotkiem.
- Co się stało ? – zapytała Zuza
- Nie wiem. Nie dam rady skoczyć. Niby wiem, że dam radę, setki razy skakałam przez takie przeszkody, ale czuję jakiś taki wewnętrzny strach.
- Nie wiedziałam, że ten upadek aż tak na ciebie wpłynął.
- Ja też nie wiedziałam, póki nie spróbowałam. Pierwszy raz koń zrzucił mnie podczas skoku. Owszem, spadałam wcześniej, ale było to zawsze raczej zsunięcie się z siodła.
- To chyba lepiej na razie zakończyć jazdę – zaproponowała Zuzanna
Marta przytaknęła i skierowała Mefista w stronę jego boksu. Ostatnio często zdarzało jej się rozmyślać podczas czyszczenia, tak było i teraz. Nagle do boksu podeszła Zuzka
- Co zamierzasz zrobić ? – zapytała
- Nie wiem jeszcze. Myślałam o hipoterapii. Wiesz, pomaganie ludziom to fajna sprawa. No i jak na razie nie mam pomysłów, co innego robić. A czy mogłabyś czasem poskakać z Mefistem ? On potrzebuje treningu, nie mogę mu ot tak odebrać skakania
- Ok, mogę skakać. Ale do hipoterapii chyba musisz zrobić kurs, prawda ?
- Tak. Planowałam poprosić o pomoc panią Annę, ona chyba prowadzi terapię z koniem.
- Racja. To może ja teraz dokończę za ciebie czyszczenie, a ty idź się dowiedz wszystkiego.
Marta podziękowała koleżance za pomoc i pobiegła szukać pani Ani. Znalazła ją na wybiegu. Instruktorka zgodziła się pomóc dziewczynce i już po miesiącu mogła zacząć prowadzić pierwsze zajęcia. Podobało jej się to, ale jednak brakowało jej skoków. To musi mi wystarczyć, myślała zawsze. Jednak czuła zarazem strach i lekkie ukłucie zazdrości, gdy patrzyła, jak Zuza trenuje Mefista. By o tym zapomnieć jeszcze bardziej angażowała się w hipoterapię. Wielką radość sprawiało jej patrzenie, jak inni walczą z chorobami i tę walkę wygrywają. Kilka tygodni później Zuzanna zaproponowała jej :
- Marta, a może jednak znów spróbujesz skakać ?
- Czemu sądzisz, że teraz może mi się udać ?
- Nie jestem niczego pewna, ale mam takie przeczucie. Pomyśl – już dwa miesiące patrzysz, jak inni pokonują swoje lęki. Bo oni przecież na początku też boją się
koni. I tak sobie pomyślałam, że może skoro ty im w tym pomagasz i wspierasz
ich, to może dasz radę sama pokonać swój strach ?
- A wiesz, że może masz rację ?
- To na co czekasz – osiodłaj Mefista, ja już będę czekać na wybiegu.
Dziewczynka przystała na propozycję koleżanki i wraz z koniem udała się na padok. Zuza rozstawiła tam jeden niski płotek i kilka drągów.
- Najpierw przejedź przez drągi – zaproponowała
Gdy Marta skończyła rozgrzewkę zrobiła tak, jak radziła koleżanka. Powoli przejechała przez poprzeczki. Potem powtórzyła to ćwiczenie kilkakrotnie, ale coraz szybciej, aż doszła do galopu.
- Myślę, ze możesz już próbować z przeszkodą – powiedziała Zuzanna.
Dziewczynka ostrożnie skierowała Mefista na przeszkodę. „Skoro ty im w tym pomagasz
i wspierasz ich, to może dasz radę sama pokonać swój strach ?” – przypomniała sobie słowa koleżanki. I nagle cały strach ją opuścił. Wszystko było jak dawniej – koń odbił się
i pewnie poszybował nad przeszkodą, a Marta przypomniała sobie, jaką pozycję przyjąć. Po chwili Mefisto stał już za przeszkodą.
- Udało ci się – usłyszała radosny głos koleżanki – tak, udało mi się, pomyślała.

Powrót do góry Go down
 
Staroc z konkursu polonistycznego - oczywiście o KONIACH !
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Taki cosiek. Oczywiście dla żartu :D
» Jakim chcesz być koniem? Howrsowskim oczywiście.
» II edycja konkursu...
» Podsumowanie konkursu adwentowego!
» Gry o koniach PL

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: ARCHIWUM :: Archiwum-
Skocz do: