Witamy na Zagrodzie Mgły, największym, nieoficjalnym forum o Howrse! Wymień się pocztówką! Klik! Kanał na YT o Howrse - serdecznie zapraszamy! Klik! |
|
| I co ja mam zrobić? | |
|
+13korane Malto truskaweczkaa koziorożec Arbuzek_10 wiola9786 Clue Chantell Nevarra hanka1998 Sakura Casablanka koniara25000 17 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Go?? Gość
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Czw Maj 31, 2012 7:34 am | |
| iluse i korane.Nie wiem dlaczego nikt mnie nie lubi.Może to dlatego,że jestem inna,podczas gdy one zajmują się ciuchami i chłopakami ja robię zwykle co innego.Gdy one bywają na imprezach szkolnych,ja wolę pobyć tu z wami,niż być z nimi..One po prostu nie potrafią być przyjaciółkami,no ba,nawet koleżankami.Podczas gdy jednego dnia mówią Ci ,,Lubię Cię!Daj chipsa,lub daj spisać pracę domową!" drugiego sprawa ma się zupełnie odwrotnie,wyzywają Cię i obgadują.Taka jest moja szara rzeczywistość.Nie wiem..Albo to one nie dorosły do bycia jak ja,albo to ja nie dorosłam do bycia jak one.
Ostatnio zmieniony przez Pysia2762Pysia2762 dnia Czw Maj 31, 2012 11:31 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Broszka Moderator
Nick w grze : Broszka Liczba postów : 1597 Dołączył : 20/01/2012
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Czw Maj 31, 2012 11:22 am | |
| To one nie dorosły dotwojego poziomu Ja przyjaźnię się z chłopakami i młodszymi dziewczynami i jest dobrze. Ale kiedyś nie było. W przedszkolu dzieci uciekały ode mnie bo byłam od nich o 2o cm wyższa -,- Masakra. Na szczęście chłopakom to nie przeszkadzało... | |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Pon Cze 04, 2012 4:32 am | |
| Broszko,tu nie chodzi o to |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Pon Cze 04, 2012 7:26 am | |
| Na wycieczce nie było tak źle. A tak pozatym to znajomość z 3 osobami zaczyna kwitnąć |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Pon Cze 04, 2012 12:55 pm | |
| Grr.. klawiaturę alałam. tera ołowa klawisy nie diała |
| | | Sakura ZAGRODZIANIN
Nick w grze : LadyTigra Liczba postów : 2211 Dołączył : 20/06/2011
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Pon Cze 04, 2012 12:56 pm | |
| - stewardessa napisał:
- No to patrz: ja chodzę do V klasy. Od 1 miałam przyjaciółkę, która w zeszłym semestrze została wezwana na przerwie przez panią. Zamieniły dwa słowa, a mówiłyśmy sobie wszystko, więc spytałam się "Co pani ci powiedziała?". A ona "Że dostałam 6 z muzyki". Potem do końca dnia była w złym humorze, a na następny dzień przesiadła się do innej koleżnaki (która jest zresztą teraz moją najlepszą ) i przestała odzywać. A czemu? Bo "Madzia przyszła do domu bardzo zdenerwowana, bo Julka wypytawała się co do słowa co pani jej powiedziała". I co?
Potem do połowy tego semstru szukałam koleżanki. Była jedna, Laura, wszyscy ją lubili. Podgapiałam trochę, starałam się być taka jak ona, co często nie było łatwe, i co? Teraz mnie wszyscy lubią a "Madzia" się do mnie klei i jestem jej guru
Wniosek: staraj się być jak klasowi ulubieńcy, ale zachowując ciut własnego stylu. Olej to co inni mówią. Np. droga Madziusia przychodzi do szkoły w megagigasuperhiperultra za dużych spodniach, które jej wiszą na tyłku jak tona sadła, i jakoś się nie przejmuje, cały czas w nich chodzi także - co cię obchodzi co inni powiedzą o słomkowym kapeluszu? Odpowiedz im jakoś tak wiesz, jak NIEMIŁO
I to tyle xd Stewardessa, przez próby upodabniania się do innych można stracić, pokręcona co prawda, ale własną tożsamość. Skąd możesz wiedzieć, że koleżanka popularna i lubiana nie jest po prostu człowiekiem-kameleonem, który za wszelką cenę próbuje dostosować się do każdej osoby z osobna i do całej grupy razem, gdyż nie jest w stanie znieść odrzucenia ze strony choćby jednej osoby? Mimo, że koleżanki nie zawsze chciały akceptować mnie do końca takiej, jaką jestem, moja matka chciała mieć klona samej siebie i strasznie drażniło ją, że nie jestem do niej podobna i, że potrafię samodzielnie myśleć, a nie przytakiwałam jej na każdym kroku, czego ona życzyłaby sobie (to się nazywa podbudowywanie własnego ego kosztem innych), nigdy nie chciałam upodobnić się do nikogo. Mam własną tożsamość, własne problemy, własne marzenia, upodobania i własne wady. Nie jestem osobą przebojową, wiele razy odczułam zatem bezsilność wobec cudzego wstrętnego zachowania w stosunku do mnie. W tej chwili mam roztrzaskaną na drobny mak duszę, ale nie pozwolę nikomu ukształtować mnie na swoją modłę, gdyż trzymam się kurczowo pazurami swojej popapranej tożsamości ze względu na to, że jest moja i właśnie ona czyni ze mnie człowieka. Gdybym ją utraciła, stałabym się nic niewartym śmieciem, którego można przerzucać z jednego śmietnika na drugi. W tej chwili jestem chociaż wartościowa sama dla siebie, dla mojego faceta i dla kilku znajomych, którzy jeszcze mi zostali. Dla mojej matki nie stanowię już żadnej wartości jako człowiek. | |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Pon Cze 04, 2012 1:07 pm | |
| Sakur dokładnie.. Przez to,że staramy się być jak inni,giniemy my w nas samych. Mimo,że nikt mnie nie akceptuje taką jaką jestem. |
| | | Malto ZAGRODZIANIN
Nick w grze : Malto (konto skasowane), Malciak (do śledzenia poczynań Ow&Co) Liczba postów : 2378 Dołączył : 09/04/2011
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Pon Cze 04, 2012 1:21 pm | |
| - stewardessa napisał:
- Potem do połowy tego semstru szukałam koleżanki. Była jedna, Laura, wszyscy ją lubili. Podgapiałam trochę, starałam się być taka jak ona, co często nie było łatwe, i co? Teraz mnie wszyscy lubią a "Madzia" się do mnie klei i jestem jej guru
Wniosek: staraj się być jak klasowi ulubieńcy, ale zachowując ciut własnego stylu. Jakbym czytała wspomnienia jakiejś postaci z serialu "Beverly Hills 90210", czy innych amerykańskich historyjek szkolnych... To, co zostało napisane powyżej, skomentuję tylko jednym słowem: NIE. NIE postępuj w ten sposób. Posłuchaj swojej starszej, bo już ponad trzydziestoletniej "koleżanki", i uwierz, że upodabnianie się do kogokolwiek, oby tylko zyskać popularność i podlizać się gronu, nie jest żadnym wyjściem. Tracisz swoją tożsamość, a zdobyty w ten sposób poklask może przynieść niepożądany skutek - inni nie są ślepi, widzą, co się dzieje, i mogą Cię za taki sposób postępowania krytykować. Jeśli nie wprost, to za Twoimi plecami. Warto? Moim zdaniem nie. Osobiście nie znoszę kopiarstwa. Sakura, Twoje słowa też skomentuję krótko - trzymaj się | |
| | | Sakura ZAGRODZIANIN
Nick w grze : LadyTigra Liczba postów : 2211 Dołączył : 20/06/2011
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Pon Cze 04, 2012 2:13 pm | |
| Powiem jeszcze, że kiedyś obracałam się w gronie punków, metali i anarchistów. Niektórzy z nich byli już totalnymi wykolejeńcami. Byłam bardzo zbuntowana, ale nawet to nie pozwoliło mi się wciągnąć we wszystko, co robili. Gdybym chciała absolutnie upodobnić się do nich, z pewnością wylądowałabym na odwyku i leczyłabym się z alkoholizmu. Właśnie dlatego, że nie dałam sobie wcisnąć wszystkiego, co mi proponowano, dzisiaj nie zażywam narkotyków, nie jestem alkoholiczką, nie wylądowałam na dołku, ani 'nie wpadłam', za to mam szansę uciec z Polski i założyć własną rodzinę. | |
| | | Arbuzek_10 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Arbuzek_10 Liczba postów : 1241 Dołączył : 19/04/2012
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Wto Cze 05, 2012 6:08 am | |
| Sakuro, bardzo dobrze że się do nikogo nie upodabniałaś, np. do mamy. Moja koleżanka z klasy często jak coś mówi to poprzedza to słowami: "Ale mama powiedziała...". Nikt za nią za bardzo nie przepada, mama jej mówi a ona to przerzuca do swojego mózgu i postępuje z instrukcjami które ta mama jej dała - "Bądź taka jak ja, słuchaj tylko mnie, rób co Ci każe". U nas przed szkołą jest kiosk, ta koleżanka stanęła w kolejce na końcu, jej mama czekała w samochodzie, było ciepło i miała maksymalnie otwarte okno w samochodzie, przechodzę obok niej mówię "Dzień dobry" a ona do mnie- "No, weź powiedz Gabi żeby stanęła na początku"... Albo dzwoni do innych i pyta dlaczego na jej córkę mówią Gabryśka a nie Gabi... | |
| | | Aglyss Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Aglyss Liczba postów : 1624 Dołączył : 01/06/2011
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Wto Cze 05, 2012 6:37 am | |
| - Sakura napisał:
- stewardessa napisał:
- No to patrz: ja chodzę do V klasy. Od 1 miałam przyjaciółkę, która w zeszłym semestrze została wezwana na przerwie przez panią. Zamieniły dwa słowa, a mówiłyśmy sobie wszystko, więc spytałam się "Co pani ci powiedziała?". A ona "Że dostałam 6 z muzyki". Potem do końca dnia była w złym humorze, a na następny dzień przesiadła się do innej koleżnaki (która jest zresztą teraz moją najlepszą ) i przestała odzywać. A czemu? Bo "Madzia przyszła do domu bardzo zdenerwowana, bo Julka wypytawała się co do słowa co pani jej powiedziała". I co?
Potem do połowy tego semstru szukałam koleżanki. Była jedna, Laura, wszyscy ją lubili. Podgapiałam trochę, starałam się być taka jak ona, co często nie było łatwe, i co? Teraz mnie wszyscy lubią a "Madzia" się do mnie klei i jestem jej guru
Wniosek: staraj się być jak klasowi ulubieńcy, ale zachowując ciut własnego stylu. Olej to co inni mówią. Np. droga Madziusia przychodzi do szkoły w megagigasuperhiperultra za dużych spodniach, które jej wiszą na tyłku jak tona sadła, i jakoś się nie przejmuje, cały czas w nich chodzi także - co cię obchodzi co inni powiedzą o słomkowym kapeluszu? Odpowiedz im jakoś tak wiesz, jak NIEMIŁO
I to tyle xd Stewardessa, przez próby upodabniania się do innych można stracić, pokręcona co prawda, ale własną tożsamość. Skąd możesz wiedzieć, że koleżanka popularna i lubiana nie jest po prostu człowiekiem-kameleonem, który za wszelką cenę próbuje dostosować się do każdej osoby z osobna i do całej grupy razem, gdyż nie jest w stanie znieść odrzucenia ze strony choćby jednej osoby?
Mimo, że koleżanki nie zawsze chciały akceptować mnie do końca takiej, jaką jestem, moja matka chciała mieć klona samej siebie i strasznie drażniło ją, że nie jestem do niej podobna i, że potrafię samodzielnie myśleć, a nie przytakiwałam jej na każdym kroku, czego ona życzyłaby sobie (to się nazywa podbudowywanie własnego ego kosztem innych), nigdy nie chciałam upodobnić się do nikogo. Mam własną tożsamość, własne problemy, własne marzenia, upodobania i własne wady. Nie jestem osobą przebojową, wiele razy odczułam zatem bezsilność wobec cudzego wstrętnego zachowania w stosunku do mnie. W tej chwili mam roztrzaskaną na drobny mak duszę, ale nie pozwolę nikomu ukształtować mnie na swoją modłę, gdyż trzymam się kurczowo pazurami swojej popapranej tożsamości ze względu na to, że jest moja i właśnie ona czyni ze mnie człowieka. Gdybym ją utraciła, stałabym się nic niewartym śmieciem, którego można przerzucać z jednego śmietnika na drugi. W tej chwili jestem chociaż wartościowa sama dla siebie, dla mojego faceta i dla kilku znajomych, którzy jeszcze mi zostali. Dla mojej matki nie stanowię już żadnej wartości jako człowiek. Sakuro, moja mama też taka jest. Ona na każdym kroku liczy kasę i nie chce dać i nawet 2 zł na batona do szkoły, no bo ,,to straszne marnotrawstwo pieniędzy". A jej ulubione motto? ,,Bądź perfekcyjna we wszystkim co robisz, czyli bądź taka jak ja". Bodajże ma ona po prostu szał na ubrania w kratkę. Ja ich po prostu nie znoszę, przez co starsza się buntuje i wrzeszczy ,,To co z tego że ci się nie podoba! Mi się podoba i będziesz to nosić!". Tak to właśnie u mnie wygląda. | |
| | | Arbuzek_10 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Arbuzek_10 Liczba postów : 1241 Dołączył : 19/04/2012
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Wto Cze 05, 2012 7:27 am | |
| Broszka - u mnie też, mam nosić to co się mi nie podoba ;( Żółwik ;/ | |
| | | Sakura ZAGRODZIANIN
Nick w grze : LadyTigra Liczba postów : 2211 Dołączył : 20/06/2011
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Wto Cze 05, 2012 7:39 am | |
| - Aglyss napisał:
- Sakura napisał:
- stewardessa napisał:
- No to patrz: ja chodzę do V klasy. Od 1 miałam przyjaciółkę, która w zeszłym semestrze została wezwana na przerwie przez panią. Zamieniły dwa słowa, a mówiłyśmy sobie wszystko, więc spytałam się "Co pani ci powiedziała?". A ona "Że dostałam 6 z muzyki". Potem do końca dnia była w złym humorze, a na następny dzień przesiadła się do innej koleżnaki (która jest zresztą teraz moją najlepszą ) i przestała odzywać. A czemu? Bo "Madzia przyszła do domu bardzo zdenerwowana, bo Julka wypytawała się co do słowa co pani jej powiedziała". I co?
Potem do połowy tego semstru szukałam koleżanki. Była jedna, Laura, wszyscy ją lubili. Podgapiałam trochę, starałam się być taka jak ona, co często nie było łatwe, i co? Teraz mnie wszyscy lubią a "Madzia" się do mnie klei i jestem jej guru
Wniosek: staraj się być jak klasowi ulubieńcy, ale zachowując ciut własnego stylu. Olej to co inni mówią. Np. droga Madziusia przychodzi do szkoły w megagigasuperhiperultra za dużych spodniach, które jej wiszą na tyłku jak tona sadła, i jakoś się nie przejmuje, cały czas w nich chodzi także - co cię obchodzi co inni powiedzą o słomkowym kapeluszu? Odpowiedz im jakoś tak wiesz, jak NIEMIŁO
I to tyle xd Stewardessa, przez próby upodabniania się do innych można stracić, pokręcona co prawda, ale własną tożsamość. Skąd możesz wiedzieć, że koleżanka popularna i lubiana nie jest po prostu człowiekiem-kameleonem, który za wszelką cenę próbuje dostosować się do każdej osoby z osobna i do całej grupy razem, gdyż nie jest w stanie znieść odrzucenia ze strony choćby jednej osoby?
Mimo, że koleżanki nie zawsze chciały akceptować mnie do końca takiej, jaką jestem, moja matka chciała mieć klona samej siebie i strasznie drażniło ją, że nie jestem do niej podobna i, że potrafię samodzielnie myśleć, a nie przytakiwałam jej na każdym kroku, czego ona życzyłaby sobie (to się nazywa podbudowywanie własnego ego kosztem innych), nigdy nie chciałam upodobnić się do nikogo. Mam własną tożsamość, własne problemy, własne marzenia, upodobania i własne wady. Nie jestem osobą przebojową, wiele razy odczułam zatem bezsilność wobec cudzego wstrętnego zachowania w stosunku do mnie. W tej chwili mam roztrzaskaną na drobny mak duszę, ale nie pozwolę nikomu ukształtować mnie na swoją modłę, gdyż trzymam się kurczowo pazurami swojej popapranej tożsamości ze względu na to, że jest moja i właśnie ona czyni ze mnie człowieka. Gdybym ją utraciła, stałabym się nic niewartym śmieciem, którego można przerzucać z jednego śmietnika na drugi. W tej chwili jestem chociaż wartościowa sama dla siebie, dla mojego faceta i dla kilku znajomych, którzy jeszcze mi zostali. Dla mojej matki nie stanowię już żadnej wartości jako człowiek. Sakuro, moja mama też taka jest. Ona na każdym kroku liczy kasę i nie chce dać i nawet 2 zł na batona do szkoły, no bo ,,to straszne marnotrawstwo pieniędzy". A jej ulubione motto? ,,Bądź perfekcyjna we wszystkim co robisz, czyli bądź taka jak ja". Bodajże ma ona po prostu szał na ubrania w kratkę. Ja ich po prostu nie znoszę, przez co starsza się buntuje i wrzeszczy ,,To co z tego że ci się nie podoba! Mi się podoba i będziesz to nosić!". Tak to właśnie u mnie wygląda. Jak by to było wczoraj, pamiętam, jak chodziłam jakoś do pierwszych klas podstawówki (nie pamiętam już, która to była, I albo II kl.), matka kupiła mi wtedy marynarski chabrowy kostiumik do kościoła i zawsze miałam zakładać go w niedzielę, bo inne stroje nie były dość odświętne, abym mogła pokazać się w nich. Pamiętam, jak ze wstrętem i obrzydzeniem patrzyłam na ten kostium i robiłam wszystko, aby nie musieć go nosić. Zawsze lubiłam ubierać się po swojemu i strasznie irytowało mnie, że moja młodsza siostra chciała mieć to samo, co ja, powtarzała wszystko po mnie i podejmowała te same decyzje, co ja. Z czasem jej przeszło, ale kiedyś było to okropnie irytujące. Nigdy nie miała okresu buntu, jak ja. Przez to stałam się zła, niewychowana i zepsuta do szpiku kości, a moja matka musiała jechać do księdza, aby przebłagać go, żeby pozwolił mi zdać religię (musiałam mieć świadectwo ukończenia religii w szkole - makabra dla antyklerykała). | |
| | | Aglyss Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Aglyss Liczba postów : 1624 Dołączył : 01/06/2011
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Wto Cze 05, 2012 8:28 am | |
| - Sakura napisał:
- Aglyss napisał:
- Sakura napisał:
- stewardessa napisał:
- No to patrz: ja chodzę do V klasy. Od 1 miałam przyjaciółkę, która w zeszłym semestrze została wezwana na przerwie przez panią. Zamieniły dwa słowa, a mówiłyśmy sobie wszystko, więc spytałam się "Co pani ci powiedziała?". A ona "Że dostałam 6 z muzyki". Potem do końca dnia była w złym humorze, a na następny dzień przesiadła się do innej koleżnaki (która jest zresztą teraz moją najlepszą ) i przestała odzywać. A czemu? Bo "Madzia przyszła do domu bardzo zdenerwowana, bo Julka wypytawała się co do słowa co pani jej powiedziała". I co?
Potem do połowy tego semstru szukałam koleżanki. Była jedna, Laura, wszyscy ją lubili. Podgapiałam trochę, starałam się być taka jak ona, co często nie było łatwe, i co? Teraz mnie wszyscy lubią a "Madzia" się do mnie klei i jestem jej guru
Wniosek: staraj się być jak klasowi ulubieńcy, ale zachowując ciut własnego stylu. Olej to co inni mówią. Np. droga Madziusia przychodzi do szkoły w megagigasuperhiperultra za dużych spodniach, które jej wiszą na tyłku jak tona sadła, i jakoś się nie przejmuje, cały czas w nich chodzi także - co cię obchodzi co inni powiedzą o słomkowym kapeluszu? Odpowiedz im jakoś tak wiesz, jak NIEMIŁO
I to tyle xd Stewardessa, przez próby upodabniania się do innych można stracić, pokręcona co prawda, ale własną tożsamość. Skąd możesz wiedzieć, że koleżanka popularna i lubiana nie jest po prostu człowiekiem-kameleonem, który za wszelką cenę próbuje dostosować się do każdej osoby z osobna i do całej grupy razem, gdyż nie jest w stanie znieść odrzucenia ze strony choćby jednej osoby?
Mimo, że koleżanki nie zawsze chciały akceptować mnie do końca takiej, jaką jestem, moja matka chciała mieć klona samej siebie i strasznie drażniło ją, że nie jestem do niej podobna i, że potrafię samodzielnie myśleć, a nie przytakiwałam jej na każdym kroku, czego ona życzyłaby sobie (to się nazywa podbudowywanie własnego ego kosztem innych), nigdy nie chciałam upodobnić się do nikogo. Mam własną tożsamość, własne problemy, własne marzenia, upodobania i własne wady. Nie jestem osobą przebojową, wiele razy odczułam zatem bezsilność wobec cudzego wstrętnego zachowania w stosunku do mnie. W tej chwili mam roztrzaskaną na drobny mak duszę, ale nie pozwolę nikomu ukształtować mnie na swoją modłę, gdyż trzymam się kurczowo pazurami swojej popapranej tożsamości ze względu na to, że jest moja i właśnie ona czyni ze mnie człowieka. Gdybym ją utraciła, stałabym się nic niewartym śmieciem, którego można przerzucać z jednego śmietnika na drugi. W tej chwili jestem chociaż wartościowa sama dla siebie, dla mojego faceta i dla kilku znajomych, którzy jeszcze mi zostali. Dla mojej matki nie stanowię już żadnej wartości jako człowiek. Sakuro, moja mama też taka jest. Ona na każdym kroku liczy kasę i nie chce dać i nawet 2 zł na batona do szkoły, no bo ,,to straszne marnotrawstwo pieniędzy". A jej ulubione motto? ,,Bądź perfekcyjna we wszystkim co robisz, czyli bądź taka jak ja". Bodajże ma ona po prostu szał na ubrania w kratkę. Ja ich po prostu nie znoszę, przez co starsza się buntuje i wrzeszczy ,,To co z tego że ci się nie podoba! Mi się podoba i będziesz to nosić!". Tak to właśnie u mnie wygląda. Jak by to było wczoraj, pamiętam, jak chodziłam jakoś do pierwszych klas podstawówki (nie pamiętam już, która to była, I albo II kl.), matka kupiła mi wtedy marynarski chabrowy kostiumik do kościoła i zawsze miałam zakładać go w niedzielę, bo inne stroje nie były dość odświętne, abym mogła pokazać się w nich. Pamiętam, jak ze wstrętem i obrzydzeniem patrzyłam na ten kostium i robiłam wszystko, aby nie musieć go nosić. Zawsze lubiłam ubierać się po swojemu i strasznie irytowało mnie, że moja młodsza siostra chciała mieć to samo, co ja, powtarzała wszystko po mnie i podejmowała te same decyzje, co ja. Z czasem jej przeszło, ale kiedyś było to okropnie irytujące. Nigdy nie miała okresu buntu, jak ja. Przez to stałam się zła, niewychowana i zepsuta do szpiku kości, a moja matka musiała jechać do księdza, aby przebłagać go, żeby pozwolił mi zdać religię (musiałam mieć świadectwo ukończenia religii w szkole - makabra dla antyklerykała). Od razu przypomniały mi się wełniane swetry z IV klasy... Były na nie wtedy wielka moda, oczywiście matka kupiła mi ich chyba z 6. Mnie one potwornie gryzły, za przeproszeniem, jak cholera, ale nosić musiałam. Oczywiście, zaprawiłam się już w sztuczkach i kiedy musiałam założyć swetr do szkoły, po kryjomu wkładałam do plecaka normalną bluzkę i przebierałam się w toalecie szkolnej | |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Wto Cze 05, 2012 9:11 am | |
| Jestem inna i nie wstydzę się tego.Jeśli komuś nie pasuje moja ,,tożsamość" to wyłącznie jego sprawa.. |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Sro Cze 13, 2012 7:37 am | |
| Teraz koleguję się z dwoma osobami, może coś z tego wyjdzie? A jeżeli nie to trudno... |
| | | carrie17 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : carrie17 Liczba postów : 921 Dołączył : 02/06/2012
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? Sro Cze 13, 2012 9:04 am | |
| liluse, nic na siłę ;] miałam podobną sytuację w 1 liceum. Poszłam do całkiem nowej szkoły, nie znałam nikogo, ale też nie szukałam przyjaciół na siłę. Około 3 miesięcy spędzałam przerwy sama, siedziałam sama, czasem chwilę pogadałam z ludźmi z klasy, jakoś mi to nie przeszkadzało. Potem przyszedł wyjazd integracyjny, poznałam fajnych ludzi (tak mi się wydawało), którzy okazali się później największymi.. No nie powiem czym. Niefajnymi osobami. Dopiero pod koniec pierwszej klasy wybrałam się z kilkoma osobami na wagary - niezapomniane do dziś tam poznałam kolegę, a raczej zorientowaliśmy się, że nadajemy na tych samych falach, który jest dzisiaj moim najlepszym przyjacielem | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: I co ja mam zrobić? | |
| |
| | | | I co ja mam zrobić? | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|