Jak powiedzieć rodzicom o złej ocenie?

Hmmm...

Po pierwsze, wybierz tego mniej nerwowego.
Po drugie, nie mów mu o tym gdy jest zły czy smutny


Jakieś pomysły?
Ja proponuję na początku rozśmieszyć, a gdy będzie już się uśmiechał to lekko, powoli powiedzieć. Lub - jak moja koleżanka radzi - wysłać ocenę SMS-em. Mówi "Nie będzie krzyczeć ani bić". Potem kiedy wróci nie będzie przeżywała tego pierwszego szału.

Ja zawsze jak zjem obiad, siadam i mówię "Ejj.. Wiesz co? Tylko się nie wkurzaj! Dostałam (ocena)." Zawsze działa ^^

Ja mówię:
,,Powiem Ci coś, ale nie możesz mnie bić ani krzyczeć. (oczywiście jak mają dobry humor). I mówię: Dostałam ,,****"

Rodzice biją was za złe oceny ? Ja nigdy problemów z nauką nie miałam więc w swoim życiu ( chodze do II gimnazjum) łaćznie dostałam chyba mniej niż 8 jedynek. W I klasie gimnazjum nie miałam ani jednej jedynki i dwói więc teraz w drugiej ( narazie ani jednej 1 ) dostałam 2 to mama stwierdziła że mówiąc to cieszyłam się.. Bo dla mnie to taki jakby powiedzmy krok do normalności : D

Więc nigdy zbytnio nie przejmowałam się powiedzeniem rodzicom o złych ocenach. Oni i tak wiedzą że je poprawię

A jeśli chodzi o formułkę to o tej ostatniej dwói powiedziałam : " Mamo dostałam dwóję " Powiedziałam to uśmiechając się więc ona też się uśmiechnęła i zapytała z czego się cieszysz?

~Martika~ napisał:

Rodzice biją was za złe oceny ? Ja nigdy problemów z nauką nie miałam więc w swoim życiu ( chodze do II gimnazjum) łaćznie dostałam chyba mniej niż 8 jedynek. W I klasie gimnazjum nie miałam ani jednej jedynki i dwói więc teraz w drugiej ( narazie ani jednej 1 ) dostałam 2 to mama stwierdziła że mówiąc to cieszyłam się.. Bo dla mnie to taki jakby powiedzmy krok do normalności : D

Więc nigdy zbytnio nie przejmowałam się powiedzeniem rodzicom o złych ocenach. Oni i tak wiedzą że je poprawię

A jeśli chodzi o formułkę to o tej ostatniej dwói powiedziałam : " Mamo dostałam dwóję " Powiedziałam to uśmiechając się więc ona też się uśmiechnęła i zapytała z czego się cieszysz?

Ja dostałam od mamy kablem po gołych nogach za tróję z niemca.

Nie mówić, poprawić, pochwalić się tylko poprawioną xD

Albo można kręcić, że to się nauczyciel uwziął na całą klasę, że nie z tego pytał co miało być, a na kartkówce był materiał którego być nie miało...

Aglyss ale jak ona tak po prostu powiedziała że masz spodnie ściągnąć i Ci w nogi kablem przywaliła ? I za tróję ? Co prawda moi rodzice nie są zbyt zadowoleni jak dostanę ale żeby kablem ? Słyszałam jak koleżanka raz gadała jak 1 z matmy dostała : " No i znowu dostane w tyłek " I to było na serio...

Aglyss napisał:

Ja dostałam od mamy kablem po gołych nogach za tróję z niemca.

Jaka patologia za przeproszeniem. Moi może nie są zadowoleni ze złych ocen, ale nigdy mnie nie uderzyli.
Z niemca to zawsze jestem zagrożona, jak to mówię nie daje się germanizować, a mama z tatą każą* mi się poprawić, chociaż o ocenę w górę.
Uczę się nieźle, jak dla siebie, gdybym była mniej leniwa byłabym pewnie lepsza, ale to takie gdybanie.

A co najważniejsze, moi rodzice mówią, że ich obchodzi tylko jak na półrocze stoję i na koniec roku..


*nie tyle co każą tylko sugerują, bo niby po co jedna jedynka ma mi popsuć średnią?

Ja najpierw mówię "mamo, dzisiaj była niezapowiadana kartkówka. Pani od razu sprawdziła. Ta kujonka dostała dwóję, reszta po jedynce." To zawsze działa.

U mnie mama zawsze mówiła, że uczę się dla siebie, a nie dla nich. Więc nie było, żadnych pretensji jak jakaś gorsza ocena wpadła Ogólnie uczyłam się w okolicach czwórki, do czerwonego paska, zawsze mi coś brakowało. Dopiero na koniec technikum pierwszy raz mi się przytrafił XD
Jeśli dostawałam kiepską ocenę miałam sama do siebie pretensje. Czasem o niektórych ocenach się nie powiedziało, czasem powiedziało jak się poprawiło... Bo głupio mi było. Wstyd. Ale, żeby rodzice byli źli? Nie. Nawet te dwóje z biologii co miałam w gimnazjum jakoś trawili. To ja się wściekałam na babkę, a później olałam przedmiot.

Zresztą nikt nie może być genialny z wszystkiego Jak technikum - z rachunkowości, marketingu same piątki (gdzie rachunkowość reszta uznawała za ciężki przedmiot),a z towaroznawstwa - ledwie tróje XD Szkoła to w ogóle dziwny wynalazek jest. Zmuszać do uczenia wszystkiego...

Ha technikum handlowe oraz kierunek studiów też sama wybiera łam, a rodzice moje widzimisie poparli Początkowo chciałam filologię hiszpańską w Krakowie, i na to składałam, ale nie przewidziałam takiej konkurencji. W każdym razie - rodzice zamiast marudzić trzymali za mnie kciuki. Nie zastanawialiśmy się gdzie, jak będę mieszkać. Ważne co chcę spróbować osiągnąć.

Prawo jazdy też tato od czasu do czasu wspominał, że mogłabym zrobić. I w końcu sama dowiedziałam się o promocji w Legnicy, dobrej szkole niedaleko... Poszłam i zdałam

Tak czasami się zastanawiam - mam naprawdę dobrych rodziców. Potrafili mnie wychować.


Tak a propo ciekawostki - jakby ktoś miał kiedyś okazję to niech przeczyta "wychowanie bez porażek" Gordona. Jest to jedyna książka, którą przeczytała większość dziewczyn z licencjata, chociaż nikt nam jej nie zadawał. Paru profesorów tylko wspomniało. Warto też podrzucić rodzicom, zostawić gdzieś na widoku, żeby się zainteresowali... To nie tylko o rodzicach, ale ogólnie o stosunkach międzyludzkich. Dużo przykładów z życia wziętych... Wytłumaczenie uczuć, sytuacji... Skąd się biorą kłótnie, niedomówienia...
Naprawdę WARTO przeczytać. I podrzucić rodzicom.

Moja mama chociaż tej książki nigdy na oczy nie widziała, to po analizie stwierdziłam, że dużo z tego praktykowała. POLECAM. Poznacie lepiej swoich rodziców i siebie Może macie w okolicy bibliotekę pedagogiczną? Spytajcie tam o tą książkę.

Arvenko - dzięki. Moja mama gdy nie ma co robić - bierze grubą książkę jakiejś Jodi i czyta xD

ja robie tak: nie radze mówić im tego od razu pierwszego dnia najlepiej po kilku dniach wtedy sprawa się załagodzi moi zawsze wpadają w szał ale mam sposób na ich uspokojenie

Ja mam czerwony pasek co roku więc nie ma większych problemów.

jakbym obrywałą za każdą 3 z niemca to masakra by była, bo to moja ocena na semestr;] ja mówię po prostu - dostałam 5 z czegoś tam i 2 z niemieckiego. na przykłąd. Rodzice zawsze -= uczysz się dla siebie, więc się nie martwią jedną zła oceną. Gorzej, jak więcej.

Ja osobiście nigdy nie oberwałam od rodziców - zgadzam się z ApplePie - wg mnie to patologia bić własne dziecko kablem po nogach za to, że jej w szkole nie poszło.

Ja jak dostałam 1 z historii, to moja mama powiedziała "no trudno"...

Najlepiej powiedzieć jak najszybciej. Najgorzej będzie, jak mama dowie się z wywiadówki - wtedy będzie ci mniej ufać...

kara250 napisał:

Ja najpierw mówię "mamo, dzisiaj była niezapowiadana kartkówka. Pani od razu sprawdziła. Ta kujonka dostała dwóję, reszta po jedynce." To zawsze działa.

Haha,też tak mówię czasami.

Philipek napisał:

kara250 napisał:

Ja najpierw mówię "mamo, dzisiaj była niezapowiadana kartkówka. Pani od razu sprawdziła. Ta kujonka dostała dwóję, reszta po jedynce." To zawsze działa.

Haha,też tak mówię czasami.

No, ja też, albo czasami wcale nie mówię, a jak się wyda, to powiem mówię, że na sprawdzianie były pytania o rzeczy, których nie było na lekcji, albo, że nauczyciel się uwziął... i jest dobrze

Nie ma czego się bać z złej oceny, każdemu może coś nie wypalić. Możesz usiąść mamie na kolanach (zazwyczaj mamy są łagodniejsze) i ją przytul, pocałuj i po jakimś czasie powiedź o ocenie, przeproś za nią i tul się dalej

wchodze do domu wyraźnie smutna, lamentuję "boże ja się zaraz załamię... kolejna jedynka", mama mówi "no, świetnie, super.. *ciszaciszaciszacisza* masz to poprawić." i właściwie na tym rozmowa się kończy..

kiedyś przyszłam z pierwszą dwóją, to się zdobyłam na wymuszony płacz i matka, to mnie aż pocieszała : O hahahaha

Philipek napisał:

kara250 napisał:

Ja najpierw mówię "mamo, dzisiaj była niezapowiadana kartkówka. Pani od razu sprawdziła. Ta kujonka dostała dwóję, reszta po jedynce." To zawsze działa.

Haha,też tak mówię czasami.

Tja, ja też

Skoro mowa o biciu, to zacznijmy w ogóle od tego, że jest to karalne i nic nie usprawiedliwia tego czynu.

Hm.. jedyna osoba jakiej w życiu spowiadałam się z ocen, to mój mężczyzna, i to jeszcze na studiach, po raz pierwszy dostałam karę za złą ocenę miałam szlaban na wszystko po za nauką

U mnie nie było ocen, tylko punkty, wiec wystarczyło jej jak powiedziałam ze dostałam dobre punkty - nigdy nie drążyła dalej

Themma napisał:

Philipek napisał:

kara250 napisał:

Ja najpierw mówię "mamo, dzisiaj była niezapowiadana kartkówka. Pani od razu sprawdziła. Ta kujonka dostała dwóję, reszta po jedynce." To zawsze działa.

Haha,też tak mówię czasami.

Tja, ja też

A ja tak nie mogę, bo za kujona to ja uchodzę :3

EveDallas napisał:

Themma napisał:

Philipek napisał:

kara250 napisał:

Ja najpierw mówię "mamo, dzisiaj była niezapowiadana kartkówka. Pani od razu sprawdziła. Ta kujonka dostała dwóję, reszta po jedynce." To zawsze działa.

Haha,też tak mówię czasami.

Tja, ja też

A ja tak nie mogę, bo za kujona to ja uchodzę :3

Witaj w moim świecie.

Uśmieszek napisał:

Ja mam czerwony pasek co roku więc nie ma większych problemów.

Ja bym miała ale nie mam.Czemu?Ano przez zachowanie >.> Teraz jak nam wprowadzili identyfikatory to jeszcze gorzej >.<

Najlepiej przyjść do domu ze smutną miną i mówić, że się uczyło cały czas, a dostało się słabą ocenę... Ja dostałam z matmy 2 i 3. Zrobiłam tak i mi sie nie zerwało. Ale nie było przyjemnie dostać takie oceny

Ja przychodzę załamana,z rykiem,że kolejna pala z matmy (^^) to mnie pocieszą,powiedzą abym się pouczyła i poprawiła Ale zazwyczaj to ja robię tak: mówię dopiero jak poprawię xD I problemu nie ma żadnego
Co do bicia to każdy ma prawo czegoś nie umieć,nie ma mega mózgów cz coś w tym stylu.
Ale żeby bić?!No,kurczę,bez przesady,uczymy się dla Siebie nie dla mamy,lub taty chyba,ze chcą naprawdę abyśmy mieli dobra przyszłość to czasem zmuszą ale żeby bić to trochę taka... patologia? Nie urażając nikogo!

koniara1237 napisał:

Ja przychodzę załamana,z rykiem,że kolejna pala z matmy (^^) to mnie pocieszą,powiedzą abym się pouczyła i poprawiła Ale zazwyczaj to ja robię tak: mówię dopiero jak poprawię xD I problemu nie ma żadnego
Co do bicia to każdy ma prawo czegoś nie umieć,nie ma mega mózgów cz coś w tym stylu.
Ale żeby bić?!No,kurczę,bez przesady,uczymy się dla Siebie nie dla mamy,lub taty chyba,ze chcą naprawdę abyśmy mieli dobra przyszłość to czasem zmuszą ale żeby bić to trochę taka... patologia? Nie urażając nikogo!

Życie, po prostu. Raz to mi nawet powiedziała, że jak nie przestanę pyskować (w którym momencie?) to zaprowadzi mnie do psychologa, żeby zrobił ze mnie potulną córeczkę.