Podręczniki szkolne z papieru odchodzą do lamusa

Podręczniki szkolne mają być wydawane w formie papierowej wraz z towarzyszącą jej formą elektroniczną. W środę 20. lipca MEN skierował rozporządzenie w tej sprawie do konsultacji społecznych. W ten sposób resort edukacji chce odciążyć tornistry uczniów.

Projekt nowelizacji rozporządzenia MEN, który trafił do konsultacji społecznych, wprowadza obowiązek opracowywania przez wydawców podręcznika w formie elektronicznej, np. w postaci tzw. e-booka.

Oznacza to, że podręczniki mają być wydawane w formie papierowej wraz z towarzyszącą jej formą elektroniczną lub wyłącznie w formie elektronicznej.
- Tylko materiały edukacyjne dla klas I-III szkoły podstawowej, ze względu na specyfikę tego etapu edukacji, będą mogły być wydane wyłącznie w formie papierowej - informuje na swojej stronie internetowej resort edukacji.

MEN zaznacza, że forma elektroniczna podręcznika powinna być tożsama pod względem treści z formą papierową.
- Dzięki takiemu rozwiązaniu uczeń będzie mógł nabyć, wybrany uprzednio przez nauczyciela, podręcznik w formie papierowej lub w formie elektronicznej, w zależności od własnych preferencji, ceny podręcznika oraz posiadania dostępu do urządzeń umożliwiających korzystanie z określonej elektronicznej formy podręcznika - informuje resort edukacji.

Po wejściu rozporządzenia w życie podręczniki będą mogły być dopuszczane do użytku szkolnego w następujących formach: w formie papierowej i stanowiącej jej odpowiednik formie elektronicznej (obie będą podlegały jednoczesnemu dopuszczeniu do użytku szkolnego), tylko w formie papierowej (dotyczy podręczników wykorzystywanych w nauczaniu początkowym), tylko w formie elektronicznej.

Zgodnie z dotychczas obowiązującymi przepisami, podręczniki były dopuszczane do użytku szkolnego w formie papierowej. W 2009 r. MEN dopuścił możliwość wydawania podręczników w wersji elektronicznej. Jak informuje resort, do tej pory wydawcy opublikowali w formie elektronicznej kilkadziesiąt podręczników.

Według MEN, nowe przepisy umożliwią wydawcom uzupełnienie oferty o elektroniczne formy już używanych w szkołach podręczników. W nowelizacji rozporządzenia resort chce także ograniczyć wydawanie co roku nowszych wersji podręcznika, które nie różnią się zasadniczo od wersji poprzedniej. Jeżeli nowy podręcznik nie zmienił się w części większej niż 20 proc. objętości, wówczas wydawca uzyska możliwość dopuszczenia go do użytku szkolnego dopiero po trzech latach.

Resort edukacji zauważa, że komputer oraz technologie informacyjne i komunikacyjne towarzyszą edukacji już od ponad 10 lat. Przywołuje dane GUS z 2010 r., zgodnie z którymi ponad 90 proc. gospodarstw domowych z dziećmi w wieku poniżej 16 lat posiada w domu komputer, w tym 83 proc. ma dostęp do internetu.
- Korzystanie z nowych technologii i internetu jest dla dużej części uczniów codziennością - komentuje dane GUS MEN.

nno/ hes/ (PAP)

Bardzo mnie ciekawi jak korzystać z takich e-booków w szkole. Trzeba by mieć odpowiedni sprzęt, więc kolejny wydatek.
Osobiście wolę normalne książki. Weźmiesz wszędzie, a jak wykorzystasz to odsprzedajesz. A elektroniczne książki? Plaga piractwa, no i gdzie ty z tym pójdziesz? Jesteś ograniczony do komputera/smartfonu czy innego czytnika.

U mnie są jeszcze papierowe, ale będzie nawet fajnie jak to wprowadzą. Tyle, że kolega ci się włamie i ma sprawdzian do przepisania gotowy :/

Ja się zaśmieję tylko w twarz tym ludziom, którzy to wymyślili.

1. Kasakasakasa. Każdy wydawca zedrze za płytkę co najmniej 5 złotych. Jak nie więcej. Kolejny powód, żeby podręczniki były droższe! Jupi <w większości i tak jest gówno>.

2. Nauczyciel wybiera - buahahaha. Tu się kończy wspaniałość pomysłu. Czemu? Pomijając już fakt, że chyba w kraju nie ma szkoły, gdzie na jedną salę przypadałoby minimum trzydzieści komputerów czy innych urządzeń pozwalających odtworzyć płytę (MEN rozminął się z technologią - płyty CD odchodzą do lamusa), to większość nauczycieli i tak wybierze papier. Nawet w liceum istnieją takie żyły, które każą tyrać ze sobą nie dość, że podręcznik i zeszyt, to jeszcze ćwiczenia.

Jednym słowem: kolejny pomysł niewypał.

Na miejscu kochanych urzędasków pomyślałabym nad dokładniejszym selekcjonowaniem podręczników - a już najlepiej byłoby, gdyby na cały kraj istniał jeden podręcznik na jeden przedmiot (tak jak było kiedyś z elementarzem). Porządny, pełny informacji, tak, z którego kartki po pierwszym włożeniu do plecaka nie wypadną (ironicznie biję pokłony wydawnictwu Operon - wy chyba nie wiecie, gdzie klej stał przy produkcji waszych pomylonych publikacji). Obecnie czesze się tylko kasę na szkolnictwie, a społeczeństwo nam głupieje.

Bo my mamy kasę na nowoczesne cudeńka -.-
Ja wolę papier,stanowczo wolę.

Fajnie byłoby z tą wersją elektroniczną, gdyby szkoła dawała za darmo wszystko, łącznie z laptopami

Three Masks napisał:

Bardzo mnie ciekawi jak korzystać z takich e-booków w szkole. Trzeba by mieć odpowiedni sprzęt, więc kolejny wydatek.
Osobiście wolę normalne książki. Weźmiesz wszędzie, a jak wykorzystasz to odsprzedajesz. A elektroniczne książki? Plaga piractwa, no i gdzie ty z tym pójdziesz? Jesteś ograniczony do komputera/smartfonu czy innego czytnika.

A ja się z tobą nie zgadzam Książke kupisz i będzie leżeć i się kurzyć (wątpie że ludzie sprzedają wszystkie ksiązki które przeczytają) a tak to zgrywasz książke na e- readera i masz, jak przeczytasz to usuwasz Zgrywasz kiedy chcesz i co chcesz. Bardzo wygodnie się czyta, lepiej niż książkę, którą trzeba trzymac i uważać żeby sie nie zamknęła i żeby kartki nie przeleciały. Jak ma dużo stron to jest ciężka i jest ciężko

Wole papier.Czego nie wymyślą -.-'

Przeraża mnie ta technika...W mojej byłej szkole (teraz mój brat tam chodzi) teraz 1 klasy mają już 10 części ksiązek,osobne wycinaki pierdanki.Dodatkowo zamiast pisać w zeszycie wszystko prawie [oprócz pr.domowej] robia na tablicy multimedialnej...Pamiętam w 1-klasie człowiek nosił co prawda ciężką księgę (na 3 częsci,bez zbędnych dodatków) ale pisał z zeszycie i wyrósł na coś! Ech...ostatnio byłam z ramach projektu w szkole na lekcji 2-klasistów.Chryste! Istny koszmar! Te dzieci nic tylko do tej tablicy takie kurde nowoczesne!
W złym kierunku to zmierza powiadam wam,w złym...

Alasky napisał:

Przeraża mnie ta technika...W mojej byłej szkole (teraz mój brat tam chodzi) teraz 1 klasy mają już 10 części ksiązek,osobne wycinaki pierdanki.Dodatkowo zamiast pisać w zeszycie wszystko prawie [oprócz pr.domowej] robia na tablicy multimedialnej...Pamiętam w 1-klasie człowiek nosił co prawda ciężką księgę (na 3 częsci,bez zbędnych dodatków) ale pisał z zeszycie i wyrósł na coś! Ech...ostatnio byłam z ramach projektu w szkole na lekcji 2-klasistów.Chryste! Istny koszmar! Te dzieci nic tylko do tej tablicy takie kurde nowoczesne!
W złym kierunku to zmierza powiadam wam,w złym...

Tablice multimedialne? Przyznam się szczerze, że zakończyłam śledzenie szkolnych postępów technicznych na samoprzylepnych magnesach i markerach, które można było zetrzeć z tablicy. Suchą gąbką! Przyznać się szczerze, kto z zebranych pamięta jeszcze klasyczne "dyżurny, po kredę!" - i jak się latało po wyludnionej podczas lekcji szkole, bo otrzymało się ważną misję, a bez kredy ani rusz?

Co do książek - powiem tak, pomysł może by i przeszedł, gdyby był przemyślany i dopracowany, a nie, jak zazwyczaj, te mądrale z rządu wymyślają cuda oderwane od rzeczywistości. E-book dla każdego? Tak, już to widzę. Książka nie będzie kosztowała 5 złotych, za to dam sobie głowę urwać. To będą większe pieniądze. I, oczywiście, zgodnie z panującym trendem, co jedna szkoła, klasa, województwo, czy co tam, to będzie inna książka. To jest dla mnie największa bzdura. Jeden rocznik (nawet rocznik za rocznikiem), a materiał pozmieniany - albo chociaż książki inne, "bo te po bracie się nie nadają". Chore. Za moich czasów był jeden ciąg książek. Kupowali je tylko ci, co chcieli. Ci, którzy nie chcieli (w sumie większość klasy), na koniec roku szkolnego maszerowała grupowo do magazynku, w którym zostawiało się książki, z których się w tym roku uczyło, i zgarniało się ZA DARMO książki, które miały być wykorzystywane w przyszłym roku. Nie wybierało się najładniejszych itp. Najcenniejsze były te z notatkami na marginesach, przy odrobinie szczęścia można było nawet znaleźć czyjąś sprawdzoną klasówkę. I jakoś nikomu nie działa się krzywda, że ma książki przechodnie, że z tych książek korzysta parę roczników.

Się rozpisałam... jest jeden plus, jaki dostrzegam, w kwestii książek elektronicznych. Ulga dla kręgosłupa. Ale, jak to się mówiło w "Misiu", (...) żeby plusy nie przesłoniły minusów.

Wygląda na to, że żyję w tym dziwnym, skomputeryzowanym pokoleniu

U mnie w szkole (ba, w całym mieście) zrezygnowano z papierowych dzienników. Wprowadzono internetowe, a nauczyciele zamiast notesów i różnorakich dzienników noszą laptopy. Każdy uczeń i rodzic ma swoje konto, możemy śledzic oceny, terminy sprawdzianów, kartkówek itp. Wolałabym, aby tata nie miał wglądu na oceny, ale cóż..
E-booki? Nie, ja dalej noszę kilogramy książek i jakoś żyję, choc z kręgosłupem nieciekawie
Tablice multimedialne? Ja nie mam, natomiast koleżanka z Wrocławia takiej używa (sama się nią bawiłam ).

Szczerze?Ja też wolę papier

hahahah, no nie mogę. jeszcze nam może zrobią videokonferencje zamiast lekcji?

znając moją obecną klasę... płytek nie byłoby po dwóch dniach, wszystkie byłyby porozwalane, jakikolwiek sprzęt też zagrzałby miejsce w serwisie, albo jeszcze lepiej - koszu na śmieci. ot, mam klasę totalnie niepotrafiącą dostosować się do ogólnie przyjętych zasad. i wcale nie przesadzam, jest na prawdę źle - chodzimy po dachach, pyskujemy, z nauczycielami to się kłócimy nawet wulgaryzmów używając. ot, taką mam wesołą klasę. nie ma się czym chwalić, eh... weź tu wprowadź e-booki jakieś... ;D

mam kol o rok młodszą.Ja jak poszłam do pierwszej klasy to miałam 5 grubych książek,w których były czytanki i zadnia,miałam 5 cienkich do matmy i 15 zeszytów.
A moja kol:
-10 części książek do czytana
-10 cz. do matmy
-10 cz. do zadań czytania
-10 cz. do zadań z matmy
-10 cz. z zad. domowymi z czytania i pisania
-10 cz. z zad. domowymi z matmy
-10 cz. z zad. domowymi z innymi rzeczami
-1 zeszyt


Nasza polska edukacja siega dna

IMO pomysł na swoje dobre i złe strony. Jest napisane o e-bookach zamiast książek, ale co z e-readerem? Kupować na własną rękę to dla niektórych spory wydatek (kilkaset złotych w końcu na ulicy nie znajdziemy), zwłaszcza, jeśli e-booki będą w takiej samej cenie, jak normalne podręczniki, które naprawdę stają się coraz droższe (za zestaw książka + ćwiczenia do angielskiego w L.O zapłaciłam w tym roku 80 zł, bo nowe wydanie, nowa podstawa itp.) i co rusz je zmieniają. Zwykle kupowałam podręczniki od osób rok starszych, bo zawsze taniej wychodzi, a tak nic z tego. Chyba, że jak e-booki książek (nie podręczników) zostaną wrzucone do internetu na chomiki i inne strony....

Od wpatrywania się w takiego e-readera męczy się wzrok (chyba, że ekran nie świeci własnym światłem). Plusem jest to, że jest lekki i poręczny. Sama chodzę do szkoły z napakowanym po brzegi plecakiem i to wcale nie jest przyjemne.... W szkole dzienniki mam tradycyjne, taką nowością jest dziennik internetowy, do którego wychowawczyni dodaje nowe oceny raz na dwa tygodnie, i tablica multimedialna, którą nam zamontowali tydzień temu. Jak dotąd nie widziałam jeszcze, by była używana.

Osobiście ja wolę papierową wersję. Może dlatego, że się do niej przyzwyczaiłam.

Malto: u mnie latanie po kredę jest normą Kij, że nikt nigdy nie wie, kto jest dyżurnym

U mnie tez się lata po kredę. Oprócz tego podczas przerwy dyżurny idzie po mleko (każda klasa w naszej szkole dostaje codziennie mleko, kartonik dla jednego ucznia). i tez nikt nie wie, kto akurat jest dyżurnym

A co do tematu - to właściwie fajnie by było nosić laptopa/tableta do szkoły, zamiast napakowanego do granic możliwości plecaka. Chociaż, życie znając, to byłoby droższe niż normalne papierowe podręczniki, a dyrektorzy szkół pozostali by przy byciu staroświeckim (a bynajmniej moja szkoła)

Sama chętnie bym temu przyklasnęła. Akurat miałam pecha być pierwszym rocznikiem po reformie, więc nie było mowy o zakupie używanych podręczników, wszystko nówki, potem liceum profil i podręczniki zawodowe (które kosztowały fortunę). I tak myślę czy takie cudo techniki nie wyszło by mnie taniej. A starczyło by na cały okres szkoły.
Nie było mowy by zapakować wszystko do torby, tylko plecak, który nierzadko ważył naprawdę sporo. Ale oczywiście skrzywienia kręgosłupa do się dorobiłam przez komputer, jakby inaczej.
Same podręczniki mogły by być rozpowszechniane w wersji edu, cała szkoła (rocznik) składa się na jeden i instaluje jak leci na wszystkich maszynkach. I wówczas może i cenowo wyszło by jeśli nie taniej niż książki papierowe to chociaż w zbliżonych cenach.
No i odpada wymówka "zapomniałem książki" xD

E-booki sa bardziel ekologiczne i lżejsze

Hym, ja tam wolę książki. Zawsze można 'przez przypadek' zapomnieć zadania i takie tam Poza tym, jak nudna lekcja można po nich bazgrać


Ale moja szkoła i tak jest za biedna, aby cokolwiek zmienić ^^

Oczywiście taka zmiana by się opłaciła. Plecak prawie mi się popruł.

NIC nie zastąpi mi ukochanego papieru.