Opieka nad końmi

Pysiu - starasz się o jednego konia, mówiłaś że nie masz z nimi kontaktu, więc skoro wiesz o nich tylko w praktyce to nic Ci nie wyjdzie, musisz mieć wprawę, zanim będziesz błagać o konia, rozumiesz? To nie tak jak w książkach, czyścisz go, kopnie Cię, albo będziesz prowadzić, przestraszy się i co zrobisz? Nic, bo będziesz przygotowana na to że nic się nie stanie. Zanim będziesz chciała konia, to musisz mieć, z nimi kontakt, przecież jeździć podobno nie umiesz, to sobie z koniem nie poradzisz...

Arbuzek_10 napisał:

Pysiu - starasz się o jednego konia, mówiłaś że nie masz z nimi kontaktu, więc skoro wiesz o nich tylko w praktyce to nic Ci nie wyjdzie, musisz mieć wprawę, zanim będziesz błagać o konia, rozumiesz? To nie tak jak w książkach, czyścisz go, kopnie Cię, albo będziesz prowadzić, przestraszy się i co zrobisz? Nic, bo będziesz przygotowana na to że nic się nie stanie. Zanim będziesz chciała konia, to musisz mieć, z nimi kontakt, przecież jeździć podobno nie umiesz, to sobie z koniem nie poradzisz...

i właśnie to chciałam powiedzieć

Arbuzek_10 napisał:

Pysiu - starasz się o jednego konia, mówiłaś że nie masz z nimi kontaktu, więc skoro wiesz o nich tylko w praktyce to nic Ci nie wyjdzie, musisz mieć wprawę, zanim będziesz błagać o konia, rozumiesz? To nie tak jak w książkach, czyścisz go, kopnie Cię, albo będziesz prowadzić, przestraszy się i co zrobisz? Nic, bo będziesz przygotowana na to że nic się nie stanie. Zanim będziesz chciała konia, to musisz mieć, z nimi kontakt, przecież jeździć podobno nie umiesz, to sobie z koniem nie poradzisz...

Zgadzam się z Tobą Arbuzku aczkolwiek mam pewne "ale". Konia niekoniecznie trzeba mieć po to, by na nim jeździć. Może to być zwykły przyjaciel - taki, jak pies czy kot, jednak z większymi wymaganiami. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że koń to ogromny obowiązek, ale nie mówmy od razu, że koń to zwierzę tylko dla tych co będą na nim jeździć itp.

aniawis - koń pod którym się nie pracuje straci umiejętności, przestanie się słuchać, będzie niesforny, poza tym skoro przyjaciel to po co koń? Skoro to ma być przyjaciel to se kup psa a nie dręcz konia - "przyjaciela" za 3000 zł! Jeśli koń nie chodzi pod siodłem to stanie się okropny, i będzie go to męczyć, on też potrzebuje rozrywki! Trzeba mieć wprawę, znać się na koniach w praktyce a nie z książek, w tej kwestii pysia moim zdaniem gada za przeproszeniem durnoty.

Arbuzek_10 - niekiedy koń już nie może chodzić pod siodłem i co według Ciebie z takim koniem należy zrobić - uśpić?? bo jak nie będzie chodzić to się zepsuje ... no coś chyba nie do końca się na koniach znasz ...

EREIS - chodzi mi o młodego konia, jak go nie przypilnuje to myślisz że posłuszny będzie? Skoro pysia nie zna się na koniach w praktyce to co ona z nim zrobi? Wyprowadzi, wyczyści i wprowadzi? No bo cóż innego ma zrobić?
A co do starego konia, który jest chory/stary czy coś i nie z trudem mu się chodzi to owszem niech siedzi w stajni czy na łące czy czym tam on ma, ale z nim też trzeba pracować...

I na koniach się znam, nie jestem mistrzem ale od kilku lat już się nimi zajmuję.

no to jak się zapewne orientujesz dobre hodowle nie sprzedają źrebców osobą bez doświadczenia mało tego z góry wysnułaś założenie, że koń ma być źrebcem a może ona chce już zajeżdżonego?? tak czy siak temat jest już masakryczne OT więc może by go zamknąć bo i sama założycielka się już nim nie interesuje...

Może nie chce źreba z dobrej hodowli? Poza tym to nie musi być źreb, tylko młody, nieujeżdżony koń, a jak koń nie będzie chodził, to to będzie dla niego ogromna krzywda, chciałabyś całe życie siedzieć w pokoju, wyjść na podwórko, i mieć do dyspozycji tylko trawę i bieg? Życie się znudzi, już nie wspominając że pokój bez wyposażenia, jedynie jedzenie i picie...

Przepraszam za OT, jednakże EREIS - możemy dokończyć rozmowę na pw, bo chyba wątpisz w moje słowa...

Z całym szacunkiem, ale nie rozumiem jak można kupić konia dziecku ^^ przy takim zwierzęciu jest masa roboty i jest to poważna decyzja, a nie hop siup 'chcę konia'. I możecie mi tłuc, że konie to wasza pasja, że będziecie się nim opiekować, bla bla, a kto wie co z was 'wyrośnie' za 10 lat, potem życie się zmienia i nie ma się czasu na spacer z psem, a co dopiero zajmowanie się koniem (lub sześcioma ). I możecie po mnie cisnąć teraz, ale jakby moje 12-14 letnie dziecko podeszło i powiedziałoby 'mamo kup mi konia' to bym się uśmiała po pachy

Arbuzek_10 napisał:

Pysiu - starasz się o jednego konia, mówiłaś że nie masz z nimi kontaktu, więc skoro wiesz o nich tylko w praktyce to nic Ci nie wyjdzie, musisz mieć wprawę, zanim będziesz błagać o konia, rozumiesz? To nie tak jak w książkach, czyścisz go, kopnie Cię, albo będziesz prowadzić, przestraszy się i co zrobisz? Nic, bo będziesz przygotowana na to że nic się nie stanie. Zanim będziesz chciała konia, to musisz mieć, z nimi kontakt, przecież jeździć podobno nie umiesz, to sobie z koniem nie poradzisz...

Arb,to daj mi około 12 tysięcy na jazdy konne niedaleko mnie,proszę bardzo.Ty z tego co wiem jeździsz konno i bynajmniej nie wiesz jak to jest czegoś pragnąć,a nie móc tego osiągnąć.. -.- I mi tu nie mów o zajmowaniu się koniem.Nie od razu Kraków zbudowano,po jakimś czasie,zapewne bym się tego nauczyła..Praktyka czyni mistrza..

To i ja się wypowiem.
Moim zdaniem,osoby które nie mają żadnego doświadczenia związanego z końmi - choroby, jazda konna, pielęgnacja, psychika, budowa konia itp. itd. NIE POWINNY kupować konia,bo go tylko niepotrzebnie zepsują,co spowoduje,że koń zdziczeje i będzie się robił złośliwy. Co zrobicie jeśli koń dostanie kolki? Wezwiecie weterynarza i to wszystko? A jak wet przyjedzie dopiero znacznie później i trzeba samemu sobie poradzić z koniem robiąc parę kółek stępu? Niby wydaje się takie łatwe oprowadzać konisia,ale to błąd. Konie podczas kolki mają ochotę się kłaść i leżeć ile wlezie.
Praktycznie najważniejsze jest zaufanie oraz wspólna,wielka więź - mimo wszystko koń pod siodłem musi chodzić! To jedna z jego "dawek ruchu" Samo pastwisko nie wystarczy. Oczywiście nie dotyczy to koni,które są już na tzw. emeryturze lub są chore i nie nadają się już niestety na jazdy...
Z własnego doświadczenia wiem, że koń to ogromna odpowiedzialność-to nie chomiczek albo piesek. Niekiedy trzeba bardzo wcześnie wstawać,aby go nakarmić - ok. 6:00 lub 7:00 rano.
W dodatku utrzymanie takiego jednego konia kosztuje bardzo dużo,miesięcznie wyjdzie to ok. 500 zł. Czasami mniej,czasami więcej...to zależy od pensjonatu,w którym by się konia trzymało. Własna stajnia jest droższa,ale tylko przy budowie. Trzeba także zakupić potrzebny sprzęt jeździecki,czyli między innymi:
siodła,derki,czapraki,różnego rodzaju szczotki do czyszczenia,kopystki,lonże,baty,uwiązy,kantary,ogłowia-no mnóstwo tego jest. Jednym słowem,potrzeba wszystkiego do jazdy oraz pielęgnacji czy też zdrowia-np. lekarstwa.
Aha,i wizyty kowala, weterynarza - to też dodatkowe koszty utrzymania..

Oczywiście niejedna osoba kochająca konie chciałaby mieć własnego. Znam wręcz mnóstwo takich osób. Ale jeśli będzie się w to mocno wierzyć,to jest ogromna szansa,że to marzenie się spełni - nie teraz,a za kilka lat.

A tak w ogóle,proponuję podpiąć tą dyskusję do jednego z tematów o koniach. Albo nowy jakiś założyć... bo robi się off-topic.

[off]Jej, mam szesnaście lat, od jakiegoś roku, dwóch, jedyny kontakt z końmi to AP i tablet, wykupię sobie stajnię. [/off]

Tym, którzy pragną mieć konia i nie znają jeszcze realiów związanych z opieką nad nimi, polecam wolontariat w schronisku dla koni. Tam trafiają konie wykupione od pseudohodowców, okaleczone, które są nieułożone, agresywne, maja jakieś wady, itd. Podobnie, jak z psem, człowiek pozbędzie się konia, jeżeli nie będzie umiał poradzić sobie z nim. Wtedy konisko zapewne zmieni się w kabanosy albo trafi na włoski lub francuski stół.

Sakura napisał:

Tym, którzy pragną mieć konia i nie znają jeszcze realiów związanych z opieką nad nimi, polecam wolontariat w schronisku dla koni.

Tylko niestety, nie we wszystkich miejscowościach są takie wolontariaty.

Pysia - Ja akurat o niemożności realizacji marzeń (co prawda nie jeździeckich, ale marzenia to marzenia) trochę wiem, więc powiem Ci jedno: marzenia marzeniami, ale nie należy porywać się z motyką na słońce. Kupowanie konia zresztą wcale nie wiem czy jest opłacalne, mnie na przykład by się nie opłaciło mieć własnego wierzchowca. Samemu koniowi zresztą też nie. Bo póki byłam w szkole i miałam stajnię w sensownej odległości od domu, jeździłam przynajmniej raz w tygodniu, a w wakacje niemal codziennie. A potem wyjechałam na studia i okazuje się, że w tym roku kalendarzowym może ze 3 czy 4 razy siedziałam na koniu. Kto by się zajmował w tym czasie nawet nie tyle oporządzaniem konia (bo zakładając, że płaciłabym za jego utrzymanie w jakiejś stajni, to ktoś by ściółkę od czasu do czasu w boksie wymieniał, karmił, poił i wypuszczał na pastwisko), ile wybieganiem tego zwierzaka?
Posiadanie zwierzęcia to nie tylko spełnienie marzeń, ale też ogromny obowiązek na długie lata. Pewna moja znajoma hoduje konie, ostatnio pożegnała klacz wyhodowaną jeszcze przez jej dziadka, kobyła miała niemal 35 lat. Nawet jeśli kupisz konia, powiedzmy, dziesięcioletniego, to i tak musisz być przygotowana na zajmowanie się nim przez kolejne 20 lat. Albo i dłużej. Także finansowo. To dłużej niż całe życie przeciętnego psa.
Nie chodzi mi o to, by odwieść Cię od realizacji marzeń, bo uwierz mi, wiem jak to jest nie móc realizować największej pasji. Ale po prostu czasami jedynym rozwiązaniem jest obiektywne spojrzenie na swoje możliwości, rozważenie za i przeciw oraz pogodzenie się z tym, że realizację danego celu trzeba odłożyć na później. Troszkę filozofii stoickiej i wszystko stanie się łatwiejsze.

Pyśka - nie no, wybacz ale to mnie bawi. Myślisz że koń to chomik? Że byś się nauczyła?
Nie chcę wprowadzać kłótni ale skoro Ty myślisz że się nauczysz to nie jesteś gotowa na konia. Ty to już musisz umieć! Nie zdajesz sobie z prawy z realiów jakimi jest koń! Myślisz że to sama przyjemność? Nie masz o tym pojęcia - a skoro mówisz że jazdy są drogie i nie jeździsz to myślisz że posiadanie własnego konia jest tańsze? Najpierw się naucz w praktyce, naucz się jeździć bo Ty mówisz "Ja chcę" a nie zdajesz sobie sprawy czego chcesz. Koń to nie zabawka! On musi chodzić, on może zachorować, a skoro kontaktu z końmi nie miałaś to nie będziesz wiedzieć co robić, nawet jak Ci się spłoszy to spanikujesz, podczas prowadzenia koń może się wystraszyć, wyrwać Ci się, i pojechać z kopyta galopem, rozumiesz? Bo chyba nie wiesz jakim obowiązkiem jest własny koń.
NIE CHCĘ SIĘ KŁÓCIĆ, CHCĘ CI TYLKO WPOIĆ ŻE NIE MOŻESZ MIEĆ KONIA, BO KONI NIE ZNASZ, TO JAK CHCESZ SOBIE SAMA PORADZIĆ Z WŁASNYM?

Koń jest dobry dla osób, które nie uczą się, ani nie pracują. Tym zwierzętom trzeba poświęcić mnóstwo czasu, którego nie ma się, gdy w grę wchodzi szkoła/studia/praca/rodzina.

Sorry, ale już zagotowałam. Może koń to nie chomik i nie ma co ich porównywać, ale chyba nie zdajesz sobie sprawy (jeszcze) z tego, jak takie małe zwierzątka potrafią być wyczerpujące, nie tylko finansowo (chociaż i tak większość gryzoni na starość choruje np. na nowotwory, jedna operacja to kwota rzędu 100-200zł). Nie ważne jakie zwierze bierze się pod swój dach, najpierw trzeba o nich poczytać, popytać ludzi, znaleźć informacje, zaopatrzyć się w sprzęt, a potem kupować (w zoologu, bo jakże inaczej -.-).

A propo koni - ja zawsze marzyłam o koniu, chciałam go mieć. Potem, gdy przyszło więcej lekcji, obowiązków, stwierdziłam, że tak dużo czasu nie będzie. Myślałam o dzierżawieniu - ale z drugiej strony, przecież do takiego konia też trzeba przyjeżdżać. W końcu przyszła myśl - kupię sobie, jak będę dorosła. Ale... Jak będę dorosła, to już w ogóle czasu nie będzie. Ostatnio przestałam o tym marzyć, może kiedyś...

Pysiu, nie przestawaj marzyć, moja koleżanka 7 LAT czekała na psa, starała się mieć z nimi kontakt itp., aż w końcu ma swojego pupila

Ps. Skąd Ty wytrzasnęłaś 12 tysięcy?!

Themmo, ja od małego dzieciaka czekam na coś żywego, do hodowania w domu, choćby myszę albo szczurzowatego coś, ale nie mogę i już, bo obowiązki... Czyli czekam jakieś 14 lat. marzenia nie zawsze sie spełniają... Ale za to na podwórku mam parę futrzaków, ale zbliżać się nie mgoę, głupia alergia :c

EveDallas - współczuję, ale dalej trzeba wierzyć, że marzenie się spełni

Pysia2762Pysia2762 napisał:

Arbuzek_10 napisał:

Pysiu - starasz się o jednego konia, mówiłaś że nie masz z nimi kontaktu, więc skoro wiesz o nich tylko w praktyce to nic Ci nie wyjdzie, musisz mieć wprawę, zanim będziesz błagać o konia, rozumiesz? To nie tak jak w książkach, czyścisz go, kopnie Cię, albo będziesz prowadzić, przestraszy się i co zrobisz? Nic, bo będziesz przygotowana na to że nic się nie stanie. Zanim będziesz chciała konia, to musisz mieć, z nimi kontakt, przecież jeździć podobno nie umiesz, to sobie z koniem nie poradzisz...

Arb,to daj mi około 12 tysięcy na jazdy konne niedaleko mnie,proszę bardzo.Ty z tego co wiem jeździsz konno i bynajmniej nie wiesz jak to jest czegoś pragnąć,a nie móc tego osiągnąć.. -.- I mi tu nie mów o zajmowaniu się koniem.Nie od razu Kraków zbudowano,po jakimś czasie,zapewne bym się tego nauczyła..Praktyka czyni mistrza..

12 tysięcy na jazdę konną? Co Ty, na pozłacanym rumaku, z diamentowymi podkowami chcesz jeździć? Pierwsze słyszę, by jazda konna tyle kosztowała...
Ale spójrz na to nieco inaczej. NAWET JEŚLI na jazdę wydałabyś 12 tysięcy, to myślisz, że utrzymanie własnego zwierzaka będzie Cię mniej kosztowało? Kupno konia to raz. Zapewnienie mu kwaterunku to dwa. Zajmowanie się nim to trzy. Utrzymanie go w dobrej formie to cztery. Leczenie, dbanie, to pięć. Osprzęt to sześć. I pewnie jeszcze masa innych rzeczy, które istnieją, a o których nie mam pojęcia, bo konno nie jeżdżę i z końmi do czynienia nie mam. I mimo że lubię te zwierzaki, w życiu nie przyszłoby mi do głowy kupować jednego, bo takie mam marzenie. A warunki do zajęcia się nim? Wziąć konia na kantar, wyprowadzić na łąkę, niech się popasie, i znów zamknąć go w boksie? Myślisz, że tak to działa? Na koniu trzeba jeździć. Z koniem trzeba umieć się obchodzić. To potężne, ileśsetkilowe zwierzę, które, źle poprowadzone, może zrobić krzywdę nie tylko sobie, Tobie, ale i innym. To nie psiak, że weźmiesz go na spacer i będzie szczęśliwy. Z koniem nie przejdziesz się ot tak, po prostu, do weterynarza. Wiesz, że do transportu wykorzystywane są specjalne przyczepy? Wiesz, jak konia do takiej podróży przygotować? Wiesz, że przyczepa też kosztuje? Wiesz, kiedy i jakie szczepienia zwierzakowi podawać, kiedy podawać jaką paszę, jakie są końskie choroby?
NIE MASZ O TYM WSZYSTKIM ZIELONEGO POJĘCIA, więc nie krzywdź konia i nie kupuj go.
Może najpierw zainteresuj się zajmowaniem się wierzchowcem w jakiejś szkółce jeździeckiej. Zawitaj tam parę razy, sprawdź, jak wyglądają realia. Konik to nie tylko radosna hasanie po łące. To też bród, smród, zarywanie nocy, poświęcenie. I spore wydatki. Nie wydaje mi się, byś była na to gotowa.

Sakura napisał:

Tym, którzy pragną mieć konia i nie znają jeszcze realiów związanych z opieką nad nimi, polecam wolontariat w schronisku dla koni. Tam trafiają konie wykupione od pseudohodowców, okaleczone, które są nieułożone, agresywne, maja jakieś wady, itd. Podobnie, jak z psem, człowiek pozbędzie się konia, jeżeli nie będzie umiał poradzić sobie z nim. Wtedy konisko zapewne zmieni się w kabanosy albo trafi na włoski lub francuski stół.

Tia..Wolontariat Sakuro,a już szczególnie na moim zad**** tj.wsi.

Malto,chodziło mi o jazdy konne licząc cały rok
A zresztą..Już nie chodzi o samo kupno konia..Po prostu chcę mieć z nimi kontakt,a nie mogę!
Wolontariat czy schronisko odpada,no bo gdzie tu z w tej wsi,takie znaleźć.
Jazdy konne także - dużo kosztują,a i rodzice moi bogaci nie są.
Kupno konia też odpada,bo nie mam ,,kwalifikacji"
To jak ja mam z tymi końmi mieć kontakt!!!?

Pysia - poszukaj, jejku! Nie wiem gdzie mieszkasz, ale to, że w Twojej wsi nie ma żadnej stajni, w której trzymane są konie jakiejś fundacji nie oznacza, że nie ma takiej kilka kilometrów dalej. A jeżeli masz gdzieś w miarę blisko jakąś stajnię i spróbuj się z nią najpierw "zaprzyjaźnić" - opowiedz, że kochasz konie i chciałabyś mieć z nimi kontakt, ale nie masz kasy. W niektórych stajniach można się dogadać i jeździć w zamian za pomoc przy pracach porządkowych. Ogólnie niestety jeździectwo jest drogim hobby, ale da się kombinować. Poza tym to nie kosztuje 12tys. rocznie, ja bym nie była w stanie wydawać średnio tysiąca złotych miesięcznie na konie. Jeżdżąc raz w tygodniu na dwu- lub czasem trzygodzinne tereny wydawałam miesięcznie około 300zł (karnet 10h + 2h gratis), czyli mniej niż 1/3 tego, co wychodzi z Twoich wyliczeń.

Dobrze,nie ważne.. Teraz oczywiście,wyjdzie na to,że ja jestem tą złą.Lepiej wątek zamknąć.,

Moim zdaniem nalezy go zamknąc a otworzyć wątek dotyczący koni
Zauważyliście ze my teraz rozwinęliśmy temat o koniach a przeciez był on o czymś zupełnie innym

Ja jeszcze dodam,że codzienna dawka ruchu jest potrzeba,aby koń mógł zachować zrównoważoną psychikę,kondycję oraz lepszą wytrzymałość mięśni i kości.

Pysiu,
według mnie właśnie na wsi jest znacznie więcej koni niżeli w mieście. xD Ludzie mają gospodarstwa,na pastwiskach konie... - skądś to znam. Poszukaj, może ktoś ma konika nadającego się pod siodło i będziesz mogła na nim jeździć? Albo zawsze można dogadać się z jakąś stadniną/stajnią gdzie są konie rekreacyjne i np. w zamian za jazdy będziesz pomagąła sprzątać stajnię, karmić albo wypuszczać wierzchowce na padoki itp.

Philipek,tyle,że tu na tym ,,czymś" nie ma koni.. -.- !
Do stajni,tia..Tylko,że tam tak nie można,bo się o to pytałam.

Pysiu powiem tak - na pewno nie kupuj konia bo go skrzywdzisz, już się rozpisywać nie będę.

Co do stajni...yyyy? Zapytaj czy nie mogłabyś pomagać przy koniach nie za jazdy? Przynajmniej będziesz miała jakiś kontakt.