Witamy na Zagrodzie Mgły, największym, nieoficjalnym forum o Howrse! Wymień się pocztówką! Klik! Kanał na YT o Howrse - serdecznie zapraszamy! Klik! |
|
| "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sro Sty 02, 2013 9:21 am | |
| Wszędzie nazywasz się playbackjunkie? xD Ogz, to na gg napiszę :3 | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Czw Sty 03, 2013 8:06 am | |
| Nie wszędzie... XD Na Corneru jestem "Nieśmiertelna", na Howrse "Julis", na DoGGi "ToTheEnd", na MCR.com.pl "J.Way", na ThirtySecondsToMars.pun.pl "ToTheEnd"... Poczekaj... Na Howrse Cup "Poison", tak samo na Google. <33 Jestem wielologinowa. | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Sty 05, 2013 5:35 am | |
| Ah ta Twoja wielologinowość :> Na gg napisałam, nie wiem czy widziałaś :3 I jakby coś to pisz, bo ja na ogół na niewidoku jestem, soł.. c:
| |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Sty 05, 2013 10:28 am | |
| Też ciągle na niewidoku. >.< I widziałam, że pisałaś. ;3 | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Pią Lut 01, 2013 10:17 am | |
| OKAY.Wiedziałam, że będzie tak, jak z pisaniem na blogu... Kiedy myślałam, że to nie będzie znów ten "słomiany zapał", ale jednak. Prawdopodobnie tego nie dokończę. Zależy, czy będę miała ochotę... Nie, źle. Zależy, czy moja wena będzie miała ochotę. So... Do zobaczenia. | |
| | | Magiczna375 Już coś wie
Nick w grze : Magiczna375 Liczba postów : 179 Dołączył : 14/01/2013
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Lut 02, 2013 1:52 am | |
| Za bardzo się nie znam bo mało piszę,ale:
-trochę sucho.Są tam jakieś wydarzenia ale są one bez emocji. -robisz drobne powtórzenia. -to co wszyscy "Westchnęłam ciężko i sięgnęłam do natrętnego urządzenia, by go wyłączyć" powinnaś napisać by je wyłączyć
W następnych fragmentach postaraj się dodać uczucia i emocje.Żeby c o ś się tam działo. | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Lut 02, 2013 3:30 am | |
| - Cytat :
- Są tam jakieś wydarzenia ale są one bez emocji.
~ to był pierwszy rozdział, pierwsze rozdziały większości opowiadań w internecie są nudne. XDD Nie bój się, już raczej nie będę tego kontynuowała. ;] - Cytat :
- Robisz drobne powtórzenia.
~ kilka osób mi mówiło, raczej poprawiałam, chyba, że znów skleroza pozwoliła mi zapomnieć. >__< - Cytat :
- "Westchnęłam ciężko i sięgnęłam do natrętnego urządzenia, by go wyłączyć" powinnaś napisać by je wyłączyć
~ ja jeszcze tego nie poprawiłam?... o_O Skleroza boli, mocno. | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Nie Lut 24, 2013 11:16 am | |
| Dobrze... Wzięłam się w garść ostatnio i poprawiłam odrobinę pierwszy rozdział, a co ważniejsze - napisałam drugi. Trzeci w trakcie pisania. Przeczytajcie te dwa rozdziały i wskażcie błędy, a później powiedźcie, czy chcielibyście, bym to tu publikowała, czy może wcale na ZM nie publikować, czy może założyć blooga etc. ;> Rozdziały będą w oddzielnych postach. Pierwsza myśl rano? Oczywiście, że „szkoła”. Rubinowy budzik stojący na szafce nocnej obok mojego łóżka dumnie oznajmiał mi, że jest siódma rano. „Koniec spania!” – zdawał się wołać. Westchnęłam ciężko i sięgnęłam do natrętnego urządzenia, by je wyłączyć i delektować się zaistniałą w pokoju, niezmąconą niczym więcej niż moim oddechem ciszą. Odrzuciłam błękitną kołdrę, po chwili usiadłam na materacu łóżka i ziewnęłam tak potężnie, że aż łzy napłynęły mi do oczu. Odszukałam po omacku zielone kapcie, które wsunęłam później na stopy. Podczas tej czynności zdążyłam już ziewnąć kolejny raz. Przeczesałam delikatnie poplątane blond włosy, które sięgały mi prawie do połowy pleców; ich jasny kolor odziedziczyłam po mojej mamie. Nadal zaspana, rozejrzałam się po pokoju, zalanym blaskiem porannego słońca, które wpadało przez okno i w końcu wstałam. Otworzyłam drzwi małej garderoby wbudowanej w ścianę i zaczęłam szukać jakichś ubrań. Wybrałam materiałowe rurki w cytrynowym kolorze i szarą koszulkę z krótkim rękawem. Przechodząc obok komody zdjęłam z niej bransoletkę z czarnego rzemyku, na której wisiała zawieszka z kluczem wiolinowym. Nosiłam ją codziennie, była moją ulubioną bransoletką. W dodatku z racji czarnego koloru zawsze pasowała do ubioru, niezależnie, jakie kolory na sobie miałam. Nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz. Naprzeciw mojego pokoju znajdowała się łazienka, do której już po chwili weszłam do pomieszczenia. Ściany były pokryte bladobłękitną glazurą, a na podłodze, również pokrytej kafelkami, leżał jasny, puchaty dywan. Toaleta, wanna, umywalka i rama od lustra wiszącego nad nią były białe; szafka pod zlewem również. Wszystko miało zrównoważone barwy, było dopasowane do siebie. Małe, wysoko osadzone okno znajdowało się nad wanną. Podeszłam do lustra, odkładając ubrania na klapę toalety i spojrzałam na swoje odbicie. Z drugiej strony witała mnie dziewczyna z szarymi, niewyspanymi oczami, rozciągniętymi w uśmiechu malinowymi ustami, bladą twarzą z kilkoma prawie niewidocznymi piegami i małymi krostkami, otoczona jasnymi, skołtunionymi włosami. Sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam delikatnie rozczesywać blond kosmyki. Zabrało mi to kilka minut. Po tym nachyliłam się nad umywalką i ochlapałam twarz zimną wodą. Sięgnęłam po jaśminowy ręcznik, wytarłam twarz i odwiesiłam materiał z powrotem na haczyk. Zdjęłam koszulkę nocną i założyłam bluzkę. Sięgnęłam po żółte spodnie i naciągnęłam je na siebie. Odniosłam piżamę do pokoju i wróciłam po łazienki. Z szafki pod umywalką wyciągnęłam kosmetyczkę; wyjęłam z niej czarną gumkę do włosów i związałam jasne kosmyki w niskiego kucyka. Przejrzałam się znów w lustrze i znalazłam jeszcze w torebeczce bladoróżową pomadkę. Delikatnie podkreśliłam nią usta i odłożyłam ją do kosmetyczki, którą schowałam z powrotem do szafki. Moja poranna toaleta zawsze tak wygląda. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Swoją drogą, zawsze mi się podobał. Miał oliwkowe ściany, na jednej z nich - dokładniej: tej naprzeciw drzwi – widniały duże naklejki z ciemnozielonymi konturami kwiatów. Nad mahoniowym biurkiem wisiały dwa plakaty z moim ulubionym zespołem, All Time Low. Oprócz nich jest kilka z innymi zespołami, grającymi różne odmiany rocka. Lubię słuchać zróżnicowanej muzyki. Na krześle obrotowym przy biurku znalazłam czerwony plecak. Zeszyty i inne rzeczy potrzebne do szkoły zawsze szykuję sobie wieczorem, dzięki czemu rano nie muszę się tym martwić. Zerknęłam przelotnie na zegarek, postawiony na drewnianej komodzie. Już siódma trzydzieści dwa. Do szkoły mam około piętnastu minut, z łatwością zdążę; lekcje zaczynałam o ósmej piętnaście. Wyszłam z pokoju i przeszłam przez salon, po drodze żegnając się z mamą, trafiając na korytarz i drzwi wyjściowe. Z haczyka nad szafką z butami zdjęłam bluzę. Kiedy już ją założyłam wyjęłam fioletowe trampki. Był maj, nawet rano jest wystarczająco ciepło. Wyszłam z domu. Był nim jednopiętrowy budynek, pomalowany na beżowo. Idealnie wpasował się w spokojną Asilię. Było to małe miasto, położone w Ameryce. Dookoła miasta było dużo lasów i łąk, a ja miałam to szczęście, że zamieszkałam z rodziną na obrzeżach Asilii. Z kilku okien miałam ładny widok na krajobrazy. Ruszyłam się w końcu, kierując się do domu naprzeciwko mnie. Mieszkała tam moja najlepsza koleżanka, Clee. Zadzwoniłam do drzwi. Usłyszałam kroki, a w drzwiach stanęła jej starsza siostra z torbą zawieszoną przez ramię, chyba też się szykowała do szkoły. Pewnie pani O’Riley jest w pracy, jest architektem ogrodów. Widziałam kilka jej prac, były świetne. Kiedy Amy mnie zauważyła uśmiechnęła się przyjaźnie. – Clee! – zawołała ciemnowłosa w stronę schodów – Przyszła Ann! Zaraz po tym usłyszałam kroki na piętrze, po chwili na schodach pojawiła się drobna dziewczyna. Miała czarne włosy, podobne do Amy. Czternastolatka złapała prędko czarną torbę, która stała przy schodach i przerzuciła ją przez ramię. Ubrana była w zieloną bluzę bez zamka i ciemne dżinsy. Na stopach miała białe adidasy, trochę rozklejone. Uśmiechnęła się do mnie wesoło. – Hej! – przywitała się pogodnie. – Cześć – odpowiedziałam. – Idziemy? ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Kiedy odłożyłyśmy swoje torby pod klasą i usiadłyśmy obok drzwi podeszła do nas Hayley Stehl – niska, czarnowłosa dziewczyna z młodszej klasy. – Clee! Lyann! Widziałyście?! – wykrzyknęła, bardzo czymś przejęta. – Niedaleko szkoły ktoś założył ośrodek jeździecki! – Skąd to wiesz?... – zapytałam podejrzliwie. Clee już miała maślany wzrok. – Widziałam ogłoszenie przed wyjściem ze szkoły – odpowiedziała już trochę spokojniej. Nadal była podekscytowana. Po chwili rzuciła swoją torbę obok nas i usiadła naprzeciw. – Idziecie na pierwszą lekcję? Napisali, że jest darmowa! W tej chwili i ja miałam maślane oczy. Zawsze, odkąd byłam małą dziewczynką marzyłam, by usiąść w siodle i nauczyć się chociażby podstaw. Nigdy nie mogłam tego marzenia spełnić, bo nigdzie w Asilii nie było żadnych stadnin, mimo, że bardziej pasuje do niej określenie „małe miasto” niż „wieś”. – Pokaż mi to ogłoszenie! – zażądałam. Czarnooka wstała i złapała mnie za ramię, pomagając mi wstać. Po chwili pomogła też Clee i skierowała się w stronę wyjścia ze szkoły, przepychając się między uczniami. Dołączyłyśmy do niej i stanęłyśmy przed tablicą korkową, która była wypełniona wszelkimi ogłoszeniami. Stehl obrzuciła je wzrokiem, poszukując tej właściwej notatki. Po chwili podniosła rękę i wskazała na białą kartkę ze zdjęciem bułanego konia. Przymrużyłam oczy i zaczęłam czytać: „Uwaga! Nowo założona stadnina „Vento Stable” zaprasza! Oferujemy: - lekcje jazdy konnej: pierwsza darmowa, każda kolejna kosztuje 6.44 $; - kwaterunek koni: 322 $ za miesiąc (włączając wyżywienie i wizyty weterynarza...” Dalsza część mnie nie interesowała. Doczytałam tylko adres i numer telefonu, pod który trzeba zadzwonić, by umówić się na pierwszą lekcję i już byłam pewna, że muszę się nauczyć jeździć konno. – Posuń się! Clee, Hayley i ja zostałyśmy odepchnięte na bok. Zauważyłam rude loki i już wiedziałam, kto to jest... Louille Sanderson dołączyła do naszej szkoły, do starszej o rok klasy na początku tego roku szkolnego. Wcześniej nie wydawała się być taka wredna, jaka jest teraz. Jeszcze w październiku była nieśmiała i miła, ale kiedy przypodobała się innej żmii z równoległej klasy nie dają żyć innym dziewczynom. Wszędzie się wpychają i we wszystkim muszą być najlepsze. Piętnastolatka spojrzała na nas pogardliwym wzrokiem po przeczytaniu ogłoszenia. – Myślisz, że będziesz umiała jeździć? – prychnęła do Clee, jej ulubionej ofiary i roześmiała się szyderczo. – I tak będę lepsza! Od małej jeżdżę konno! – Ja też pewnie dłużej utrzymam się na koniu niż wy razem wzięte – dodała Charlotte Charles, mrużąc zielone oczy. Kolejna żmija, zupełnie jak Lou. – Wyprzedzimy was we wszystkim – utrzymywała, spoglądając na nas mściwie spod blond grzywki. Zaśmiały się złośliwie. Po chwili jednak Lou, widząc, że nic nie odpowiadamy prychnęła i odwróciła się, zarzucając rudymi włosami i oddaliła się wraz z nimi. Dopiero wtedy spojrzałam na Clee. Miała żądzę mordu wypisaną w szarych oczach. – Te dwie kretynki uważają się za lepsze od nas?! – wykrzyknęła, kiedy zniknęły na końcu korytarza. Kilka osób się na nas spojrzało. – Już my im pokażemy – zaprzysięgła. Po chwili rozbrzmiał dzwonek i musiałyśmy wrócić pod klasę i czekać na nauczycielkę od angielskiego. ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Kiedy wróciłam do domu od razu zapytałam mamę, czy będę mogła jeździć konno, a ona – ku mojemu wielkiemu, ale pozytywnemu zdziwieniu – odpowiedziała, że mogę spróbować swoich sił. Zastrzegła tylko, że będę płacić z własnej kieszeni, z czym nie będzie problemu; zawsze oszczędzam na tego typu potrzeby, odkładam każdą kwotę na później. Myślałam, że oszaleję z radości. Przeszłam się kilka razy dookoła mojego pokoju, żeby zużyć trochę energii. Trochę pomogło, ale nadal byłam pijana wesołością. Usłyszałam dźwięk wiadomości i sięgnęłam po telefon, leżący na biurku. Na ekranie migał napis „1 wiadomość od: Clee (:”. Otworzyłam ją i przeczytałam wiadomość: „Czesc. (: Twoja mama się zgodzila? Moja tak”. Odpisałam jej, że tak i dopisałam, że jestem umówiona na lekcję jutro, o szesnastej. „Ty tez? Chyba te lekcje beda grupowe”, odpisała po minucie. „Widocznie tak”, wystukałam na klawiaturze i wysłałam. Przez kilka minut pisałyśmy jeszcze do siebie, ale potem zabrakło mi pieniędzy na koncie. Po odrobieniu lekcji i włożeniu do plecaka podręczników i zeszytów od tych przedmiotów, które będę miała jutro włączyłam komputer i sprawdziłam, czy ktoś jest dostępny na skypie. „Użytkownik Haaileey jest dostępny”. Włączyłam odtwarzacz muzyki i napisałam do niej o tym, że będę mogła iść na pierwszą lekcję, a ona odpisała, że też idzie. I okazało się, że idzie o tej samej godzinie, co ja i Clee. Mam tylko nadzieję, że Lou i Charlotte nie będzie na tej samej lekcji, co my.
Ostatnio zmieniony przez PlaybackJunkie8 dnia Pią Mar 08, 2013 9:49 am, w całości zmieniany 5 razy | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Nie Lut 24, 2013 11:30 am | |
| – Nareszcie! Stoję tutaj od kilkunastu minut – zawołała Hayley, kiedy do niej podeszłam. Miała na sobie trochę za duże beżowe spodnie od jazdy konnej, dziwnie wyglądające w połączeniu ze zwykłą, zieloną bluzą. Spojrzałam na nią pytająco. – Co? – zapytała. Po chwili spojrzała po sobie i załapała, o co mi chodzi. – Aha, to! – powiedziała. – Dostałam kiedyś od kuzynki... Przynajmniej teraz się przydadzą. – Zaśmiała się. Ja miałam na sobie znoszone, miętowe spodnie, trochę poplamione w okolicach kolana i moje ulubione trampki. Poczekałyśmy chwilę na Clee, która powitała nas w lekko startych dżinsowych rurkach, a potem ruszyłyśmy w kierunku stadniny. Doszłyśmy do niej prawie pół godziny później. Była minuta lub dwie do szesnastej, więc byłyśmy prawie na czas. Pod wskazanym adresem znajdował się mały, drewniany dom. Obok niego dało zauważyć się stajnię, również z desek. Było słychać rżenie i liczne prychnięcia koni. Po kilku sprzeczkach, czy mamy na kogoś czekać, czy po prostu wejść i która ma zrobić to pierwsza, Hai ruszyła przed siebie i przeszła przez bramę, kierując się w stronę stajni. Poszłyśmy za nią. Okazało się, że wybór był trafny; przy ujeżdżalni, obok stajni stała grupka dziewczyn, otaczając jakąś ciemnowłosą kobietę o nieznanym wieku, Podejrzewałam, że miała około czterdziestu lat, na co nie wskazywał młodzieńczy blask w tęczówkach, ale co potwierdzały drobne zmarszczki w okolicach oczu. Zwróciła na nas wzrok i przestała mówić. – O, jesteście! – zawołała. – Clee O’Riley, Hayley Stehl, Lyannette Moore?... Kiwnęłyśmy wyłącznie głowami i podeszłyśmy do grupki. Zauważyłam coś, czego się obawiałam – proste, jasne włosy, które bez wątpienia należały do Charlotte. Szturchnęłam dziewczyny i szepnęłam: – Zobaczcie tylko, kogo przywiało. Porozglądały się po dziewczynach i zauważyły blondynkę, ubraną w drogie ubrania jeździeckie, o biało czarnym kolorze. Wiadomo, musi szastać pieniędzmi... – Szczęście tylko, że Louille nie ma. – Ann, nie ciesz się tak – zgasiła mnie Clee. – Jest jeszcze trochę czasu, Sanderson może jeszcze przyjść. Hayley usłyszała nas i dodała ze zgrozą: – Nie kraczcie tak, bo wykraczecie. Kiedy stałyśmy już obok pani, która pewnie będzie prowadzić lekcję, jak na zawołanie czterdziestolatka odezwała się: – Och, jest też Louille Sanderson! Podejdź, wyjaśniam właśnie, co będziemy robić na pierwszej lekcji! Razem z Clee i Hayley westchnęłyśmy istnie cierpiętniczo. „Jeszcze jej tutaj brakowało!”, pomyślałam. – Na pierwszej lekcji dowiecie się, jak wsiada się na konia, jak trzyma się wodze i jaka jest prawidłowa postawa – zaczęła tłumaczyć instruktorka, kiedy Lou, oczywiście, w ciuchach jeździeckich z drogiego sklepu stanęła obok Charlotte. – Ale, jeśli szybko załapiecie podstawy to może zdążymy przejść do kłusa jeszcze dziś... Ach, tak, wypadałoby się jeszcze przedstawić. Nazywam się Vivian Crouise, jestem waszą nauczycielką i jednocześnie właścicielką tej stadniny. Mam kilkuletnie doświadczenie w uczeniu jazdy konnej – dodała. Miała przyjazny, ciepły głos. Wydawała się być materiałem na instruktorkę jazdy. Mam nadzieję, że będzie cierpliwa, bo za dobrze pewnie mi nie pójdzie. – Dobrze. Teraz przejdźmy do stajni, zapoznacie się z końmi. – Skierowała się w stronę drewnianego budynku. Poszłyśmy za nią. W czasie drogi podeszła do mnie nieznana mi dziewczyna. Miała ciemną skórę, czarne włosy i czekoladową barwę tęczówek. Dałabym jej czternaście lat. – Cześć, nazywam się Esther Houston – przedstawiła się. Odpowiedziałam na jej powitanie i również powiedziałam, jak się nazywam. Nie zdążyłyśmy długo uciągnąć rozmowy, bo doszłyśmy już do stajni. Naliczyłam dziewięć boksów. Dość dużo, jak na małą stadninę. Vivian przedstawiła nam czworonogi; pierwszym był szetlandzki kucyk, biały w rude łaty, nazywał się Joy. Miał dopiero trzy lata. Zaraz po Joy przedstawiona została siwa klacz, mająca grzywę jak koń luzytański, Orsay. Potem kary, wysoki i potężny wałach z białymi skarpetkami, imieniem Therapy. Od razu skojarzył mi się z piosenką mojego ulubionego zespołu; mieli piosenkę o takim tytule, właśnie dzięki niej zakochałam się w All Time Low. Po Therapy nadszedł czas na siwą klacz, o ładnym imieniu, pasującym do jej wyglądu – Ghost. Później przedstawiony został kasztanowy ogier, Unbroken. Następnie dwie kare klaczki, jedna z białą gwiazdką na czole, a druga całkowicie czarna. Zwały się Venom i Anarchy. Vivian powiedziała, że te imiona całkowicie do nich pasują – były najbardziej energicznymi czterokopyntmi w tej stadninie. Po nich przyszedł czas na młodą, gniadą klacz, chyba jedynego rasowego konia z całej stajni, pomijając Joy. Była holsztynem, nazywała się Lullaby. Potem była siwa, dość wysoka klacz, Florence. Vivian pokazała nam jeszcze siodlarnię. Każdy koń miał własny kołek, na którym powieszone było siodło z czaprakiem i haczyk, na którym wisiała uzda. Obok nich była szafka z sześcioma toczkami. Charlotte i Louille miały własne, więc odmówiły, kiedy instruktorka je rozdawała. Dostałam szary, z kokardką z tyłu. Kiedy Vivian powiedziała, że za chwilę pokaże nam, jak przygotowuje się konie do jazdy poczułam, że przyśpiesza mi tętno. Byłam podekscytowana wizją jazdy konnej. ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Vivian przydzieliła pod moją opiekę Florence, Clee dostała Lullaby, Hayley – Venom. Esther będzie opiekowała się Anarchy, Charlotte miała Orsay, a Ghost została przydzielona do Sanderson. Już współczuję tym dwóm koniom... Lou nie wiedziała nawet, jak ma rozczesać grzywę Ghost... Po wyczyszczeniu koni – kopyta wyczyściła im Vivian – instruktorka zaprowadziła nas na ujeżdżalnię. Sama prowadziła za uprząż dumnego Therapy. Kazała nam zostać przy wejściu, usiadła na grzbiecie Therapy (co mi wydawało się niemożliwe, ale ona wskoczyła na niego jednym susem) i pokazała nam prawidłową postawę w siodle. – Pięty nisko, kolana przy siodle, proste plecy, lekko zgięte łokcie – wyliczała. – Wzrok przed siebie, pierś do przodu – dodała na koniec. Zeskoczyła z karosza i przywiązała go za wodze do ogrodzenia padoku. Na pierwszy ogień poszła Charlotte. Vivian kazała jej wejść na Orsay. Młoda Charles miała lekkie problemy, ale za trzecią próbą w końcu usiadła w siodle. Przez chwilę dało się zauważyć, że była przestraszona wysokością, na jakiej się znalazła; szybko się opanowała, pewnie przypominając sobie, że ja, Clee i Hayley wszystko widzimy. Vivian powtórzyła jej podstawowe zasady prawidłowej postawy, a Charlotte dostosowała się do nich. Jedynie ciągle zerkała w dół z przestrachem. Po Charles nadszedł czas na mnie. Kiedy wskoczyłam na Florence od razu spełniłam wymogi, nie czekając, aż Vivian je powtórzy. Nie byłam przestraszona wysokością. Flo była wysokim koniem, ale nie za bardzo się bałam. Tak samo poszło Esther, Clee i Hayley. Louille panikowała na Ghost, koń był nią zirytowany. Sanderson uspokoiła się po dwóch minutach. Widocznie mocno jej zależało na tym, żeby pokazać, że jest lepsza. Vivian weszła z powrotem na Therapy. Lekcja zaczęła się od pokazania sposobu trzymania wodzy i kierowania koniem – i wodzami, i łydkami. Po kilku udanych próbach wypchnięcia konia do stępa Vivian kazała nam zrobić kilka okrążeń dookoła ujeżdżalni stępem. I na tym się skończyła lekcja; nie zdążyliśmy zaliczyć jeszcze kłusa. ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wracałam do domu razem z Hai i Clee. Od Esther dostałam login na skypie, obiecałam jej kiedyś się odezwać. Vivian powiedziała, że następne lekcje będą po trzy osoby w grupie. Kiedy trafiłam w końcu do domu byłam zmęczona, a zegarek wskazywał dopiero osiemnastą dwadzieścia. Jeszcze mama zatrzymała mnie w salonie. – Jak było na lekcji? – zapytała, chyba po prostu z grzeczności. – Nieźle. Idzie mi jakoś normalnie – odpowiedziałam niechętnie. – Sanderson i Charles były w naszej grupie – poskarżyłam się. – To te niemiłe dziewczyny? – Mama prawdopodobnie ich nie znała, skoro nazywała je tylko „niemiłymi”. – One nie są „niemiłe”, one są złośliwe. – Nic więcej nie powiedziałam. Poszłam do kuchni. Jak prawie cały dom, była umeblowana schludnie, nie przesadnie. Elektronika typu piekarnik, mikrofala była biała, a lady i szafki były z ciemnego drewna. Podłogę pokrywało ciemne linoleum, a ściany były od połowy w dół przykryte panelami. Na środku stał mały stół z czterema krzesłami, chociaż zazwyczaj i tak używane były tylko dwa... Kiedy miałam dziesięć lat moi rodzice rozwiedli się, zostałam sama z mamą. Brakuje mi taty, był porządnym rodzicem, podobno zdradził mamę. Zresztą, rodzicielkę kocham tak samo mocno, jak jego. Dobrze, że nie musiałam wtedy wybierać między nimi, bo wtedy nie byłoby za lekko. Tata czasami nas odwiedza, razem z narzeczoną, Estelle. Była niską kobietą o wesołym, miłym wejrzeniu piwnych oczu, szczupłą, z ciemnymi włosami i ciemną cerą. Lubiłam ją, mama zresztą też; były nawet dobrymi przyjaciółkami. Często nas odwiedzała. Miała też córkę, miała trzynaście lat. Nazywała się Yessebell, miała ciemnie włosy, podobne do Estelle, miała wyraz oczu jak ona, ale barwa jej tęczówek była inna, niż jej mamy. Miała zielono-niebieskie. Jej karnacja również była inna, niż jej rodzicielki, miała jasną skórę... Ogólnie wyglądała tak, jak zawsze jak chciałam wyglądać. Lubiłam ją, chociaż była ode mnie inna. Słuchała reggae, interesowała się wężami, których ja szczerze się bałam (od czasu, kiedy zaskroniec ukąsił mnie w stopę), czytała książki inne, niż jej rówieśnicy. Nie tolerowała powieści fantastycznych ani podobnych, zawsze stawiała na psychologiczne i obyczajowe. Czyli, ogółem mówiąc była zupełnie inna ode mnie. Podeszłam do lodówki i zaczęłam szukać sera, zabierając przy okazji masło i znalazłam chleb. Zrobienie kanapki zajęło mi krótką chwilę. Potem poszłam do pokoju, jedząc i odrabiając jednocześnie zadania domowe. Kiedy skończyłam, przygotowałam podręczniki i zeszyty na jutrzejsze lekcje. Potem na kilka minut włączyłam komputer, zwyczajowo już uruchamiając odtwarzacz muzyki. Wybór padł na All Time Low – Therapy, piosenka pasowała do dnia. W końcu, stadnina posiada konia o tym imieniu. Nikogo nie było na skypie, więc po upływie kilku minut spędzonych na przeglądaniu stron internetowych wyłączyłam komputer. Wyciągnęłam piżamę i poszłam do łazienki.
Ostatnio zmieniony przez PlaybackJunkie8 dnia Pią Mar 08, 2013 9:48 am, w całości zmieniany 2 razy | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Nie Mar 03, 2013 9:54 am | |
| Trochę późno się zabrałam za czytanie, ale ode mnie tyle: Rozdział 1 - Cytat :
- ...niezmąconą niczym więcej niż moim oddechem ciszę.
Nie powinno być 'ciszą'? - Cytat :
- ...już po chwili weszłam i weszłam do pomieszczenia.
Weszłam i weszłam? xD - Cytat :
- Z szafki pod umywalką wyciągnęłam kosmetyczkę; wyjęłam z niej czarną gumkę do włosów i związałam je w niskiego kucyka
Te gumki związałaś w kucyk? - Cytat :
- Pewnie pani O’Riley jest w pracy, jest architektem ogrodów. Widziałam kilka jej prac, były świetne
Jak już zaczęłaś myśl, to byś napisała coś więcej. Tak nagle, znikąd wzięte zdanie o pani O'Riley tam nie pasuje. Rozdział 2 - Cytat :
- Miała na sobie trochę za duże beżowe spodnie od jazdy jeździeckiej
Nie znam się na tym, ale chyba spodnie do jazdy konnej albo spodnie jeździeckie... raczej nie spodnie od jazdy jeździeckiej xD - Cytat :
- Obok niego dało zauważyć się stajnię, również z desek. Dało się słyszeć rżenie i liczne prychnięcia koni.
Powtórzenie - Cytat :
- ...wdrapała się na Therapy (co mi wydawało się niemożliwe, ale ona wskoczyła na niego jednym susem)
Jeśli się wdrapała, to chyba nie szło jej to najlepiej, więc to się jakby kłóci z wskoczeniem jednym susem. - Cytat :
- I na tym się skończyła lekcja; nie zdążyliśmy zaliczyć jeszcze kłusa.
Nie przypadkiem 'kłusu' - Cytat :
- Elektronika typu piekarnika, mikrofali była biała
Elektronika typu piekarnik, mikrofala były białe | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Wto Mar 05, 2013 12:39 pm | |
| POCZEKAJ. O_O Naprawdę napisałam "jazdy jeździeckiej"? Ojezu. XDD Wszystko poprawione, prócz "kłusu". W wordzie mi podkreślało i kazało zmienić na "kłusa", a tutaj podkreśla mi "kłusu" i każe napisać "kłusa". XD Mam dylemat. | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Wto Mar 05, 2013 2:11 pm | |
| Mi w sumie też podkreśla 'kłusu', ale to brzmi jakoś bardziej po polsku. No nic, może się mylę. 'Jazda jeździecka' i tak rządzi xD | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sro Mar 06, 2013 8:50 am | |
| Jezu, nie wiem, o czym wtedy myślałam, ale to jest straszne. XD "Jazda jeździecka"... Powiedz, że to nieprawda. XDD | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sro Mar 06, 2013 9:12 am | |
| | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sro Mar 06, 2013 9:44 am | |
| Wredna. :< // Postaram się wypocić trójkę za jakiś czas. ^^ | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sro Mar 06, 2013 11:00 am | |
| E tam wredna, no może trochę :3 Pisz szybko, chcę więcej śmiesznych błędów ^_^ | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Nie Mar 10, 2013 8:25 am | |
| – Hayley! Jak to masz złamaną rękę? – pytałyśmy z Clee. Brunetka rano przyszła do szkoły z gipsem. Od razu poszłyśmy do niej, atakując pytaniami. – Nie złamaną, tylko pękniętą – poprawiła Stehl z irytacją. – Pęknięcie, a złamanie to duża różnica! Westchnęłam lekceważąco. My się martwimy, a ta wyskakuje z takimi spostrzeżeniami. Chociaż... Powtarzała to dwa razy, chyba miała prawo, żeby się zirytować. – Jeden pies! – wykrzyknęła blondwłosa, ku cichym prychnięciu Hai. – Co zrobiłaś? – Nic nie zrobiłam... Poza zjeżdżaniem na poręczy schodów – powiedziała, niby niewinnie. – Tak się złożyło – ciągnęła z miną i tonem głosu niewiniątka. – Boże! Hai, tobie na starość odbija – oceniłam. Czarnowłosa zrezygnowała z niewinnej twarzy i spojrzała na mnie, niby urażona. Powstrzymałam śmiech i dodałam: - Co się tak patrzysz? Stwierdzam fakty. – A za to ty na starość głupiejesz – odparła w ramach odwetu Hai. Clee tylko spoglądała na nas i śmiała się w najlepsze. – Okay, uznajmy, że im jesteście starsze, tym lekkomyślniejsze! – O’Riley lubi kompromisy tylko wtedy, kiedy jej nie dotyczą. Hayley zrobiła buńczuczną minę, ale nic więcej nie powiedziała; trzepnęła mnie jedynie zdrową ręką w ramię. Pomyślałam chwilę. Pięć dni temu miałyśmy lekcję jazdy konnej... Hayley teraz nie będzie mogła jeździć konno! Po jakimś czasie ciszy odezwałam się: – Wiesz, że nie będziesz na razie mogła jeździć konno, nie? Stehl westchnęła cierpiętniczo i potwierdziła skinieniem głowy. Zrobiło mi się na chwilę jej szkoda. Ale i tak nasze początkowe przypuszczenia były nietrafione, bo kolejne lekcje będziemy mieć oddzielnie; Vivian powiedziała mi, że następne nie są już grupowe. – Ale nie myślcie, że kiedy zdejmą mi gips to będę w tyle – zaznaczyła nieskromnie. – Dogonię was w ciągu dwóch lekcji! – zawołała dumnie. – Tak, tak – potwierdziłam ironicznie – Tylko się nie zmęcz. Kiedy czarnooka otwierała usta, żeby się odgryźć zadzwonił dzwonek. Mina Stehl mówiła tylko „Jeszcze nie skończyłam!”. Miała taki śmieszny wyraz twarzy! Zaśmiałam się z niej, co udzieliło się O’Riley. Hai po chwili utrzymywania za wszelką cenę pozorów powagi roześmiała się wesoło, czekając, aż tłok na korytarzu zelżeje. Pewnie gdyby chciała przepchać się przez rzekę uczniów, ci pewnie poturbowali jej i tak zmizerniałą rękę. ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wreszcie skończyła się ostatnia lekcja. Na szesnastą trzydzieści byłam umówiona do stajni. Kiedy wróciłam do domu było już około dziesięciu minut do piętnastej. Zostawiłam plecak w pokoju i, zabierając ze sobą te same spodnie, które miałam przedtem, przeszłam do łazienki. Szybko wzięłam prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Związałam jasne kosmyki w niski kucyk, żebym mogła później łatwo założyć toczek. Użyłam mojej ulubionej, delikatnej pomadki i wróciłam do pokoju po szczęśliwą bransoletkę z kluczem wiolinowym. Zawsze nosiłam ją wszędzie, miałam to już zakodowane w porządku dnia. Spojrzałam na zegarek. Parę minut do szesnastej. Prędko wyszłam z pokoju, a kiedy zatrzymałam się przed drzwiami prowadzącymi na podwórze i założyłam bluzę oraz fioletowe trampki. W pośpiechu zapomniałam telefonu, więc wróciłam biegiem do pokoju i schowałam go do kieszeni miętowych spodni. Wróciłam na korytarz i wybiegłam truchtem z domu, zwalniając trochę tempo na chodniku. Ruszyłam prędko w stronę prowadzącą do stajni. ~~~~~~~~~~~~~~~~~ – Pięty w dół! – zawołała do mnie Vivian. Szybko zatrzymałam kłusującą Florence i poprawiłam to, na co instruktorka zwróciła mi uwagę. Uczyłam się anglezować, ale przy tym nogi latały mi na wszystkie strony, a pięty podnosiły w górę. Do tego na początku odrobinę przechylałam się do przodu, ale już to zwalczyłam. Jeździłam już od ponad godziny, więc pewnie zostało mi kilkanaście minut. Pierwsza lekcja trwała godzinę, ale Vivian powiedziała mi, że następne będą obejmowały półtorej godziny. – Nie zatrzymuj się, Lyannette – dodała. – To niepotrzebne, poradzisz sobie z tym w kłusie. Ruszaj – poleciła. Szturchnęłam klaczkę w boki łydkami, a ona posłusznie przyśpieszyła do kłusa. Znów zaczęłam anglezować, nieco pewniej niż poprzednio, łatwo odnajdując wspólny rytm z siwą. Starałam się ciągle utrzymywać kontakt nogami z jej bokami, jednak czasami się nie udawało. Niechcący szturchnęłam ją drugi raz łydką w bok, siadając w siodle po to, żeby spuścić pięty niżej. Florence chyba odebrała to źle, gdyż... Klaczka podskoczyła delikatnie. W jednej sekundzie poczułam ogromny strach. Poczułam, jak koń zmienia rytm. Florence już nie kłusowała. Biegła zupełnie innym chodem, którego jeszcze nigdy nie miałam przyjemności poznać, poczuć ani zobaczyć. Gdy zaczęła biegnąć nieznanym mi rytmem, ze strachu zwiotczały mi ręce, nogi zaczęły skakać na wszystkie strony i podskakiwałam niekontrolowanie w siodle, wypychana jej krokiem. W jednej sekundzie puściłam przypadkiem wodze, jednocześnie słysząc jakby przytłumiony krzyk Vivian: „Nie! Florence! Prr!”. Bez oparcia w nogach złapałam za siodło, ale długo nie wytrzymałam. Zdążyłam jeszcze cicho, urwanie krzyknąć, zanim poczułam, jak stopy wypadły mi ze strzemion. Byłam kompletnie przerażona i zaskoczona. Przez te kilka sekund zdążyłam poczuć, jak gwałtownie przyśpiesza mi tętno i oddech. Chyba nigdy w życiu tak się nie bałam. Złapałam się znów za siodło. Zdążyłam wydobyć z siebie wrzask, kiedy palce wyślizgnęły mi się spod siodła. Po chwili zorientowałam się, że tracę jakiekolwiek oparcie. Zapiszczałam cicho i poczułam, że przechyliłam się w prawo, w stronę, po której stało drewniane ogrodzenie. Lewa noga przefrunęła nad siodłem. Znów usłyszałam Vivian, wołającą: „Flo! Prrr! Och, nie!”. Nie zdążyłam już pisnąć ani krzyknąć, kiedy poczułam prędki kontakt z ziemią i czymś jeszcze... To był płot. Uderzyłam o niego toczkiem dość mocno; w jednej chwili krzyki instruktorki ucichły, wszystkie dźwięki z otoczenia zniknęły. Widziałam mroczki przed oczami. Kiedy ciemność prawie całkowicie zasłoniła mi widok, poczułam, że ktoś przebiega obok, dotykając mojego ramienia. – Ann! – Usłyszałam przytłumiony krzyk. Po chwili usłyszałam jeszcze inne dźwięki, takie, jak ćwierkanie ptaków, konie ze stajni i wesołe okrzyki dzieci, mieszkających niedaleko. Wzrok też wrócił. Zauważyłam twarz Vivian blisko mnie. Patrzyła na mnie z zaniepokojeniem. – Słyszysz mnie? Nic ci się nie stało? – pytała. Wyrwało mi się ciche „och”. – N... Nic chyba... Mi nie jest, p-proszę pani – wyjąkałam z trudem. Mimo uderzenia głowa bolała mnie tylko odrobinę, pewnie ciągle byłam w szoku. – Jesteś pewna? – dopytała. – Coś cię boli? – Głowa, ale tylko tro... Tylko trochę – odpowiedziałam. Byłam nadal trochę zdziwiona, ale strach zniknął. Po chwili zaczęłam myśleć trzeźwiej. Zaniepokoiłam się i zapytałam: – Gdzie jest Florence? Vivian rozejrzała się, zatrzymując w pewnym momencie wzrok na czymś dłużej, po czym wróciła spojrzeniem do mnie. – Zatrzymała się przy stajni – odpowiedziała spokojnie. Zdjęła delikatnie toczek z mojej głowy, odkładając go na bok. – Chyba nie masz nigdzie rany, nie widzę krwi... – Złapałam się za głowę. Nie bolała przy dotyku, ale nadal odczuwałam pewien ból. Zelżał jednak od momentu, w którym się uderzyłam. – Nie masz żadnej rany, ale może będziesz miała wstrząśnienie mózgu... Gdybyś wymiotowała albo coś to powiedz rodzicom, że mają cię zawieźć do lekarza – poleciła. – Jak spadłam z Flo, poczułam się dziwnie, prawie nic nie słyszałam, było mi słabo... Przez chwilę nic nie widziałam... – To możliwe, że przez strach. Nie musisz się bać, to nie jest koniecznie wstrząśnienie, może było ci słabo ze strachu – uspokajała mnie. Siedziała przy mnie jeszcze kilka minut, aż w końcu postanowiłam wstać. Ból na chwilę powrócił, ale po kilkudziesięciu sekundach minął. Vivian podała mi toczek. – Na dziś to już koniec, nie zdążymy już niczego zrobić. – Posłała mi ciepły uśmiech, podnoszący na duchu. Poszła po Florence razem ze mną. Klacz chodziła po stajni, widocznie zniecierpliwiona. Pogłaskałam ją po szyi, a Vivian podała mi wodze i odprowadziła ją razem ze mną do miejsca, w którym czyściło się konie. Przywiązałam ją do słupka i rozsiodłałam. Vivian zajęła się zdjęciem uzdy i szybkim założeniem na jej miejsce kantara, by siwa nie mogła uciec. Właściwie, jak wtedy na nią spojrzałam i pomyślałam, że spadłam z takiej wysokości... Zaśmiałam się cicho. Poklepałam klaczkę po szyi i odprowadziłam ją do jej boksu, trzymając ją za kantar. Siodło i reszta ekwipunku została na belce, tam, gdzie rozsiodłałam Florence. Kiedy już zamknęłam za nią drzwi, jednocześnie słysząc, jak szeleści sianem wróciłam do Vivian. Zabrałam siodło, trzymając je na boku, tak, jak nauczyła mnie instruktorka i zaniosłam je razem z resztą sprzętu do siodlarni. Odwiesiłam wszystko na miejsce, a ciemnowłosa schowała mój toczek. Kiedy już się z nią pożegnałam, płacąc też za lekcję i na następny trening wybrałam wtorek, stwierdziłam, że mimo tego, iż jazda zakończyła się upadkiem to jest to miło spędzony czas. „Cóż... Bransoletka tym razem nie pomogła”, pomyślałam rozbawiona.
------------------- Aha, na wszelki wypadek mówię - kiedy postacie się wypowiadają, staram się nadać im wypowiedziom lekki, typowo mówiony styl. Dlatego - nie rzucać we mnie czym popadnie za powtórzenia w wypowiedziach! :> LAY, KOREKTORZE OD ŚMIESZNYCH BŁĘDÓW, DAJESZ! XDD
Ostatnio zmieniony przez PlaybackJunkie8 dnia Wto Mar 12, 2013 12:29 pm, w całości zmieniany 2 razy | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Nie Mar 10, 2013 10:23 am | |
| - Cytat :
- Clee tylko spoglądała na nas i śmiała w najlepsze.
Brakuje 'się' przy 'śmiała' - Cytat :
- Okay, uznajmy, że obie jesteście im starsze, tym lekkomyślniejsze!
'Okay, uznajmy, że im jesteście starsze, tym lekkomyślniejsze' Trochę przestawione, wybacz, jeśli to się liczy do tego komentarza o wypowiedziach. - Cytat :
- Pospiesznie wyszłam z pokoju, a kiedy zatrzymałam się przed drzwiami prowadzącymi na podwórze i założyłam bluzę oraz fioletowe trampki. W pośpiechu zapomniałam telefonu
Może to nie jest powtórzenie, ale za dużo tam tego pośpiechu. - Cytat :
- Szybko zatrzymałam kłusującą Florence i poprawiłam to, na co zwróciła mi uwagę
Ta Florence zwróciła uwagę? - Cytat :
- Zdążyłam wydobyć z siebie niegłośny wrzask
Niegłośny wrzask? Jak nie był głośny, to nie był to wrzask. - Cytat :
- ...w stronę, po której stał drewniane ogrodzenie.
Mała literówka, powinno być 'stał o - Cytat :
- Mimo uderzenia głowa bolała mnie tylko odrobinę, pewnie ciągle byłam w szoku.
Pewnie? To ona sama nie wie? - Cytat :
- Kiedy już się z nią pożegnałam, płacąc też za lekcję i ustalając, że we wtorek będzie następna,. stwierdziłam, że mimo tego, że jazda zakończyła się upadkiem to jest to miło spędzony czas.
1. Między 'następna' i 'stwierdziłam' jest i kropka i przecinek xD 2. W tym fragmencie jest za dużo 'że'. 3. Może zamień 'jest' na było, bo całe zdarzenie się już stało i bohaterka mówi o wszystkim w czasie przeszłym. Wybacz, jeśli wytykałam Ci takie rzeczy, które mogły zostać i pewnie nikt by na to nie zwracał uwagi. I wiedz, że w tym rozdziale nie było takich śmiesznych błędów xD | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Pon Mar 11, 2013 10:52 am | |
| Okay, jako-tako poprawione, tylko z tym "że" nie za bardzo dałam radę. >_< | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Pon Mar 11, 2013 12:13 pm | |
| Wiesz co, może tak: 'Kiedy już się z nią pożegnałam, zapłaciłam za lekcję i na następną wybrałam wtorek, stwierdziłam, że mimo upadku był to miło spędzony czas.' Nie wiem czy nie za bardzo zmodyfikowałam, ale co Ty na to? | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Wto Mar 12, 2013 12:28 pm | |
| A może: "Kiedy już się z nią pożegnałam, płacąc też za lekcję i na następny trening wybrałam wtorek, stwierdziłam, że mimo tego, iż jazda zakończyła się upadkiem to jest to miło spędzony czas"?... Dzięki. :3
Ostatnio zmieniony przez PlaybackJunkie8 dnia Pią Mar 15, 2013 2:40 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Wto Mar 12, 2013 12:45 pm | |
| No i pięknie ;3 I nie ma za co | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Pią Mar 15, 2013 3:07 pm | |
| Layzy albo ktoś inny - potrzebuję szybkiej pomocy. Mam straszną zawiechę z weną i pomysłami na fabułę, więc proszę o jakieś wskazówki. Od razu zastrzegam, że nie będzie dużo opisów lekcji, bo dawno nie jeździłam i kompletnie zapomniałam wszystkiego, czego się nauczyłam. Chodzi mi o jakieś fajne akcje, nie powiem, że wezmę wszystkie; wybiorę te, które łatwo będzie mi napisać. Autorzy najlepszych pomysłów otrzymają Krew Meduzy. | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Pią Mar 15, 2013 3:31 pm | |
| Hahha, na samym początku takie 'Layzy' xD Ale miałaś jakiś ogólny pomysł na fabułę, że np. ta Lyann (dobrze pamiętam?) idzie na tę lekcję, spada z konia potem.. powiedzmy, że spotyka chłopaka i są razem, potem się rozchodzą, a potem do siebie wracają? Czy raczej improwizowałaś i pisałaś to, co aktualnie Ci do głowy przyszło? | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Mar 16, 2013 2:53 am | |
| No, miałam coś tam sobie rozpisane, ale uznałam, że banalne i do kosza z tym. XD | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Mar 16, 2013 5:35 am | |
| To może napisz mniej więcej, co to miało być, to coś się z tego wymyśli. | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Mar 16, 2013 11:51 am | |
| To miało być tak, że ona się uczy te kilka lekcji, ale nie mam ochoty na opisywanie ich. A po tych kilku lekcjach miała pojechać "w teren" na Therapy, potem z niego zlecieć i mieć jakiś poważny wypadek. Po wypadku miała mieć zakaz na konie od matki (zupełnie jak ja. -.-), mimo to chodziłaby do stajni mówiąc, że idzie do Clee/Hai... Potem coś myślałam, że mogłoby być tak, że Vivian zaproponuje jej pracę w stajni w zamian za kolejne lekcje. Ann będzie udawała, że dostała pracę w ogrodzie u jakiejś sąsiadki, a tak naprawdę jeździłaby konno... I dalej nie miałam pomysłów. Myślałam, żeby zrobić tak, że kiedyś pojedzie na jakieś zawody dla początkujących w skokach, wmawiając matce wycieczkę szkolną i wróci z nagrodą za trzecie miejsce, a matka się przekona i będzie mogła jeździć. I na tym miał być koniec opowiadania. | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Sob Mar 16, 2013 5:04 pm | |
| No to generalnie masz na to pomysł.
Jeśli chcesz wiedzieć o czym ja myślałam to proszę. Ja osobiście widziałam taki moment, że Ann jedzie na zawody, po czym nagle, tak w jednej chwili, traci przytomność i okazuje się, że to od jej pierwszego upadku z Florence i ma... coś z głową xD Samo 'ma coś z głową' nie brzmi dobrze, ale jakby ta wizja Ci się spodobała, to by się znalazło na to jakiś medyczny termin. Matka zabrania jej jeździć konno, co jest raczej oczywiste. Ann nie może się z tym pogodzić, bo to była jej pasja. Próbuje namawiać matkę na powrót do jazdy konnej, ta po pewnym czasie się zgadza. Ann przed powrotem do lekcji była pozytywnie do tego pomysłu nastawiona, ale, gdy ma już wsiąść na konia ogarnia ją strach i traci do tego wszystkiego zapał. Zaczyna być taka.. 'przymulona' a jej matka widząc to, że jej córka cierpi postanawia przeprowadzić się do Nowego Jorku. Ann jest z tego zadowolona, bo chciała odciąć się od miasta, w którym mieszkała. Rozpoczyna nowe życie.
Więc to jest taki skromy pomysł od Lay C: | |
| | | PlaybackJunkie8 Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Julis Liczba postów : 1483 Dołączył : 07/12/2012
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Nie Mar 17, 2013 3:33 am | |
| Eej, wiesz, że to nawet dobre by było?... Popytam EveDallas o to "coś z głową" *brzmi, jakby uciekła z psychiatryka. XD*, a jeśli nie będzie wiedziała to coś się znajdzie. Ale nie kapię *ojezucozasłowo* tego, że traci zapał... Może coś w tym stylu, że matka się nie zgadza, a ona robi się taka przymułowa, smutna etc. i matka postanawia przeprowadzić się do NY, żeby odciąć ją od koni (w mieście z końmi to tak nie za bardzo, nie?)?... Dziewczyna znajduje inne hobby, chociaż przez następne lata nadal będzie tęsknić za siodłem i przyjaciółkami stamtąd. I taki un-happy endzik. <3 Kocham un-happy endy. Albo, nie wiem, może ten ojciec mieszkałby w NY i on by ją tam przyjął, a ona w wakacje jeździłaby do matki i utrzymywała kontakt z przyjaciółkami, jednocześnie odwiedzając stajnię tylko po to, żeby pogłaskać konie albo postępować na Flo?... Też taki un-happy end, coś w stylu "marzenia nie zawsze się spełniają". To by było... Cudne. <3 *nieskromna. XD* Tylko wtedy to jako-tako kontrastuje z tytułem, bo "Galopem po marzenia!", chociaż mogę ten tytuł zmienić, a ten "Galopem..." to mogłoby być inne opowiadanie. Coś mniej dziecięcego, bo to akurat piszę tak, żeby dzieciaki, które będą to czytać w szkole nie spotkały się z, ekhm... Nastoletnią miłością? Kalectwem?... *na początku myślała, żeby pisać o nastolatce, która nic widzi i chodzi na hipoterapię, z powodu kalectwa nigdy nie będzie mogła spełnić swoich marzeń o samodzielnym jeździectwie*
Więc... Ja już wysiadam, mój mózg już się przegrzał. XDDDDDD | |
| | | Layzy Przyjaciel Zagrody
Nick w grze : Layzy Liczba postów : 584 Dołączył : 20/07/2011
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze Nie Mar 17, 2013 5:01 am | |
| Wiem, że 'coś z głową' brzmi jakby była psychicznie chora, ale nie o to chodziło. Chyba z resztą wiesz, mniej więcej, o co xD Pff, było mówić, że to ma być dla dzieciaków. Wymyśliłoby się coś innego. Ja myślałam, że to tak... poważniej ma być. Ale wracając do 'tracenia zapału', to ja myślałam, że ona się boi, że znów coś jej się stanie i chce się od wszystkiego odciąć. Nie umie sobie znaleźć innego hobby i to dlatego tak przymula. Może to 'przumula', to nie jest dobre słowo, ale wiesz, o co chodzi.
Ja happy endów nienawidzę, więc, to by był taki.. po prostu end xD | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze | |
| |
| | | | "Galopem po marzenia!", czyli: Playbackowa pisze | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|