Na naszych półkach gości wiele książek, czasopism i gazet, a wokół nieraz sporo ulotek i wizytówek. Drukowanie to dziś codzienność. A jak wyglądało dawniej, gdy było prawdziwą sztuką?
Druk przed drukiem
Za początki drukarstwa uznaje się wynalezienie maszyny z ruchomymi czcionkami. Zwykle jest ono datowane na połowę wieku XV – o tej historii jednak za chwilę. Teraz cofnijmy się jeszcze dalej, bo warto wiedzieć, że już przed drukiem… drukowano.
Średniowiecze było okresem książki rękopiśmienniczej, ale już tradycje antyczne przekazały ciekawy sposób powielenia grafiki – drzeworyt. Korzystał z niego imaginer Warrona, a w Chinach zdobiono w ten sposób tkaniny. Drzeworyt, co warto zaznaczyć, jest techniką wypukłodrukową. Drzeworyty wykonywano w miękkim drewnie, jeden klocek wystarczał na około 200–300 odbitek.
Prawdziwy przełom nastąpił w XIII w., gdy techniką drzeworytniczą zaczęto powielać teksty. Wydano w ten sposób około 33 dzieła w 100 edycjach (np. Biblia Perpetuum, księgi religijne, ale też np. horoskopy). Nazywane były książkami blokowymi.
Rosło jednak zapotrzebowanie na książki. Technika powielania za pomocą drzeworytów była kosztowna, czasochłonna i bardzo elitarna. W tych warunkach ktoś chciał zmienić technikę i osiągnąć zyski. Mówi Wam coś nazwisko Gutenberg?
Trochę historii, trochę legendy
Życiorys Johannesa Gutenberga jest bujny, a oddzielenie prawdy historycznej od fikcji i legendy bywa kłopotliwe. Niewątpliwe zawdzięczamy mu udoskonalenie techniki drukarskiej, ale – nie oszukujmy się – dzieło to ma wielu ojców.
Oddając jednak hołd Gutenbergowi, nie możemy zapomnieć, że z pewnością jego dziełami są: technika odlewania czcionek (wykorzystanie matryc), udoskonalenie prasy, a nawet nowa farba (mieszanina pokostu i innych składników), ale nie same ruchome czcionki. Mimo że swoje wynalazki trzymał w tajemnicy, od początku działalności wchodził w spółki.
Na swój pomysł prawdopodobnie wpadł już w Strasburgu, gdzie trudnił się sprzedażą na jarmarkach. Potem przeniósł się do Moguncji, gdzie wszedł w spółkę z niejakim Fustem. Dalsze losy wspólnej drukarni są zawiłe, zwłaszcza że w grę wchodziły pożyczki, duże zarobki i nowe druki. Fakt faktem, że połowa XV w. to początek rozkwitu prasy drukarskiej i rozwoju metody.
Mimo że początki drukarstwa giną w mroku dziejów, nie brakuje spekulacji na temat innych rzekomych wynalazców. Wymienia się wśród nich m.in. Mentelina ze Strasburga, którego rozmowy podsłuchał Gutenberg; Włocha Castaldo z Mediolanu; Costera z Haarlemu, który dla swoich bratanków miał kroić klocki i wynaleźć ruchome czcionki…
Nowe sposoby, a w tle spore pieniądze
Od XV w. drukarstwo stało się bardzo dochodowym interesem, mimo że początkowo dominowali drukarze wędrowni, wyposażeni we własne odlewy czcionek. Niemcy byli pionierami nowej techniki, ale wkrótce prawdziwymi mistrzami stali się też Włosi i Francuzi.
Jednak liczyło się nie tylko słowo. Książki (zwłaszcza Biblia, żywoty świętych, kazania) były ogólnodostępne i dość popularne. Dawniej będące towarem luksusowym, nieco spadły z piedestału wprost w ręce plebsu. Sposobem na to była nowa książka – luksusowa i bogato ilustrowana. I tak narodził się miedzioryt.
Nowa technika była znacznie trwalsza od starego dobrego drzeworytu. Miedzioryt dawał dużo większe możliwości, ale nie był łatwy do zastosowania jako technika wklęsłodrukowa. Mimo to jego rozwój był dynamiczny, w XVI w. w całej Europie znane było nazwisko Albrechta Dürera czy Lucas van Leydena. Nowa sztuka upowszechniła stylistykę barokową.
Zaczęły pojawiać się też nowe techniki stosowane do upiększania graficznego ksiąg, m.in. akwaforta. Mistrzowie posługiwali się metalową formą, na której rysunek był trawiony. Po skomplikowanym procesie płyty smarowano farbą i całość przenoszono na papier. Nowe pomysły oczywiście aprobowali zarówno prawdziwi artyści, jak i koneserzy sztuki i literatury z grubymi portfelami.
Od zecerstwa do DTP
Technika druku niewiele zmieniała się aż do końca XIX w. Pod koniec tego okresu pracę usprawnił linotyp, który służył do mechanicznego przygotowywania i odlewania całych wierszy tekstu. Kolejnym przełomowym krokiem był tzw. fotoskład. Tu już całe kartki (tekst w kolumnach plus grafika) były powielane za pomocą metody fotograficznej. Powstawały w ten sposób płyty offsetowe.
Cóż, zapewne offset brzmi już znajomo, prawda? Obecnie offset jest, obok technik cyfrowych, główną metodą druku. A materiały do druku przygotowujemy oczywiście na komputerze, ułatwiając sobie projektowanie, skład i łamanie.
Inne techniki
Drukowanie jednak niejedno ma imię. Wiele zależy od podłoża, drukowanych treści, formy itp. Do różnych celów można wykorzystywać np. sitodruk. Wdzięczna nazwa oczywiście wiąże się z sitem–siatką, przez które nadrukowuje się odpowiedni wzór. Metoda ta pozwala na drukowanie m.in. na tworzywach sztucznych, metalu czy szkle. Sitodruk jest też wykorzystywany do nadruku układów scalonych.
Inną ciekawą metodą jest fleksografia. Przy tej technice stosuje się elastyczną formę drukową, co pozwala na powielanie na nie do końca gładkich powierzchniach.
Miłą dla ucha nazwę ma też tampondruk, w którym używa się stempla zwanego tamponem. Technika ta zwykle wykorzystywana jest przy drukowaniu napisów i grafik np. na kubkach, gadżetach czy sprzęcie RTV.
Współczesne drukarstwo i gałęzie pokrewne oferują dziś oczywiście mnóstwo mniej lub bardziej egzotycznych metod. Niezbyt często zastanawiamy się, jakim cudem w tym czy w innym miejscu znajduje się napis, znaczek, logo. Tymczasem służą do tego nieraz skomplikowane maszyny, a innym razem – całkiem proste mechanizmy.
Jolanta Honkisz
Artykuł skopiowany z figeneration.pl