Dlaczego niektórzy ludzie płaczą w kościele?

Hej!
Interesuje mnie to, bo ostatnio na rekolekcjach dość dużo osób płakało. Nie było nic wzruszającego czy coś.
Ja osobiście tego nie rozumiem, może Wy macie jakąś leorię na ten temat lub przeżyliście coś takiego?

Po pierwsze: witam widzę żeś nowa
A co do pytania - też się nad tym od niedawna zastanawiam, wie ktoś?

Niektórzy ludzie płaczą w kościele, gdyż bardzo mocno przeżywają to, co mówi ksiądz bądź inna osoba mówiąca. Może też być tak, że ludzie porównują to o czym się mówi do trudnego przeżycia, np. do rozwodu, śmierci lub choroby. Ja osobiście nie płaczę w kościele (trzeba zacząć, że ja niezbyt uważnie słucham księdza, ech), ale znam osoby płaczące jak bobry Ktoś, kto niezbyt się interesuje mszami lub olewa kościół najprawdopodobniej tego nie zrozumie

hanka1998 napisał:

Niektórzy ludzie płaczą w kościele, gdyż bardzo mocno przeżywają to, co mówi ksiądz bądź inna osoba mówiąca. Może też być tak, że ludzie porównują to o czym się mówi do trudnego przeżycia, np. do rozwodu, śmierci lub choroby. Ja osobiście nie płaczę w kościele (trzeba zacząć, że ja niezbyt uważnie słucham księdza, ech), ale znam osoby płaczące jak bobry Ktoś, kto niezbyt się interesuje mszami lub olewa kościół najprawdopodobniej tego nie zrozumie

Jakbyś mówiła o mnie...

na rekolekcjach? może brały udział w takiej specjalnej modlitwie? (jedna lub dwie osoby modlą się nad daną osobą w danej intencji lub ogólnej, dość często własnymi słowami, trwa to od kilku do kilkunastu minut- niestety wyleciała mi z głowy nazwa) osobiście widziałam ja po takiej modlitwie dwie osoby płakały

Ja często płacze, ale to z tego powodu, że mam chyba uczulenie na roztocza. xD

Mi się czasami zdarza kiedy śpiewana jest jakaś wyjątkowo piękna pieśń. Raczej na mszach dla gimnazjalistów przygotowywujących się do bierzmowania. Wtedy śpiewa tylko chór (bo żaden gimnazjalista by się nie odważył) i nie ma starszych pań które mimo dobrych intencji wydzierają się (bardzo fałszywie zresztą), na cały kościół. A chór mamy naprawdę dobry. Głosy niczym anioły, więc od czasu do czasu kilka łez uronię. Zdarza się to też kiedy jakaś pieśń budzi wspomnienia. Np. kiedy słyszę pieśni z I komunii świętej, albo pieśń "Nie lękajcie się", która kojarzy mi się z Janem Pawłem II

Czasem to co, ktoś mówi po prostu rusza i tyle. Duch Święty działa!  Chodź szczerze przyznam, że na zwykłej niedzielnej mszy oraz rekolekcjach szkolnych (które jak dla mnie rekolekcjami w sumie nie są - bardziej to taka dodatkowa katecheza) nie spotkałam się z tym, aby ktoś płakał. Ale niektóre nabożeństwa, niektóre modlitwy aż się o to proszą ^^

W tamtym roku na rekolekcjach był u nas ksiądz, który potrafił mówić tak, że pół kościoła jak nie miało łez w oczach, to przynajmniej czuło się nieswojo. Gość opowiadał o młodej, umierającej dziewczynie, którą spowiadał przed śmiercią i niemal naśladował jej głos - łamiący się, słaby itp. Miało się wrażenie, że ta dziewczyna umiera obok.
Widziałam starszą kobietę, która płakała podczas misterium, w którym wikary grał Jezusa, dokładniej na scenie biczowania. Faktycznie było realistycznie, uderzenia, jęki itp, ale ta kobieta najwidoczniej przeżywała to mocniej, zupełnie jakby oglądała naprawdę biczowanie Jezusa. Pamiętam, że w połowie misterium wyszła, bo wytrzymać nie mogła.
No i czasem, jak to już ktoś przede mną wspomniał, ludzie kojarzą to, o czym mówi ksiądz z własnymi przeżyciami.

Głównie tu chodzi o własne przezycia Tak w kościele, przy mocniejszym kazaniu często się łezka w oku zakręci... A jak spiewaliśmy Pasję to jak z kościoła wyszliśmy to liczyłam z kolezanką osoby które się poryczały. A ja sama ryczałam jak bóbr jak to oglądałam na płycie (bo jak spiewałam musiałam się trzymac i nie skupiałam się na słowach, tylko na nutach i dźwiękach). A na rekolekcjach ludzie czesto płaczą, jak byłam nż ci się stay płakali, nawet chłopaki, chociaż ci się stay płakali, nawet chłopaki, chociaż ci się starali nieco maskowac XD