Opłaca się kupić konia, na którym nie będę jeździć?

Witam. ;> Jak w tytule.. Niestety nie mam wystarczających środków na siodło i np. ogłowie, ale siano, owies i świeżą trawkę + weterynarza i inne potrzebne dla konika potrzeby tak, ale nie akurat sprzęt jeździecki.. Jeśli już, to będę jeździć na nim tylko na oklep i cordeo. Tylko pytanie, czy się opłaca.. I tak musiałabym jeździć do szkółki jeździeckiej, by uczyć się dalej. Nie wiem też, czy na kucyka szetlandzkiego wolno mi wsiąść.. Jakbym takowego kupiła. No cóż, mam 11 lat i ważę 32 kg, nie wiem, chodzi mi o to by nie zrobić mu krzywdy. Jeśli nie szetlandzki, to np. konik polski.
Z góry dziękuję za odpowiedzi! ;D

Jaki masz wzrost? Twoje umiejętności jeździeckie? Umiesz opiekować się koniem? Wiesz gdy ma zły humor? Wiesz gdy potrzeba mu opieki? Będziesz spędzać z nim wystarczająco dużo czasu? Będziesz trzymała go u siebie? Jak duże masz podwórko? Masz inne zwierzęta hodowlane?

Wzrost..? Jak na 11 lat, to jestem mała, można powiedzieć.. Dokładnie nie wiem. Galopuję w pełnym siadzie i półsiadzie, skaczę przeszkody ok. 80 cm, mam zamiar zdawać na brązową odznakę. Raczej tak. Opiekowałam się kiedyś koniem sąsiadki. Raczej tak. Będę z nim pewnie spędzać aż za dużo czasu, z tym nie ma problemu. Tak będę go trzymała u siebie, mam problem z wymyśleniem dla niego boksu, ale chyba jakoś się uporam. Podwórko małe, ale mam ogrodzony ogród, który jest dość duży. Hodowlane.. nie. d; Tylko pies i koty. Ale gdy już bym go kupiła, prawdopodobnie kupiłabym też kózkę do kompletu.

Za kózkę masz plusa, przynajmniej jakiś kompan. Konie to w końcu zwierzęta stadne, prawda?
Samą jazda się nie przejmuję, bo wydaje się, że wiesz co mówisz, a nawet jeśli..możesz się zapisać na jazdy.
Bardziej mnie martwii jak sobie poradzisz gdy koń będzie potrzebował pomocy, czy zobaczysz to co powinnaś w czas. Czasem liczą się sekundy, bo potem może być coraz gorzej i za późno. Najpierw polecam Ci przestudiować książki o zachowaniu koni, chorobach itp. popytać ludzi ze szkółek jazdy konnej no i samych koniarzy. Sprzęt to nie problem. W głównej mierze bardziej potrzebna jest kasa. Bo koń coś zje a zanim zauważysz może mieć już kolkę..a potem coraz gorzej. I potrzeba na prawdę grubej kasy aby przewieść konia do specjalistycznego ośrodka i operować go. Nie mówicie, że jestem pesymistką a raczej..realistką, jak wiadomo koń to nie małe zwierzątko a opieka weterynarza na prawdę kosztuje(pomijam kowala, wszystkie szczepienia tylko te "czarne" wypadki).

Mhm. Na drugiego konia już całkiem mnie nie stać, więc chociaż kózka. ;> Jeżdżę do szkółki na jazdy. Wiem.. szczerze też się o to martwię.. Ale konia planuję kupić dopiero za rok, może wcześniej, ale już wolę mieć wszystko zaplanowane i uszykowane. Ale te pieniądze są najgorsze. :c Oczywiście na jedzonko starczy, ale ten sprzęt.. Ewentualnie ogłowie, ale siodło odpada. Ogólnie nie planuję podkuwać konika. Dużo to kosztuje, a konie nie muszą być podkuwane. Ja jeżdżę w stajniach na nie podkutych, nic im nie jest.

Ale strugać im kopyta trzeba, bo przerosty będą. Szczepić też nie trzeba ale..na tężca trzeba. Odrobaczać też aby nie zeżarły go robale od środka.
Siodło można kupić za grosze, a jeżeli nie to..gapke skoro to ma być kucyk.
Ogłowie..można samemu zrobić, zawsze to taniej, a jaka przyjemność, że się samemu zrobiło.

Gdyby nie kasa, to już miesiąc temu miałabym konia po drobnych przejściach. A rok temu grubasa do rekreacji, eh. Wiem co czujesz.

Wiem, że trzeba strugać, najlepiej czyścić codziennie, nawet jeśli się nie jeździ, zawsze coś może się stać. Da się zrobić ogłowie samemu? ;o Jeśli wiesz, gdzie jest instrukcja, to będę bardzo wdzięczna za podanie linku! ;> Eh.. ta kasa. ._. Dlatego mam problem.. no jeśli rodzice razem zarabiają na miesiąc 2500, czy tam 3000, ok. 1500 idzie na rachunki, 1000 na jedzenie.. to jak tu mieć konia.. Ale kombinuję.

Ano, mam podobną sytuacje+ u mnie niekończący się remont.
A jeżeli znajdę to..podrzucę Ci to ogłowie. Jest jeszcze kantar(halter), owijki, uwiąz. Jak znajdę tylko to pokaże.

Bardzo dziękuję!

A innych zapraszam do udzielania rad.. itp. : )

Uwiąz:
1)Kupujemy grubszawą linkę,; taką jakby skrętkę , co się liny skręca;karabińczyk
2)Opalamy linę jeśli jest taka potrzeba
3)Zginamy linę,zakładamy karabińczyk, skręcamy linę skrętką.
4)Oglądamy i podziwiamy nasze dzieło.
(Komentarz z forum: zagięłam linkę i jakoś tak sprytnie owinęłam ją mocno ściągając
sznurkiem od snopka, a na końcu okleiłam taśmą izolacyjną. Raz, że to
ładniej wygląda a dwa, że sznurek od snopka się tak nie przeciera. Wiem,
że sposób wykonania może się wydawać byle jaki i nietrwały, ale na
prawdę te uwiązy wytrzymały już niejedno)


Owijki:
Na kucyka : szerokość: 10cm, długość 2 metry.
Na konia: szerokość:12,5 cm, długość 3 metry.
+rzepy.
*Chyba logiczne, że to długi skrawek materiału i nic więcej?: >
Zdjęcie.

Ciasteczka:
500 g platków owsianych, trochę mleka, 2 średnie jablka, utarte na wiórki, 2-3 marchewki utarte na wiórki, trochę miodu



-płatki owsiane wymieszać z niewielką ilością mleka, by otrzymać konsystencję pasty

-dodać utarte jabłka i marchew, na końcu miód

-masę równo wyłozyć na blachę wysmarowaną tłuszczem, lub wyłożoą pergaminem

-piec w temp. 180 – 220 stopni C okolo poł godziny

-po wystygnieciu połamać na kawalki



zamiast mleka można dodać trochę wody i mąki.


A ogolnie to szukaj może czegoś tutaj:
1 strona.
2 strona.
3 strona.

O, bardzo dziękuję, jestem b. wdzięczna!

Edytowałam i dodałam Ci pare stron.

A ja zapytam o jeszcze o to, o czym Apple zapomniała, bądź nie chciała pytać.

1) masz kogoś, kto mógłby być dla Ciebie 24/7 źródłem wiedzy, do kogo mogłabyś się zwrócić o pomoc nawet o godzinie 3:00 w nocy zrywając go z łóżka? + czy jest to osoba dorosła? (nie chodzi mi tu o odpowiedzialność, czy o wiek, tylko o siłę)
2) czy Twoi rodzice także mają dużą wiedzę o koniach (nie o jeździe konnej)?
3) czy masz kogoś, kto mógłby się kucem zaopiekować, kiedy ty wyjedziesz/zachorujesz/cokolwiek?

Zupełnie nie znam się na trzymaniu konia u siebie, pytam tak po krótkiej chwili przemyśleń z punktu widzenia logicznie myślącej osoby i tyle.

Hmm, verni, właśnie. Ja bardziej przyjęłam wagę kasy, weta i innych spraw. W dodatku grałam w LoLa i nie mogłam się skupić. Dziękuje za dopisanie tych, równie ważnych pytań.

Hmh.. 1) Cóż, tata. Kiedyś miał konie. A gdyby on nie wiedział, mogę dzwonić do poprzedniego instruktora, on jest gotowy zawsze mi pomóc - tak powiedział.
2) Jak już mówiłam, tata miał konie.
3) Dziadek. On nigdy z nami nigdzie nie jeździ.

Jeśli nie chcesz odpowiadać, to nie odpowiadaj, bo to może być dosyć osobista sprawa, ale... co do trójki, dziadek jest na tyle zorientowany, ze może przejąć w razie ewentualności wszystkie Twoje końskie obowiązki? Nie chodzi tu tylko o to, żeby konia nakarmić, czy wyczyścić, jak się coś stanie i kucyk polegnie na posadzce, to ktoś w podeszłym wieku może nie mieć siły np. przewrócić go na drugi bok, żeby sobie jakichś narządów nie pozgniatał, czy... nie wiem, zadanie dotyczące przewozu go do kliniki też może go przerosnąć (a przyjazd weta np. zajmie dłużej niż samodzielny dowóz zwierzęcia).

Co do jedynki natomiast - pytam bardziej o kogoś, z kim nie tylko mogłabyś się 24/7 porozumieć, a z kim mogłabyś się i o 4 w nocy spotkać i kto mógłby Ci pomóc. Tata jak się domyślam pracuje, więc też nie będzie dostępny non stop, a poprzedni instruktor z racji swojego zawodu, także ma pewnie ręce pełne roboty. No i taka osoba musi mieć też wiedzę medyczną.

Co do dziadka, to myślę że tak. Wiem, że może stać się coś niebezpiecznego pod moją nieobecność, ale raczej cały czas jestem w domu (oprócz szkoły), więc mam czas. Na wakacje nigdzie nie wyjeżdżam nigdy.. A co do taty, pracuje od 8 do 14, więc sądzę że jakoś to będzie.
Dobrze, może przedstawię mój plan normalnego dnia (bodajże poniedziałek) gdy będę mieć konia.

1. Pobudka godz. 5:30, ew. 6:00, ubieram się i idę nakarmić konia oraz ewentualnie wyczyścić go, etc.
2. Jadę do szkoły z rodzicami (w tym czasie koń albo będzie stać w boksie, albo na padoku, zależy od pogody, dziadek jest w domu, więc będzie na pewno do niego zaglądać).
3. Wracam o godzinie powiedzmy.. 14 do domu, autobusem.
4. Jem szybko obiad, ubieram się w podwórkowe ciuchy i idę do konia dajmy na to.. poćwiczyć z nim sztuczki (nie mogę się doczekać nauki klękania i podawania nogi ^^).
5. Po treningu konik idzie na padok (w zależności od pogody i poziomu jego zmęczenia, jeśli się spoci pochodzę z nim trochę, wyczyszczę i do boksu).
6. Ok. godz. 17-19 (jeśli koń w ogóle był na padoku) odkładam go do do boksu.

I tak codziennie. Wiem, że w niektóre dni nie będę mieć czasu by robić treningi, ale cóż. Najwyżej konika wezmę troszkę na lonżę.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że coś w tym planie jest źle, dlatego domagam się jego poprawy, konika nie kupuję już jutro czy pojutrze, ale planuję, ten wątek jest takim jakby przygotowaniem. : )

Jeszcze ja się wtrącę

1. Podstawa - czy naprawdę potrzebny ci jest koń cyrkowy? Bo mówisz że chcesz z nim ćwiczyć sztuczki a nie jeździć. A jeśli nie będzie miał odpowiedniego treningu (tak, jeździeckiego) to po prostu zdziczeje a jak będziesz próbowała na niego wsiąść to będziesz musiała normalnie poprosić o to wykwalifikowaną osobę, bo co taka 11-latka zrobi z rozbujanym koniem. Podkreśliłaś że jesteś mała, więc czy dałabyś sobie z czymś takim radę?? Naprawdę, koń którym się tylko opiekujesz powoli będzie dziczał. Wiem z doświadczenia.

2. Skoro mówisz że rodzice razem zarabiają 2500 zł, to w pierwszych miesiącach może wam na rachunki nie starczyć bo - wet, kupno, jedzenie, sprzęt (typu: karmidło, szczotki, kantar etc.), plus jeszcze inne wydatki..


Warto kilka razy się nad tym zastanowisz, konia w kąt nie rzucisz żeby się zajął samym sobą.

1. Będę na nim jeździć, znalazłam tanie siodło, a dobre, no i ogłowie. Więc będę, może nie tak często, ale zawsze coś. No ale chyba mogę go też uczyć takich sztuczek jak dąb, etc.? Zajrzyj na kanał na yt TheHorsik11, zobaczysz, że na koniu można i jeździć i jednocześnie uczyć go sztuczek.
2. Wiem, to jest akurat problem. Ale wujek powiedział że wszystkie rzeczy potrzebne na start mi kupi. Siodła, kantary, ogłowia, ochraniacze.. W zasadzie ochraniacze, czapraki i te takie zrobię sama, ale resztę wujek kupi. Pozostają tylko opłaty za weta i jedzonko, czyli nie tak dużo.

No i nie zapominaj, że teraz masz 11 lat i Twoja szkoła ogranicza się do pójścia, przyjścia i wykonania pięciu zadań na krzyż, a co jakiś czas dyktando, czy sprawdzianik... Koń nie żyje roku, czy dwóch lat, po kilku latach pójdziesz do LO i nie licząc dojazdów i prac domowych, na które trzeba poświęcić jakieś dwie, trzy lub więcej godzin więcej (nie żartuję), to jeszcze dochodzą prace klasowe i kartkówki w każdym tygodniu. Pomyśl jeszcze nad tym, tylko tak obiektywnie, przedstaw sobie na kartce fakty teraz i ewentualne fakty w przyszłości, po za tym zastanów się nad tym razem z rodzicami, przedstaw swoje obawy i oczekiwania. Zakup żywego zwierzęcia, szczególnie tak złożonego jak koń, jest bardzo odpowiedzialnym krokiem.

No i jeśli już, proponuję oczywiście kupić kuca z zaufanego źródła, gdzie będziesz miała pewność co do stanu zdrowotnego i psychicznego zwierzęcia. Późniejsze wydatki na weta, bo konikowi się coś stanie i trzeba będzie wydać podejrzewam kilka tysięcy na leczenie... nie są fajne. ;p

Wiem.. ale inni mają konie i dają radę, więc sądzę, że też dam. Rodzice nie są za koniem, ze względów finansowych, ale powoli ich przekonuję, poza tym konia i tak kupię jeśli już za rok. : ) Jak już mówiłam na razie "obliczam" ile to mnie będzie kosztować i czy w ogóle mi się uda. ;>

A poza tym, nie każdy idzie do LO to tak poza nawiasem Verni. Co nie zmienia faktu, że w LO jest więcej nauki niż w techniku (ja pierwsze dni tygodnia mogę pozwolić sobie na siestę praktycznie bo mam same zawodowe, parę lekcji tylko ściślejszych).
Dodam, że to również loteria, moje znajome miały dwa konie, chodzące luzem po pastwisku mają połączenie z boksem więc kiedy chcą mogą wejść. I co? Koń złamał nogę i niestety trzeba było go uśpić bo leczenie przekraczało ich budżet. To już bardzo czarny scenariusz ale trzeba być przygotowanym na różne sytuacje.
Druga sprawa, zdrowy koń z dnia na dzień zachorował, że trzeba było izolować wszystkie konie od niego, była zbiórka pieniędzy na leczenie i padł. Konie to zwierzęta bardzo narażone na chorobę i nieszczęśliwe wypadki. A to nogę sobie skaleczy a to głowę obije. I na wszystko trzeba wydać kase aby wyleczyć.


Poza tym, ktoś wspomniał, że jej nie starczy bo rodzice zarabiają tyle i tyle..a to co miesiąc będzie kupować szczotki i inne wydatki? Kowala zapraszamy raz na 3-4 miesiące do strugania, można i 6 miesięcy ale przyrosty mogą być spore. Weterynarz jedno szczepienie co 3 miesiące drugie co 6.
Raz kupić szczotkę, raz co innego. Nie wszystko na raz. Logiczne, że koń to nie przelewki i jeżeli chcesz go uratować trzeba nawet sprzedać, hmm, samochód, wziąć kredyt. Albo musisz go po prostu uśpić.
W lato/wiosnę łatwiej konia utrzymać bo może siedzieć na pastwisku i jeść trawę i się najeść. W jesień/zimę trzeba już mu dawać siano i energetyka czyli owies.
To zależy, bo nawet z minimalną kwotą można konia utrzymać, jednak jest to bardzo trudne.

Chodzę jak na razie do podstawówki, a wy już o technikum i LO. >D Nie no, nie chcę iść do liceum.. wolę do technikum, tak szczerze.. ale mam czas na wybór, dużo, dużo czasu.
Najgorsze są te choroby. Niestety gdy koń zachoruje na jakąś bardzo poważną chorobę, której operacja będzie kosztować ok. 100 tysięcy złotych, to jest to oczywiste, że nie będę mieć funduszy.. Dlatego będę starała się temu zapobiegać, lecz mam świadomość, że choroba może przyjść nagle.


Właśnie, Apple.. jak tak sobie obliczałam, to na hucułka lub konika polskiego w miesiącu (w wiosnę) wydam ok. 200, 300 zł, czyli kwota która mi na to pozwala, w zimę gorzej, będzie to ok. 400-500 zł, ale mam nadzieję że dam radę. :>

Apple, LO podałam jako przykład, wiadomo, że chodzi mi o szkołę średnią. Właściwie znam osoby, które nie raz, nie dwa narzekały mi, że mają cały dzień praktyk i faktycznie wracają do domu o jakiejś nieziemskiej godzinie. Ale to już kwestia szkoły, to tak nawiasem. ^^ Po prostu chciałam, żeby AwwPysia miała świadomość tego, że im dalej w las, tym trudniej... i to co teraz uważa za ciężką robotę - np. dwa sprawdziany w tygodniu, z czasem może stać się 'codziennością'... i niestety trzeba będzie na naukę i inne obowiązki poświęcić więcej czasu, niż dotychczas (osobiście zawsze uczę się w miarę konkretnie, ale z klasy do klasy siedzę nad książkami coraz dłużej. Teraz jak przychodzę o 18 do domu - a jest to dopiero I LO, to nie mam czasu nawet się z psem pobawić, bo nad polskim, wosem, czy pp siedzę do 23. ;d)

No ja rozumiem, że to przykład. Jeszcze zależy od LO, jeżeli idziesz do takiego w którym poziom przyjmowania uczniów był np. od czerwonego paska i 150 punktów czy jakoś tak, to nie ma o czym rozmawiać i porównywać do LO które przyjmuje bez minimalnego progu. Próg progowi nie równy, ale chyba rozumiesz o co mi chodzi prawda?AwwPysia, zobaczysz, jesteś w podstawówce a zaraz w gimnazjum. Minie jak z bicza strzelił i będziesz musiała wybierać szkołę średnią. Mnie chyba tylko się tak podstawówka dłużyła. Gimnazjum zanim się nie obejrzałam byłam już w 3 klasie a potem, potem technikum. No i półrocze za mną, prawie, ale jednak już jest. A pamiętam jak niedawno zaczynałam chodzić. Może śmieszne ale prawdziwe.

Co do uczenia konia to.. jeżeli z nim obcujesz to nie zdziczeje (ktoś chyba wspomniał to w tym temacie, że jak nie będzie jeździć to zdziczeje..) Ale powiem, że to nie prawda. Koń przy kontakcie z człowiekiem, oczywiście dobrym kontakcie, będzie potulny i miły. Jeżeli i Ty dla niego taka będziesz. Jasną sprawą jest, że kiedy nie będziesz jeździć koń pozapomina wszystkie rzeczy. A przypomniało mi się..konika kupujesz zajeżdżonego czy dzikusa? Bo to też kluczowa sprawa.

Dobrze, czyli rozumiem koniec tematu o szkole średniej? >D


Też mi się tam wydawało... Może Arbuzkowi chodziło właśnie o to, że zdziczeje pod względem jazdy na nim? Zastanawiam się nad tym.. Ale nie, chyba zajeżdżonego, z dzikusem miałabym kłopoty.

Dzikiego byś pewnie zepsuła. Przepraszam, że to mówię ale do zajazdki konia potrzeba nieco więcej niż umiejętności jeździeckie. Trzeba umieć się dogadać z koniem z ziemi, dużo pracować na lonży i być konsekwentnym w tym co się robi. Potrzeba paru miesięcy zanim wsiądzie się na konia. A czasem nieumiejętną zajazdką można konia zepsuć i potem trudno go naprawić.

Wiem, właśnie dlatego mówię, że konia kupię zajeżdżonego. Z koniem ujeżdżonym też mogę mieć przecież problemy, więc będę się zwracać z moimi niepewnościami tutaj, na ZM. ^^

Ja mogę Ci nawet prywatny kontakt do mnie dać. O koniach wiem sporo i mogę pomóc. A jeżeli nie mam takiej wiedzy to ..mam zaplecze trenerów którzy, na koniach znają się wyśmienicie.

Byłabym wdzięczna za każdą radę. ;D Ale jak coś się będzie działo (mam nadzieję że dziać się nie będzie), ale jeśli już to będę pisać na ZM. ^^ Ale to dopiero jak faktycznie będę mieć tego konia, a to dopiero za może.. rok. Więc bez pośpiechu, wolę mieć wszystko zaplanowane tak, że gdy już wierzchowiec do mnie przyjedzie, będzie miał wszystko zapewnione i uszykowane.