Już drugi rok w sieci szaleje kolejny serwis zachęcający do ściągania plików - Plikostrada.pl. Działa mimo ponad setki postępowań prowadzonych w jego sprawie.
Mechanizm jest identyczny jak w przypadku bardzo głośnego niegdyś serwisu Pobieraczek.pl. Internauci zachęceni możliwością darmowego ściągania plików (filmy, programy, gry, muzyka etc.) rejestrują się na nim, podając swoje dane osobowe. W większości przypadków nie czytają regulaminu, w którym jest mowa o opłatach - od 96 do 240 zł miesięcznie. Nie spodziewają się nawet tego, bo Plikostrada reklamuje się ofertą darmowych pierwszych 14 dni usługi.
Po mniej więcej trzech tygodniach do internautów przychodzą pierwsze faktury - mailem lub listownie - z wezwaniami do zapłaty. Wtedy dopiero ludzie orientują się, że popełnili błąd, choć w rzeczywistości w ten błąd zostali wprowadzeni. Potem przychodzą kolejne listy i wezwania, również przedsądowe. Osób, które się na to nabrały, są już dziesiątki tysięcy. Część zapewne zapłaci, ale część wcale tego robić nie chce i zamierza walczyć.
Obecnie toczy się około stu postępowań przeciwko właścicielom serwisu Plikostrada - firmie Smart Tech Connect Ltd. - Dotyczy to przede wszystkim przestępstwa oszustwa, bo w takim charakterze, jako ofiary, zgłaszają się do nas poszczególne osoby - mówi rzecznik prasowy komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski w rozmowie z telewizją TTV. Sokołowski dodaje, że właściciele serwisu nie odpowiadają na wiadomości od policji.
Nie odpowiadają, bo siedzibę mają... w Dubaju, a ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi Polska nie ma żadnych umów międzynarodowych w kwestii ścigania przestępców. Dlatego też - o ile w przypadku Pobieraczka było łatwiej, bo siedzibę mieli w Polsce - utrudnione jest tropienie sprawców. Mimo to Plikostradą zajmuje się także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Co robić, gdy już damy się nabrać na sprytny trik Plikostrady? Najlepiej ignorować wezwania do zapłaty oraz zgłosić sprawę na policji lub właśnie do UOKiK, ewentualnie do lokalnego miejskiego rzecznika konsumentów.
Właściciele tego typu serwisów bazują na ludzkiej naiwności i strachu. Najpierw kuszą potencjalnych klientów atrakcyjnymi ofertami internetowymi, a potem straszą sądami i żądają opłat wynikających z pokrętnie napisanych regulaminów. Zwykle jednak internauci nie są pozywani do sądu, bo właściciele podejrzanych serwisów doskonale wiedzą, że przegraliby w nich z kretesem. Przykładem tego może być choćby wspomniany już Pobieraczek. Nie dość, że firma właściciel tego serwisu dostała karę (i przegrała odwołanie w sądzie) od UOKiK w wysokości 240 tys. zł, to niedawno dobrali jej się do skóry także wściekli internauci. W gdańskim sądzie tydzień temu rozpoczął się proces przeciwko właścicielom Pobieraczka. Pod pozwem zbiorowym podpisało się ponad 600 osób z całej Polski.
Artykuł pochodzi z bloga dziennikarza "Gazety Wyborczej" Jakuba Wątora "E-przekręt"
Artykuł w całości skopiowany
Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16533650,Plikostrada_pl___kolejni_naciagacze__Co_robic__gdy.html#ixzz3BWyxmFLl