Język niemiecki w szkołach-co o tym sądzicie?

buahah, ja tam uważam że przywracają germanizację. naszczęście u mnie nie ma rosyjskiego, przynajmniej nie rusyfikują :>

Niemiecki?<3333333333333333

nienawidze niemca . oto dialog z nauczycieloą :
- nie bede tego czytać!
- odzywaj sie!... Czytaj!
- nie!
- zaraz pojdziesz do wychowawcy!
- germanizujesz mnie!

Jak jest angielski to nie potrzebny niemiecki, bo dzieciakom będzie się mylić ten z tym

Kocham niemiecki to najlepszy przedmiot w szkole <3333333333333333333333333

кoкo - ja tam bym chciala włoski *.* ♥♥

God, za dużo się o germanizacji nie wie, a się mówi..
Germanizacja to mimowolne nauczanie się języka niemieckiego, ich kultury i zwyczajów, najczęściej pod przymusem. To, że musimy się uczyc tego języka nie oznacza, że nas germanizują. To tak samo jak angielski-uczysz się, żeby nie miec problemów w życiu z dogadaniem się z obcokrajowcami. Przykładowa sytuacja:
Jedziesz do Niemiec, chociażby na wycieczkę. Jak wiadomo, jakoś z ludźmi trzeba się dogadac. Idziesz do sklepu i chcesz poprosic o coś do picia. Powiesz, że nie dałaś się zgermanizowac? Wyśmialiby Cię, o ile by zrozumieli. Niemiecki ma nam POMÓC, a nie zaszkodzic. Za parę(naście) lat docenisz to, że jednak ktoś Ci próbował pomóc z jego nauką.
Jeżeli tak bardzo nienawidzisz jednak języka, to mogłaś zawsze iśc do innej szkoły/klasy, która zamiast niego ma np. francuski.

no spoko spoko, ale jak tak wyrażam swoją opinię o niemieckim bo on mi jest njie potrzebny, moja babcia jest tłumaczem niemieckiego

Nienawidzę niemieckiego, zdecydowanie wole rosyjski i angielski.(Tak, zaraz zaczniecie sie czepiać że rosyjski jest tródniejszy, guzik prawda)

Kamil2010 napisał:

Kocham niemiecki to najlepszy przedmiot w szkole <3333333333333333333333333

Co nie?

Weźcie mnie nie dołujcie. Na lekcje niemieckiego w naszej szkole mówimy ,,obóz koncentracyjny" a na germanistkę (tak chyba nazywa się nauczycielka j. niemieckiego) ,,Hitler". Wystarczy że piśniesz i już masz punkty minusowe. Co jakieś 4 lekcje niezapowiedziane kartkówki i pały jak z wora... Makabra.

Niemiecki w szkole? Fajna rzecz, pod warunkiem, że dobrze go uczą... Do liceum szłam z myślą, że to mój ulubiony przedmiot, ale po 3 latach niemieckiego 5x w tygodniu zmieniłam zdanie. Tym bardziej, że nasza nauczycielka kładła ogromny nacisk na naukę wszystkiego, co w podręcznikach. Efekt był tego taki, że mieliśmy zadania pamięciowe typu 'co robiła jakaś tam laska w tygodniu' - trzeba było to wykuć na blachę i nawet nie można było opowiadać tego swoimi słowami, tylko tak, jak było w książce..
Poza tym, jestem zdania, że źle nas uczą języków i jeśli ktoś chce dobrze operować językiem to się go w szkole niestety nie nauczy. Pamiętam mnóstwo beznadziejnych trudnych słówek związanych np z degradacją środowiska -.-
A na ustnej maturze z niemieckiego poległam, bo brakowało mi podstawowego słownictwa...

(W sensie, nie że nie zdałam, bo zdałam pozytywnie, ale miałam tylko 13/30 punktów)

Aglyss napisał:

Weźcie mnie nie dołujcie. Na lekcje niemieckiego w naszej szkole mówimy ,,obóz koncentracyjny" a na germanistkę (tak chyba nazywa się nauczycielka j. niemieckiego) ,,Hitler". Wystarczy że piśniesz i już masz punkty minusowe. Co jakieś 4 lekcje niezapowiedziane kartkówki i pały jak z wora... Makabra.

Może cię tym zdziwię, ale też miałam bardzo wymagającą germanistkę, ale mimo wszystko same lekcje lubiłam. Była obrzydliwie wymagająca, w zasadzie nie było lekcji bez kartkówki / odpytywania (co więcej bywało i tak, ze specjalnie zmienialiśmy klasę, by każdy siedział 3m od drugiej osoby, na blacie tylko kartka i długopis). Każda próba ściągania to automatyczny numer 1 w dzienniku bez możliwości poprawy. Broń Boże powiedzieć coś nie na temat - od razu można było się pakować i wynosić za drzwi.
A mimo to kobitka naprawdę potrafiła nauczyć , co potem zaprocentowało na maturze (i na pisemnej - 92%, i na ustnej - 89%). I o dziwo, jakoś nikt jej nie nienawidził, po prostu przyjmowaliśmy to za fakt ze jest jaka jest i albo się z tym człowiek pogodził, albo zmieniał klasę z ang / fr. Poza tym miała olbrzymie poczucie humoru, a sprawiedliwa była aż do przesady. 3 na kartkówce, a uważałeś że powinieneś dostać 4? Ok, nie ma problemu - o ile potrafiło się to logicznie uzasadnić. Zadana praca domowa - można było nie napisać, pod warunkiem że przy odpytywaniu potrafisz coś powiedzieć.

Myślę, że angielski jest bardziej przydatny od innych języków. Jest to język międzynarodowy, dzięki któremu będziesz w stanie dogadać się w każdym kraju, w jakim się znajdziesz (w każdym razie w Europie). Patrząc jednak z praktycznego punktu widzenia, jak widzę tendencję na rynku europejskim i światowym, doszłam do przykrego wniosku, że może lepiej już teraz zacznijmy uczyć się chińskiego, zamiast niemieckiego, francuskiego czy innego języka. Z pewnością domyślacie się, o czym mówię...

Sakura, masz racje. Jeszcze trochę a wszyscy w Europie będą gadać po chińsku.

U mnie niemiecki był w czwartej klasie, bo kobiecie godzin zabrakło. Tylko jeden rok, w zasadzie nudów, a następny niemiecki jest w programie 1 gim...

Miałam j. niemiecki przez 3 lata liceum, ale nigdy nie lubiłam tego języka. Największym problemem były dla mnie zaimki. Der, die, das potrafiłam jeszcze dopasować do słów, ale zaimki: ain, einen, einer, etc. było dla mnie koszmarem.

Sakura, a ja się trochę nie zgodzę. Byłam na wakacjach w Hiszpanii, niby cywilizowany kraj, a w sklepach nie znają angielskiego... Może mój też nie jest najlepszy, ale wiem co to jest 'milk, chocolate' w przeciwieństwie do pań z mcdonalda sytuacja powtórzyła się kilka razy, nawet w markowych sklepach z butami/ciuchami. Prędzej rozumieli niemiecki. Pomijając tabuny Turków z którymi się gada po polsku

Także to nie jest tak, że po angielsku się wszędzie dogadasz... Koleżanka mojej mamy znała perfekt angielski, ukończyła jakieś tam kursy, certyfikaty i inne bajery. Po czym wyjechała do Anglii i musiała się uczyć prawie od nowa, bo tam rozmawia się zupełnie inaczej. I odwrotnie - wróciła do Polski, poszła na rozmowę kwalifikacyjną o pracę: facet powiedział jej, że jej angielski jest na bardzo niskim poziomie, a kobieta w Anglii 6 lat spędziła.

Edit: co do zaimków, to najśmieszniejsze jest to, że większość Niemców, zwłaszcza młodych w ogóle ich nie używa kolega był na wymianie z Niemcami, dwoił się i troił przy układaniu poprawnych zdań (zaimki, odmiany, szyk etc). A oni mówili tak byle jak, jakby się dopiero niemieckiego uczyli.

carrie, moja koleżanka ze studiów miała podobną sytuację, tyle że na stażu w Szkocji. Skończyła filologię angielską (równolegle z Administracją w mojej grupie) na poziomie magistra i wyjechała tam na staż. Po jego ukończeniu opowiadała mi, że znając perfect angielski uczony w Polsce, nie potrafiła dogadać się ze Szkotami. Najlepszą metodą nauki języka danego kraju jest uczenie się go na miejscu. Jak wyjadę do Szkocji, znając angielski w stopniu średnim (tyle, co uczyłam się w szkole) będę musiała posługiwać się językiem migowym, aby dogadać się ze Szkotami . Jeżeli chodzi o Brytyjczyków, to również słyszałam, że ich język 'wyewoluował' i nie posługują się już tymi wszystkimi zwrotami, których uczą nas w szkole czy na studiach. To, co u nas nazywa się j. angielskim jest co najwyżej jego starą wersją, nieużywaną już w W.B. Poza tym, obcokrajowca zawsze poznać po akcencie, a Polacy nie mają, niestety, tego akcentu, jakim posługują się Brytyjczycy i nawet, jeżeli będziemy uczyć się języka przez 10 lat, nigdy nie będzie to angielski, tylko coś angielskopodobne.

Z Niemcem się nie dogadasz, ja po 3 latach nauki, bylami kiedyś ledwo za granicą, coś tam 'wyszprechała', a gościu ię patrzy jak na idiotę 0.o Poi angielsku też nie. Gestykulacja działą.

szczezrze powiem tak, w rzyciu w liceum nie idę na niemiecki, ten język jest dla mnie za trudny. Ja nawet porządnie perfekta nie umiem -.-

Sakura, no właśnie o tym mówiłam ja w Hiszpanii przeważnie palcem na coś wskazywałam, także nie popisałam się znajomością żadnego języka.

Ale jak dla mnie niemiecki jest prostszy, ma łatwiejszą gramatykę, a rodzajniki można olać ;p

carrie17 napisał:

Sakura, no właśnie o tym mówiłam ja w Hiszpanii przeważnie palcem na coś wskazywałam, także nie popisałam się znajomością żadnego języka.

Ale jak dla mnie niemiecki jest prostszy, ma łatwiejszą gramatykę, a rodzajniki można olać ;p

No własnie. Można. Ale nie w naszej szkole. Jak tam pofajdaczysz rodzajniki, to masz pół punktacji w dół za wyraz

Heshette napisał:

Kamil2010 napisał:

Kocham niemiecki to najlepszy przedmiot w szkole <3333333333333333333333333

Co nie?

Też popieram <3

Może sie wypowiem, a więc:
Niemieckiego ja nie lubię ale sie go u czę bo kiedyś może się przydać ...

Szczerze powiem, że na początku niemiecki pasował mi bardziej niż angielski. Wszystko rozumiałam, mówiłam proste zdania. W II półroczu babka powiedziała, że musimy nadganiac materiał. I tu się zaczęło. Każe nam robic cwiczenia nawet nie tłumacząc, co mamy pisac i co to oznacza (jak ktoś się zapyta to ewentualnie raczy odpowiedziec). Ogólnie na lekcjach nikt nic nie wie, a pisze tak, jak jest w przykładach.
Od nowego roku mamy miec nową nauczycielkę. Może ona nas nauczy czegokolwiek. Najdziwniejsze jest to, że na koniec wychodzi mi 5, a nie umiem powiedziec podstawowych zdań..

Aglyss napisał:

carrie17 napisał:

Sakura, no właśnie o tym mówiłam ja w Hiszpanii przeważnie palcem na coś wskazywałam, także nie popisałam się znajomością żadnego języka.

Ale jak dla mnie niemiecki jest prostszy, ma łatwiejszą gramatykę, a rodzajniki można olać ;p

No własnie. Można. Ale nie w naszej szkole. Jak tam pofajdaczysz rodzajniki, to masz pół punktacji w dół za wyraz

No u mnie w liceum było to samo, każdy wyraz musiał być na swoim miejscu, wszystko dobrze odmienione, odpowiedzi 'wyuczone' - czyli słowo w słowo z podręcznika. ale jakoś to przeżyłam, ba, kobitka wystawiła mi 3 na koniec z samych dopików

Niemieckiego zaczęłam się uczyć w drugiej gimnazjum i wtedy nie narzekałam. Po tej drugiej klasie zbyt wiele nie wyniosłam, pierwsza nauczycielka poszła na macierzyński i dość długo nie mieliśmy lekcji nim znaleźli zastępstwo. W trzeciej klasie znów zmienili nam nauczycielkę i tym razem trafiła się nam kobieta wymagająca, ale jednocześnie potrafiąca nauczyć, więc nikt nie narzekał. Lekcje z nią wspominam bardzo miło.
Ten jeden rok konkretnego niemieckiego jednak mi nie wystarczył, żebym czuła się pewnie w tym języku, więc w LO wzięłam podstawy (czego potem żałowałam, gdy dowiedziałam się, że na kontynuacji przerabiają dokładnie ten sam podręcznik co my...). Nauczyciela miałam beznadziejnego i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Na lekcji robiliśmy banalne rzeczy z podręcznika, ale jego sprawdziany były chyba z kosmosu wzięte. Słówka, których nie mieliśmy na lekcji, zdania, których w ogóle nie przerabialiśmy, itd. Za literówkę w jednym wyrazie na całe zdanie od razu uwalał 0,5 punktu, z rodzajnikami dokładnie tak samo. Nawet z czegoś bardzo prostego potrafił zrobić coś niezwykle trudnego. Dwa lata musieliśmy się z nim przemęczyć, co mnie skutecznie zniechęciło do tego języka. W trzeciej klasie zmienili nam nauczyciela i zrobiło się od razu lżej i przyjemniej, choć nawet nie zdążyliśmy jednego działu przerobić. Widać gościu wiedział, że już nas niczego nie zdoła nauczyć w ciągu tej jednej godziny tygodniowo, która często wypadała. Jak musiałam wcześniej walczyć o 3 na koniec, tak liceum skończyłam z łatwo zdobytą 5. xD

ysz - niemiecki. dziś znowu miałam akcje z nauczycielką. ;
- kto nie ma pr. dom. ?

- pytam jeszcze raz : kto nie ma pr. dom. ?

-a kto ma pr. dom. ?
- napewno nie ja..
- ej, młoda, nie pyskuj bo zaraz pujdziesz do wychowawczynie. i zachowluj sie a nie.
- ysz ci szwabi
- jeszcze raz tak powiesz to pojde na policję za to ze mnie obrażasz!
- idź germanie
- dość tego, dostajesz dwie jedynki za prace na lekcji!
- liberum veto! ja nic nie zroobilam
- no własnie, nic nie robisz
- nie robie bo nie umiem dlatego ze nie umiesz uczyć
- ja umiem uczyc tylko tobie nie chce sie uczyc!
- germanizajce przywracają!

truskaweczkaa napisał:

ysz - niemiecki. dziś znowu miałam akcje z nauczycielką. ;
- kto nie ma pr. dom. ?

- pytam jeszcze raz : kto nie ma pr. dom. ?

-a kto ma pr. dom. ?
- napewno nie ja..
- ej, młoda, nie pyskuj bo zaraz pujdziesz do wychowawczynie. i zachowluj sie a nie.
- ysz ci szwabi
- jeszcze raz tak powiesz to pojde na policję za to ze mnie obrażasz!
- idź germanie
- dość tego, dostajesz dwie jedynki za prace na lekcji!
- liberum veto! ja nic nie zroobilam
- no własnie, nic nie robisz
- nie robie bo nie umiem dlatego ze nie umiesz uczyć
- ja umiem uczyc tylko tobie nie chce sie uczyc!
- germanizajce przywracają!

Dziwisz się, że nauczycielka jest wredna skoro tak się do niej zwracasz? Trochę szacunku dla starszych.