Niejeżdżący a chcący osobnik to ja -.-

Ja płacę 100zł za 5h "karnetu", tzn. nie płacę za osobne jazdy

Rose666 napisał:

Clue napisał:

Clue również jeździ konno, ale za jazdy od pewnego czasu nie płaci. Swoją drogą ostatnio potwornie podrożały godziny, na początku mojej jazdy było 20 zł za pełną zegarową, a teraz owies i wszystko poszło w górę, kosztuje 40 zł. W pozostałych stajniach na Podlasiu (tak, z Białegostoku jestem) ceny są podobne, albo wyższe.

Witam panią z Podlasia! Również tam mieszkam. (Albo raczej tu.) Nie jeżdżę, bo mnie nie stać, a za sam dojazd wychodzi parę złotych...

O, jak miło Ja jakoś naciągałam na jazdy całe życie rodziców, teraz sobie radzę, tyle co muszę zasuwać trochę więcej w stajni dla pomocy.

Pierwszego maja byłam w Jaszkowie. Wsiadłam na konia, przejechałam z 200/300 metrów, koń zaczął machać głową - wpadłam w panikę i zsiadłam. Mama obiecała, że następnym razem będę tylko prowadzić kucyka, aby się "oswoić". Próbujemy!

Ja jeżdżę, ale rzadko. Ostatni raz jeździłam chyba rok temu.

aniawis39 napisał:

Wsiadłam na konia, przejechałam z 200/300 metrów, koń zaczął machać głową - wpadłam w panikę i zsiadłam.

Jak bym robiła tak jak Ty, to bym w ogóle nie jeździła

Ja jeżdżę konno od 5 lat, stadnin mam chyba z 4 w okolicy
Jedna to Arat, druga to stajnia Ozorowice, trzecia Arkadia- Wielka Lipa, a czwarta to taka bez nazwy konkretnej chyba xD
U mnie gdzieś do jednej to 5 minut samochodem, do drugiej też z 5 a do tych dwóch pozostalych to po 10 minut samochodem
Wspólczuję tym, którym brak środków i brak stadnin, aby spokojnie jeździć

/tak wiem że odświeżam temat w którym ostatni post był napisany rok temu

Ja miałam dzisiaj pierwszą lekcję, szczęście mam, chociaż miałam zacząć jeździć w sierpniu. Jeżdżę w stadninie koni Lukasyna w Gliwicach, z Knurowa mam do niej około 25 minut samochodem, więc całkiem niedaleko.

Ja jeżdżę od września w nowej stajni ;3

Gratuluję tym,co mogą rozwijać swoją pasję.Naprawdę,korzystajcie z tego jak możecie.

Ja niestety nie mogę jeździć. W pobliżu nie ma żadnych koni, stajni ITP. Nie no szkoda, ale po prostu takie życie.

Ja mieszkam w Wielkopolsce, pod Poznaniem i póki co jeżdżę raz w tygodniu no ale co to za jazda ;o za bardzo u nas w Quartecie nie uczą (biorą 30 zł za godzinę)... Planuję jak tylko zdam prawko dojeżdżać do Sierakowa, do Stada Ogierów i postarać się przynajmniej o wstąpienie do sekcji jeździeckiej, bo z autopsji wiem że tam mają bardzo dobrych instruktorów, którzy czegoś nauczą, a ceny są straaaaaasznie okazyjne - wystarczy spojrzeć
U mnie jazda wygląda póki co tak że sobie jeżdżę najwyżej
kłusem na lonży i do tego na strasznym uparcielcu i cwaniaku, a instruktor mnie
specjalnie nie instruuje. W sumie co się dziwić... To nie jest stajnia, w
której nastawiają się na naukę tylko na rekreację, no ale póki co chodzę tam żeby nie odwyknąć od siodła.

Moja młodsza cioteczna siora jeżdzi, ale ja nie. Mama przeprowadziła się (czyt. wywiozła na bezludzie[cóż, przynajmniej jest moja babcia] na jakąś wioskę)całą rodziną i ja zostałam odcięta od pięknego miasta(wg. mamy miasto jest brzydkie i kopcące, jak ona śmiała...). Zresztą nawet w samym mieście stadnina jest sooooł daleko, to bym nie dojeżdżała i tak. Obiecała mi jeździć na wakacje, ale wątpię czy dotrzyma słowa.

mnie znów odwrotnie: są możliwości ale zawsze jakos nie po drodze...
Stajnie to mam dość blisko, całe 5 min piechotą. Z tym,ze to jest prywatne, sama też się nie pytałam czy by pożyczyli konia na przejażdżki po lesie. Takie tam małe ok 6-7 koni nie więcej

Już bardziej profesjonalne stajnie mam w Mirowie. Rowerem ok 40 min,. Z tym,że kurcze niezbyt po drodze to jest, w tamtych okolicach raczej nie bywam bo nie mam po co (Albo jak już tam człowiek jest to nie po tej stronie rzeki ;/)

Arrin napisał:

mnie znów odwrotnie: są możliwości ale zawsze jakos nie po drodze...
Stajnie to mam dość blisko, całe 5 min piechotą. Z tym,ze to jest prywatne, sama też się nie pytałam czy by pożyczyli konia na przejażdżki po lesie. Takie tam małe ok 6-7 koni nie więcej

Już bardziej profesjonalne stajnie mam w Mirowie. Rowerem ok 40 min,. Z tym,że kurcze niezbyt po drodze to jest, w tamtych okolicach raczej nie bywam bo nie mam po co (Albo jak już tam człowiek jest to nie po tej stronie rzeki ;/)

Jaki ten świat jest mały. Jeździłam w Mirowie w zeszłe wakacje, na obozie jeździeckim.

A tak poza tym: w te wakacje będę u babci i wynalazłam w pobliżu stadninę. Dojazd normalnie ekstra, wszystko cacy, tyle, że dość drogo. 176 zł za karnet na 4 jazdy po 1h. Jak myślicie, może sobie odpuścić?

Mam akurat to szczęście, że moja przyjaciółka ma stajnię sportową około 700m od mojego domu. Jeździłam, ale na galopie i pseudoskokach na lonży się skończyło. Upadek, wstrząs mózgu, jakieś tam uszkodzenie kręgosłupa (drobne bo drobne, ale plecy potrafią tak nawalać, że z bólu wariuję) no i oczywiście wielki uraz do jazdy :C . Obecnie znów chodzę do niej, ale głównie po to, aby pobyć z końmi no i z przyjaciółką. Niedługo zamierzamy spróbować chociaż oprowadzankę, ale wątpię, żebym na samym oprowadzaniu skończyła :PZnając mnie po jednym kółeczku dookoła padoku powiem, że chce sama spróbować zaklusować xD

ana0000000000 napisał:

Mam akurat to szczęście, że moja przyjaciółka ma stajnię sportową około 700m od mojego domu. Jeździłam, ale na galopie i pseudoskokach na lonży się skończyło. Upadek, wstrząs mózgu, jakieś tam uszkodzenie kręgosłupa (drobne bo drobne, ale plecy potrafią tak nawalać, że z bólu wariuję) no i oczywiście wielki uraz do jazdy :C .

 No to widzę pełen profesjonalizm w tej "stajni sportowej" ...

Eh, jak byłam młodsza jeździłam konno z 4 lata. Rekreacyjnie, tak aby podstawy tylko poznać i tak było. Mam 2 stadniny (dotarcie zajmowało mi 2 godz. autobusem, czasem mniej) w "pobliżu". Pewnego dnia musiałam z czegoś zrezygnować i były to niestety te zajęcia z jazdy konnej. Całe szczęście moja dobra znajoma ma gospodarstwo agroturystyczne gdzieś na pomorzu tak więc jeżdżę do niej w wakacje i sobie jeździmy po pobliskich lasach i plaży konno.

Acinoyx napisał:

ana0000000000 napisał:

Mam akurat to szczęście, że moja przyjaciółka ma stajnię sportową około 700m od mojego domu. Jeździłam, ale na galopie i pseudoskokach na lonży się skończyło. Upadek, wstrząs mózgu, jakieś tam uszkodzenie kręgosłupa (drobne bo drobne, ale plecy potrafią tak nawalać, że z bólu wariuję) no i oczywiście wielki uraz do jazdy :C .

 No to widzę pełen profesjonalizm w tej "stajni sportowej" ...

 Po 1. Stajnia jest stajnią prywatną, nie prowadzi się tu nauki jazdy, nie ma instruktorów. Po 2. To, że spadłam było wyłącznie z mojej winy. Zaznaczam, że nie jest to ogromna stajnia, gdyż aktualnie stoją w niej 2 konie sportowe i 2 przeznaczone do rekreacji. Miałam kask i kamizelkę.

I proszę Cię, nie oceniaj stajni, dopóki nie zobaczysz i zapewniam Cię, że profesjonalizm jest 

ana0000000000 napisał:

Acinoyx napisał:

ana0000000000 napisał:

Mam akurat to szczęście, że moja przyjaciółka ma stajnię sportową około 700m od mojego domu. Jeździłam, ale na galopie i pseudoskokach na lonży się skończyło. Upadek, wstrząs mózgu, jakieś tam uszkodzenie kręgosłupa (drobne bo drobne, ale plecy potrafią tak nawalać, że z bólu wariuję) no i oczywiście wielki uraz do jazdy :C .

 No to widzę pełen profesjonalizm w tej "stajni sportowej" ...

 Po 1. Stajnia jest stajnią prywatną, nie prowadzi się tu nauki jazdy, nie ma instruktorów. Po 2. To, że spadłam było wyłącznie z mojej winy. Zaznaczam, że nie jest to ogromna stajnia, gdyż aktualnie stoją w niej 2 konie sportowe i 2 przeznaczone do rekreacji. Miałam kask i kamizelkę.

I proszę Cię, nie oceniaj stajni, dopóki nie zobaczysz i zapewniam Cię, że profesjonalizm jest 

To, że stoją tam dwie sportówki nie oznacza, że to od razu stajnia sportowa.
Byłaś sama czy spadłaś będąc na lonży lub pod okiem?

Acinoyx napisał:

ana0000000000 napisał:

Acinoyx napisał:

ana0000000000 napisał:

Mam akurat to szczęście, że moja przyjaciółka ma stajnię sportową około 700m od mojego domu. Jeździłam, ale na galopie i pseudoskokach na lonży się skończyło. Upadek, wstrząs mózgu, jakieś tam uszkodzenie kręgosłupa (drobne bo drobne, ale plecy potrafią tak nawalać, że z bólu wariuję) no i oczywiście wielki uraz do jazdy :C .

 No to widzę pełen profesjonalizm w tej "stajni sportowej" ...

 Po 1. Stajnia jest stajnią prywatną, nie prowadzi się tu nauki jazdy, nie ma instruktorów. Po 2. To, że spadłam było wyłącznie z mojej winy. Zaznaczam, że nie jest to ogromna stajnia, gdyż aktualnie stoją w niej 2 konie sportowe i 2 przeznaczone do rekreacji. Miałam kask i kamizelkę.

I proszę Cię, nie oceniaj stajni, dopóki nie zobaczysz i zapewniam Cię, że profesjonalizm jest 

To, że stoją tam dwie sportówki nie oznacza, że to od razu stajnia sportowa.
Byłaś sama czy spadłaś będąc na lonży lub pod okiem?

No, przez kryzys 8 sportowych zostało sprzedanych lub oddanych z dzierżawy.
Spadłam na lonży; kobyłka wystraszyła się zająca w trawie, bryknęła a ja wyleciałam z siodła

Poszukaj stadnin w internecie, może z pobliskich miast bliżej masz?


Ja też chce jeździć ale zaraz za rzeką mam stadnine (mieszkam na wsi) od 2 lat męcze rodziców ale w końcu osiągnęłam sukces. Mam nadzieje że i ty spełnisz marzenie

http://www.stadniny.pl/?woj=13&se_word=&od=3&id=oferty poszukaj tu może coś z twojej okolicy ceny wahają się 20-70 zł u mnie 30 za 1h w województwie małopolskim

Ja mieszkam 40km od mojej stajni. Nigdzie bliżej nie ma normalnych stadnin. Jakaś pani ma konie u nas w mieście ale jest tak wredna, że bałabym się u niej jeździć.   Jeżdżę tylko dlatego, że moja mama dogadała się z koleżanką i wożą nas(mnie i jej córkę) na zmianę, co tydzień. Wtedy wychodzi mniejszy koszt paliwa

Ja mam w pobliżu co najmniej 7 stadnin Tak w odległości do ok. 20km. Ale jest ich znacznie więcej, też takich pomniejszych

Moja aktualna stajnia (wspomniane wcześniej SO Sieraków <3) jest jakieś 25 km ode mnie i też jeżdżę z mamą mojej kumpeli i moim tatą na zmianę :Dto jest jednak dobre rozwiązanie bo wychodzi o wiele taniej <3

Ja zaczęłam się uczyć około dwa lata temu, ale od roku nie jeżdżę. Mam uniemożliwiony dojazd, a autobusy kursują "na oślep" - raz czekasz 15 minut, raz 45 minut, a raz trzy godziny - równie dobrze nic może nie pojechać   A niezbyt uśmiecha mi się robienie 30 kilometrów na piechotę ;-(
Na szczęście niedługo być może się to zmieni i będę jeżdzić raz w tygodnu ;-)

A ja piechotką do stadninki

U mnie stadnina w Kielcach, nawet w liczbie mnogiej, ale ja nie jeżdżę. kilka rasy siedziałam w siodle i na tym się kończy - a chciałabym. Ale funduszy brak, czasu brak, no bywa.
Musze się tam kiedyś do stadnin przejechać z aparatem w wakacje :3