ANKIETA - czy jeździsz konno

Kto z was jeździ lub jeździł konno? Bo przeglądając forum wychodzi na to, że duża ilość osób...

Ja jeżdżę jakieś 3-4 lata, ale z dużymi przerwami, niestety.

Chciałabym jeździć ale nie mam niestety jak D:

Ja bym chciała ale nie mam gdzie

Ja jeżdżę tylko w wakacje. Nigdzie blisko mnie nie ma takiej stadniny gdzie można pojeździć, są tylko takie gdzie trzeba mieć własnego konia

Ja jeżdżę 6 lat, 3 rok z rzędu będę pracowała w stajni rekreacyjnej a jutro zaczynam kurs na instruktora

Ja, dobre 6 / 7 lat. ale młoda jestem, więc co mi na instruktora? xD
Ale jak jazdy prowadzą, to sama błędy wytykam./

Ja jeździłam krótko, bo jakieś dwa lata, a zaczęłam, gdy miałam 12. Stadninę (konkretnie niewielkie gospodarstwo agroturystyczne ze zwierzętami wszelkiej maści, włączając w to kozę) mam niedaleko, w sąsiedniej miejscowości, więc nawet w zimie można tam było dojść pieszo.

Cóż, dobre było, ale się skończyło przez kilka nieszczęśliwych zbiegów okoliczności Przyznaję, że nadal wspominam ten okres z nostalgią...

Tak, jeżdżę regularnie.

Muszę się Wam pochwalić, że w środę mam pierwszą w życiu lekcję jazdy konnej:D
Mam nadzieję, że przeżyję

Na razie studiuję teorię

Będzie na pewno super

Ja zacznę. A tak to jeździłam u kuzynki... czasami...

Uff... ja jeżdżę jakieś 4-5 lat xD

Ja jeżdżę niby długo ale strasznie w kratkę. Jak byłam mała (8-10) to jeździłam całkiem dobrze ale potem przestała i od czasu do czasu sobie wsiadłam na jakimś obozie. Postanowiłam się zabrać serio za konie przed poprzednimi wakacjami ale spadłam, złamałam żuchwę i całe wakacje się zrastałam. Skończyło się na tytanowej płytce. Ale ostro się wzięłam za siebie po wakacjach i robię duże postępy. Braki w umiejętnościach nadrabiam wiedzą, w gruncie rzeczy teraz jestem na etapie "jeździec teoretyk" - wszystko wie gówno umie.

No i znów buźka!
:-)
Okey,ja jeżdżę 7 lat:-)
Teraz z krótką przerwą,ale już niedługo...
Udało mi się namówić mamusię:-*

Pozdrawiam:)

Ja jeżdżę już około 8 lat, ale niestety z przerwami np. złamana noga : D

Gdy miałam 5 lat wsadzano mnie na dziadkowego kucyka i tak to się zaczęło
Aktualnie mam 2 własne konie i planuję zakupić klaczkę Paint Horse na której ćwiczę jazdę w stylu western.
Ostatni rok trochę się opuściłam w jeździe, bo matura. Ale teraz nadrabiam Także nie jest źle.
Mam 2 odznaki. Planuję zrobić kurs instruktora
Przy spadaniu (każdemu się zdarza, nie ważne ile by jeździł) zwykle obijam sobie tyłek. Ale bez większych obrażeń
Natomiast moje żebra były potraktowane końskimi kopytami przy nieudanej próbie inhalacji ;]

Ja jeżdżę 2 lata w małej stajni niedaleko Wrocławia. Teraz wybieram się na obóz jeździecki do Gutowa na 2 turnus.

Kiedyś dużo częściej jeździłam, niż obecnie. Starałam się robić to regularnie. Niestety, najpierw matura, później studia sprawiły, że miałam coraz mniej czasu na to hobby, aż w końcu na długo zaprzestałam uprawiania tego sportu.

Niedawno po bardzo długiej przerwie wsiadłam na konia, ale nie było to już to, co kiedyś. W ciągu kilku ładnych lat rekreacji konno "udało" mi się spaść tylko 2 razy, także chyba całkiem dobrze sobie radziłam. Teraz, po bardzo długiej, kilkuletniej przerwie, wystarczyła chwila nieuwagi, zbytnie spięcie mięśni i bach! Leżę, jak długa na piachu . Może to była również kwestia zmiany stadniny na inną, niż ta, w której jeździłam, nikogo tam nie znałam i chyba trochę byłam stremowana... a może też spadek kondycji

Ja jeżdżę, ale krótko, bo zaczęłam dopiero przed wakacjami. Też nie miałam gdzie, ale znalazłam całkiem niedawno założoną stajnię 48 km. od mojego domu, i jestem tam za zasadzie pomocy przy koniach. Za ogólnie ich oporządzanie i pomaganie przy prowadzeniu jazd dla dzieciaków mam darmową naukę, z czego się cieszę, jak diabli.

Ha, a ja po 4 latach przerwy w piątek idę na konie!
Ciekawe ile razy zaliczę glebę i czy w ogóle coś pamiętam;)

amru3, niby to powinno być, jak jazda na rowerze, powinno się to pamiętać do końca życia, ale mimo to, czasem mogą wystąpić zgrzyty, że tak powiem. Jeżeli długo nie jeździłaś, Twoja postawa na pewno w jakimś stopniu uległa zmianie, a to już jest dużą przeszkodą w osiągnięciu prawidłowego (? - pojęcie względne) dosiadu. Po, bodaj, 5 latach przerwy, wsiadłam niedawno na konia i zaliczyłam glebę, ni w ząb nie potrafiłam zgrać się z koniem, którego dosiadałam, a przecież kiedyś całkiem dobrze sobie z tym radziłam.

Też wierzę w to, że to jak z jazdą na rowerze...

Jeździłam wcześniej 3,5 roku około, przez rok niemal codziennie, ale teraz... zastanawiam się czy samodzielnie wsiądę Nie wspominając o siodłaniu, bo to będzie dramat. Mam nadzieję, że jak sobie przypomnę to nie opuszczę już tygodnia jazdy konnej nawet;)

Hmmm... Jeżeli ktoś uprawia regularnie sporty, czy ćwiczy na w-fie, jest w tym zwinny, jak gazela. Gorzej, gdy ktoś położył sobie krzyżyk na ćwiczenia i nieco zaniedbał kondycję . Wtedy pojawiają się pewne przeszkody . Ja osobiście nie jestem za bardzo sportolubna, także jest to wręcz oczywiste, że musiałam bardzo dużo stracić przez ten czas ze swoich umiejętności Co innego mój facet, urodzony sportsman, nie to, co ja, leniuch z natury

Jak to napisałaś, to aż mi się głupio zrobiło:D
Regularne uprawianie sportu, wf... No, cóż, czasem chodzę na spacery, kręcę hulahopem i to by było na tyle;) Mam nadzieję że wrócę tu w piątek wieczorem żywa i bez złamań.

Mój chłopak ma to samo, w domu po pracy pompki robi, teraz znalazł sobie jakieś 'jak podciągnąć się 50 razy' i ma zamiar to ćwiczyć.

Myślę, ze zależy to też od indywidualnych predyspozycji każdego człowieka . Sądzę, że z jazdą konną wcale nie ma tak, jak z jazdą na rowerze, prędzej przyrównałabym to do jazdy samochodem (i tu i tu konie ). Jeżeli długo nie jeździsz, musisz na nowo do wszystkiego się przyzwyczajać, uczyć, dostosowywać postawę, itd. Jeżeli ktoś tak, jak ja, jeździł konno rekreacyjnie, nie sportowo, może mieć później jakiś problem z powrotem do tej formy rekreacji (lub nawet sportu), ale kilka godzin przystosowawczej jazdy i znów można poczuć się pewnie i wspaniale na końskim grzbiecie . Na chwilę obecną nie mam już do tego tak wielkiego serca, jak kiedyś i nie zależy mi już, prawdę mówiąc na tym, czy wsiądę na koński grzbiet i pogalopuję, czy też nie, także nie przewiduję na razie powrotu do tego. Teraz wolę bardziej popatrzeć na galopujące przez pastwisko stadko rumaków

Ja jezdze od 4 roku życia. Mam własną stajnie (z dwoma boksami ale mam ) a w niej Nevina (wałach pełnej krwi angielskiej) oraz kucyka S-Gulczasa (kucyk ) oprócz tego trenowałam u ...11 trenerów dlatego mam szeroką wiedze teoretyczną i niekiedy starsze osoby pytają mnie o to jak sobie z czymś poradzić (chociaż sama czasami tego nie próbwałam wiem, jak z tym sobie poradzic.)

A ja wrseszcie sprobowalam jazdy konnej <3 a kiedy? Wczoraj
jezdzilam na dosyc wysokim kucu szetlandzkim (moze ma 125 cm wysykosci) o imieniu Loara
Na poczatku trzeslo i balam sie, ze spadne na ten beton xD ale niedlugo potem zaczelo mi sie to bardzo podobac a gdy juz bylam w zywiole, czas mi sie skonczyl.... ale siwa jablkowita klaczka zostanie mi na zawsze w pamieci :3

a jutro jade na rowerze z dziadkiem do stadniny , w ktorej sa same konie, a musze sie najpierw na kucach nauczyc, zeby od razu gleba tak bardzo nie bolala ale najpierw poogladam jak inni jezdza. W koncu moge codziennie jezdzic, bo do stajni mam niecaly kilometr

Jeździłam.Kiedyś....Na Aminie Już nie jeżdżę od czasu gdy zmarła

Jezu ... Thane - współczuje ! ja bym nie dała tak rady ... ale ona jest i zawsze będzie przy Tobie ! Tutaj - - w sercu