Wybór klasy... :)

Niestety zbliża się czas, gdy rozstanę się z debilami, z którymi musiałam spędzić 6 cudownych lat. Jednak nie na tym polega "problem".
W przyszłości planuję być weterynarzem (lecz nie tym co kroi ) i w gimnazjum chciałam iść na biologiczno-chemiczną klasę. Jednak po wczorajszym spotkaniu z rodziną - zwątpiłam trochę. Moi siostrzeńcy, którzy chodzą do "mojego" gimnazjum mówią, że pani od chemii jest nie do zniesienia... Z drugiej strony - czemu nie spróbować? Może akurat chemia przypadnie mi do gustu - bo biologia to tam... Nie chcę iść do klasy zwykłej. Bądź co bądź bardziej "leży mi" klasa profilowa. Jeżeli nie do biologiczno-chemicznej to chciałabym iść do klasy "regionalnej". Co byście bardziej radzili? Bo mam teraz na prawdę dużą rozterkę, a do 31 maja trzeba odnieść podanie...

Śmigaj na chemie i biologię, nie sugeruj się tym co mówią inni. mi nie raz mówili że porywam się z motyką na słońce, a potem kopary im opadały widząc, że to dla mnie była bułka z masłem.

Na weterynarię najlepiej jak najwcześniej zacznij naukę na serio chemii..

Nie ma co się przejmować, jaka kobieta uczy przedmiotu - jeśli masz określone zainteresowania i wiesz, co chcesz w życiu robić, działaj w tym kierunku. Rób swoje, nie oglądaj się na to, jaka jest nauczycielka ucząca Cię chemii. Nie masz jej kochać, ona ma Cię tylko porządnie przygotować do dalszej edukacji.
Powodzenia.

Jak lubisz chemię i biologię, to nie martw się nauczycielem- może akurat przypadniecie sobie do gustu i nie będzie cię męczyc jak siostrzeńca?
Spróbuj, lepiej zrobic coś i później żałowac, niż nie zrobic i martwic się, że się nie spróbowało

Aj, ja tam jestem w zwykłym gim i mi to bardziej na rękę.
Wiesz, zastanów się dobrze. Ja do liceum składampapiey i na biochem i na humana i do zwykłej, ogólniakowej klasy. Nie sugeruj się innymi - moja biolożka jest zUa i wredna dla jednej klasy, a nas lubi:) Jak lubisz przedmiot, to i nauczyciela polubisz:)

aniawis. miałam w liceum nauczycielkę z chemii, która po kilku pierwszych lekcja znienawidziła naszą klasę i zawsze nas tępiła. Żeby nie dostawać pały za każdym razem, gdy była kartkówka czy sprawdzian, postanowiłam przygotować się na to, co miało nadejść. Nie potrafiłam poradzić sobie jednak z kilkoma działami i zwróciłam się do niej o wytłumaczenie mi tego, czego nie umiałam rozgryźć. Przyszłam do niej bodajże dwa razy po lekcja i do końca szkoły miałam już spokój. Mało tego, że odczepiła się ode mnie, to jeszcze pilnowałam mnie na zaliczeniach dużo mniej, niż innych, a muszę przyznać, że uwielbialiśmy ściągać, bo nikomu nie chciało się uczyć